Krajowy Plan Odbudowy na pewno nie zbuduje hossy na całym rynku – nie od dziś wiadomo, że wielkie dofinansowania czy projekty infrastrukturalne to dla szerokiego rynku zbyt mało, a zawsze ważniejsze będzie globalne nastawienie inwestorów i ich tolerancja ryzyka. Patrząc na to, jak dużo ryzykownych wydarzeń się dzieje, a jak mocne są giełdy, można założyć, że z tym nastawieniem było i jest całkiem dobrze. A zatem środki z KPO, zakładając przedłużenie eldorado światowej hossy, trafiać będą na rynek w sprzyjającym momencie.
W okresie schyłkowego PiS-u co raz odżywały nadzieje na odblokowanie środków z KPO. Początkowo rynek na takie plotki reagował wzrostami, ale stopniowo przekonywał się, że przed wyborami parlamentarnymi taki scenariusz się nie ziści. Później właściwie reakcji już nie było. Po wyborach nastąpiło dyskontowanie zmiany jakości zarządzania w spółkach Skarbu Państwa, napływał kapitał zagraniczny, a nadzieje na KPO mocno urosły.
W końcu udało się ten program odblokować, co oznacza napływ środków w wysokości blisko 60 mld euro, z czego 28 mld euro ma być przeznaczone na cele klimatyczne, 12,8 mld euro na transformację cyfrową, a 13,3 mld euro na reformy socjalne. Z całej puli blisko 26 mld euro będą stanowić dotacje, a 34,5 mld euro preferencyjne pożyczki. Są to ogromne środki, które teoretycznie trzeba wykorzystać do sierpnia 2026 r. To największe ryzyko, bo jest nierealne czasowo. Natomiast racjonalnie można zakładać, że rządowi uda się uzyskać przedłużenie tego terminu w Komisji Europejskiej.
Teraz można sobie zadać pytanie, czy napływ tych środków jest już w pełni zdyskontowany. Moim zdaniem nie, bo wiele spółek mogących być beneficjentami pieniędzy z KPO ma atrakcyjne wyceny. Pierwszym oczywistym strzałem jest sektor budowlany, ale tu lider ma już bardzo wymagającą wycenę, tymczasem historia pokazuje, że bogactwo kontraktów to nie zawsze dobra wiadomość dla spółek tego sektora. Łatwo o wojnę cenową i erozję marż, a przy potencjalnie dużych potrzebach kapitałowych to może być wybuchowa mieszanka.
Innym, może nieco mniej spektakularnym, jeżeli chodzi o ewentualne stopy zwrotu z akcji, beneficjentem KPO będzie sektor IT. Wcześniej zmagał się on z problemami w postaci spadku liczby i wielkości zamówień w środowisku postępującej szybko inflacji wynagrodzeń informatyków. Sytuacja na polu kosztów zdaje się jednak normować. Natomiast perspektywa na rok przyszły i 2026 w postaci kumulacji zamówień publicznych (blisko 13 mld euro to, dla przypomnienia środki na transformację cyfrową) wygląda obiecująco. Na GPW jest tymczasem wciąż kilku tanich wskaźnikowo przedstawicieli sektora. Wydaje się, że szansa rozgrywania KPO w IT jest wysoka.