W rozmowach ze spółkami zajmującymi się transportem morskim przewija się ostrożność w kontekście inwestycji w rozwój floty. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku linii lotniczych. Niektóre z nich planują istotnie zwiększyć swoją flotę.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) zobowiązało się do osiągnięcia celu zerowej emisji w branży lotniczej do roku 2050, jednak niektóre linie lotnicze wydają się ignorować ten fakt. Przykładowo Ryanair w ostatnim czasie złożył zamówienie na 300 samolotów Boeing 737-MAX, z których ostatni ma być dostarczony w 2033 roku. Obecnie samoloty użytkowane są przez około 25 lat, zanim trafią na złom.
Rynek producentów samolotów, w przeciwieństwie do rynku linii lotniczych jest zdominowany przez dwóch graczy – francuskiego Airbusa i amerykańskiego Boeinga. Airbus planuje wprowadzić na rynek pierwszy zeroemisyjny samolot napędzany wodorem w 2035 roku.
Boeing natomiast twierdzi, że pracuje nad takimi rozwiązaniami, jednak wstrzymuje się od podania szczegółów. Rozwój tej technologii wciąż znajduje się na wczesnym etapie i niesie ze sobą wiele wyzwań. Przykładowo z 1 kg wodoru można uzyskać 33 kWh energii, natomiast z 1 kg paliwa lotniczego 12 kWh. Problem jednak w tym, że 1 kg wodoru ma objętość (w formie skroplonej) 14 litrów, a paliwo lotnicze zaledwie 1,2 litra.
Jednym z rozwiązań pośrednich jest zrównoważone paliwo lotnicze (SAF)¬, jednak oczekiwania co do tego paliwa studzi choćby prezes Boeinga Dave Calhoun, który twierdzi, że to paliwo nigdy nie osiągnie ceny tradycyjnego paliwa lotniczego. Obecnie SAF odpowiada jedynie za 1 proc. całej konsumpcji wszystkich paliw lotniczych i jest dwukrotnie droższe niż paliwo odrzutowe.