Wszyscy, którzy liczyli w poniedziałek na wzrost na giełdzie w Warszawie, na zasadzie odreagowania po bardzo słabym wrześniu i po tym, gdy w weekend w Stanach Zjednoczonych udało się przepchnąć ustawę o finansowaniu na okres 45 dni agencji rządowych, co odłożyło do połowy listopada temat „zamknięcia rządu”, muszą być bardzo rozczarowani. Zamiast oczekiwanych zwyżek były spadki, a 2 października pogoda za oknem była dużo bardziej słoneczna niż nastroje na GPW. Co więcej, warszawska giełda od początku poniedziałkowych notowań była jedną z najgorszych w Europie. Smutny obrazek. Z pewnością nie tak inwestorzy wyobrażali sobie start nowego miesiąca i jednocześnie IV kwartału 2023 roku.

Poniedziałkowa słabość oczywiście nie jest ani złą ani też dobrą wróżbą na resztę miesiąca. O tym, na jakich poziomach warszawskie indeksy zakończą październik, zdecyduje wiele różnych czynników. Zanim jednak o tym, rzućmy okiem na giełdowe statystyki. Indeksy w Warszawie spadają od dwóch miesięcy. W sierpniu indeks WIG stracił 7,58 proc., a we wrześniu dołożył do tego jeszcze spadek o 5,51 proc. Od lipcowego szczytu spadł on o około 15 proc. I owszem nastroje teraz nie są najlepsze, ale warto wiedzieć, że od początku 2018 roku trwające dwa miesiące spadki to najczęściej powtarzający się giełdowy schemat. To daje nadzieję na wzrost w październiku. Chociażby jako odreagowanie tych spadków. Sama skala sierpniowo-wrześniowych spadków też nie przeraża. Nie tylko dlatego, że nie przekroczyły one umownej granicy bessy, czyli 20 proc. Nie przekroczyły one nawet spadków z okresu styczeń–marzec, które finalnie okazały się tylko głęboką korektą w trwającej od jesieni hossie. Kto wie, czy teraz nie będzie podobnie.

Odłóżmy jednak na bok zabawę statystyką i przyjrzyjmy się bliżej rynkowi. Zacznijmy od polskiej gospodarki. Zastanówmy się, gdzie ona będzie w przyszłym roku? Pomoże w tym najnowszy raport ekonomistów z PKO BP. Prognozują oni, że od 2024 roku wzrost gospodarczy w Polsce przyspieszy do 3 proc. z 0,5 proc. w tym roku. Towarzyszyć temu będzie spadek inflacji i obniżka stóp procentowych NBP do 4,5 proc. z obecnych 6 proc. To wypisz-wymaluj warunki dla wzrostu cen akcji. Szczególnie że te jako całość cały czas wycenione są z inflacyjnym dyskontem.

Stopy procentowe będą spadać nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Cykl podwyżek stóp w globalnej gospodarce już się zakończył i teraz powoli wkracza ona w okres luzowania monetarnego. Pierwszy krok zrobiły już niektóre banki krajów zaliczanych do rynków wschodzących, a najpóźniej w połowie 2024 roku dołączą do nich największe światowe banki z Fed i EBC na czele. To będzie mocny kop dla rynków globalnych rynków akcji, które z minimum półrocznym wyprzedzeniem powinny zacząć to dyskontować.