W kontekście finiszującej kampanii prezydenckiej w USA warto odnotować, że o ile do momentu rezygnacji Joe Bidena w wyścigu o fotel prezydenta wyraźnie prowadził Donald Trump, o tyle sierpień i wrzesień pokazały względną równowagę w szacunkach prawdopodobieństwa wygranej (nie chodzi o sondaże). Na początku października, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo wygranej, przewaga Trumpa zaczęła rosnąć. 11 października wyniosła po raz pierwszy 11,6 pkt proc. i aktualnie wzrosła do ponad 21 pkt proc. – 60,6 proc. szans wygrania Donalda Trumpa wobec 39,3 proc. szans na wygraną Kamali Harris.

Wygrana Donalda Trumpa jest postrzegana jako korzystna dla spółek z Nasdaq, w tym platformy X i Tesli, ale równocześnie jako zagrożenie dla spadku stóp procentowych w USA i spadku rentowności obligacji – następstwo obaw o wyższy deficyt budżetowy. Z perspektywy rynków wschodzących zwiększenie taryf celnych USA na towary sprowadzane z Chin jest oceniane jako możliwa eskalacja wojny handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami oraz postępujące zagrożenie deglobalizacji. Z perspektywy Europy czy Europy Środkowo-Wschodniej pytaniem jest polityka prezydenta USA wobec Rosji, wojny w Ukrainie czy zaangażowania w NATO. Słabszy globalny wzrost gospodarczy i wzrost nacjonalistycznego podejścia państw zwiększa ryzyko konfliktów zbrojnych, czego przykładem jest wojna w Ukrainie, sytuacja na Bliskim Wschodzie czy eskalacja napięcia wobec Tajwanu albo postawa Korei Północnej. Być może powyższe ryzyka sprzyjają wzrostom indeksów giełdowych, ponieważ zdrowe wzrosty odbywają się po „ścianie strachu”.

Dobry początek sezonu publikacji wyników za III kw. w USA oraz mocny odczyt sprzedaży detalicznej w USA sprzyjają ocenie kondycji amerykańskiej gospodarki i zmniejszają obawy o recesję i skalę obniżek stopy procentowej Rezerwy Federalnej, co umacnia dolara, ale równocześnie zwiększa rentowności amerykańskich dziesięcioletnich obligacji i osłabia euro oraz złotego. Czynnikiem niepokoju dla krajowych inwestorów jest wzrost USD/PLN do psychologicznego poziomu 4,00, co jest konsekwencją niewykorzystania szansy na trwalsze zejście poniżej 3,89.

Gdyby słabość złotego pogłębiała się i była powiązana ze słabością europejskiej waluty, to sygnalizowałoby to odpływ globalnego kapitału z regionu. W mojej opinii słabość MSCI Poland wobec MSCI Emerging Markets oraz osłabienie złotego do dolara tworzy przestrzeń do zanegowania relatywnej słabości, choć jak na razie szansa nie została wykorzystana.