Pierwszy z głównych indeksów w USA, DJIA, powstał w 1897 r., ostatni, Russell 2000 w 1987 r., ale zarówno dla nich obu, jak i S&P 500 oraz Nasdaqa ujemna sezonowość w żadnym innym miesiącu nie jest porównywalnie negatywna.

Dla S&P 500 średnia stopa zwrotu od 1928 r. wynosi -1,2 proc., ale w tej dekadzie na razie najlepszy wrześniowy wynik to -4,76 proc., dwa lata temu notowaliśmy przecenę o skali 9,34 proc. Takie liczby są oczywiście nie do utrzymania w dłuższym terminie, natomiast mamy dużo wątpliwości, czy akurat w tym roku klątwę września uda się pokazowo przełamać.

Bardzo ciężko znaleźć argumenty po stronie wycen, sezon wyników za oceanem nie zachwycił, dane makroekonomiczne są mieszane. Optymiści przywołują właściwie jeden argument – początek cyklu obniżek stóp procentowych w USA. Faktem jest, że zazwyczaj w przypadku luzowania polityki monetarnej obowiązywała prosta reguła kciuka – indeksy spadały, gdy powodowała je recesja, gdy przyczyny były inne, mogły stać się impulsem wzrostów. Tak było m.in. w latach 1998, 1995, 1989, 1987 i 1984, gdy przeciętna stopa zwrotu z S&P 500 trzy miesiące po pierwszym ruchu Fedu sięgała 6,79 proc. Problemem w poszukiwaniu analogii w tych sytuacjach jest jednak fakt, że ostatnia z nich miała miejsce 27 lat temu, co czyni je z perspektywy rynkowej prehistorią. Druga różnica wydaje nam się nawet ważniejsza – obniżki stóp nawet w tych przypadkach często poprzedzały giełdowe wyprzedaże, które stawały się dodatkowym bodźcem do działań FOMC. W sierpniu 1998 r. S&P 500 spadł o 14,58 proc., w październiku 1987 r. o 21,76 proc., itd. Tym razem luzowanie może mieć miejsce w okolicy historycznych szczytów, co zasadniczo ogranicza potencjał dalszych wzrostów. Rynek akcji zdecydowanie już wycenia scenariusz, w którym ryzyko recesji w przyszłym roku jest marginalne.

Szans można upatrywać także w fakcie, że scenariusz korekty we wrześniu/październiku i mocnej końcówki roku jest grany do bólu. W 2024 r. przełamaliśmy już kilka efektów statystycznych. Naszym klientom zalecamy trzymanie się jednego – niezależnie od tego, co dzieje się na rynku akcji, w trakcie obniżek stóp procentowych obligacje skarbowe pozwalają zarabiać, a te o odległych zapadalnościach stanowią świetne zabezpieczenie dla bardziej ryzykownej części portfela. Wierzymy, że nie inaczej będzie tym razem.