Gospodarka, co prawda z pewnymi opóźnieniami, ale wraca na ścieżkę wyższego wzrostu gospodarczego. Inflacja, też wprawdzie z pewnymi problemami, ale finalnie powinna trwale wrócić do celu inflacyjnego. Bezrobocie pozostaje niskie. Rosną dochody gospodarstw domowych. To wszystko powinno przełożyć się na przyszłe wyższe zyski firm notowanych na GPW, a te na wzrosty cen ich akcji. Również dlatego, że wraz z bogaceniem się społeczeństwa coraz większa pula pieniędzy w sposób bezpośredni lub pośredni powinna być inwestowana właśnie na giełdzie. Dlatego jedynie kwestią czasu jest to, kiedy WIG przebije psychologiczną barierę 100 tys. punktów. Nie powinno to jednak stać się później niż w połowie 2025 roku.

Zła wiadomość jest natomiast taka, że najbliższe tygodnie mogą przynieść mocniejsze spadki i korektę notowań, jakiej warszawski parkiet nie doświadczył od końca wakacji 2023 roku. Dotyczy to szczególnie indeksu WIG20, który ze wszystkich czterech warszawskich wskaźników prezentuje się obecnie najgorzej. W indeksie tym, po wyhamowaniu wzrostów przez banki, nie tylko zabrakło naturalnych liderów, którzy pociągnęliby go na wyższe poziomy, ale przede wszystkim w ostatnich dniach doszło do znaczącego pogorszenia sytuacji technicznej, co może wywołać wśród inwestorów naturalną w przypadku tak „technicznego indeksu” chęć do mocniejszej realizacji zysków.

WIG20, który jeszcze w połowie maja atakował okolice 2600 pkt, testując poziomy nieoglądane od ponad sześciu lat, teraz z impetem wrócił poniżej 2500 pkt, negując wszystkie wygenerowane na początku maja popytowe sygnały. Dodatkowo indeks dużych spółek wrócił poniżej szczytów z kwietnia (2529,12 pkt) i lutego br. (2494,74 pkt), czemu towarzyszyło przełamanie 50-dniowej średniej. Już samo to stanowi zapowiedź kontynuacji spadków w czerwcu. A to jeszcze nie koniec podażowych sygnałów. Spadające w ostatnich miesiącach momentum wzrostów sprawiło, że na licznych wskaźnikach można zaobserwować negatywne dywergencje. Na samych wskaźnikach pojawiły się też wstępne sygnały sprzedaży.

Obraz techniczny nie prezentuje się więc najlepiej. Ryzyko dalszych spadków, w tym nawet do minimów z marca br. (2297,85 pkt), znacząco wzrosło. Mówiąc wprost: na gruncie analizy technicznej ryzyko wystąpienia spadkowej korekty o zasięgu i czasie trwania podobnych do korekt z okresu styczeń–marzec 2023 roku lub sierpień–wrzesień 2023 roku. Stąd, jeżeli na najbliższych sesjach WIG20 nie wróci wyraźnie powyżej 2500 pkt, to spokojnie można już wybrać się na letni urlop, wypatrując następnego średnioterminowego dołka trwającej hossy na GPW dopiero gdzieś w połowie lipca.