Można jednak podać argument uzasadniający po części tę nerwowość. W niedawno opublikowanej pracy zatytułowanej „Temperature and latitude analysis to predict potential spread and seasonality for Covid-19" grupa amerykańskich naukowców zwraca uwagę na dużą geograficzną wybredność SARS-CoV-2. Wszystkie główne ogniska epidemii (Wuhan w Chinach, Korea Południowa, Iran, północne Włochy) ulokowane są w relatywnie wąskim pasie w przedziale 30–50 stopni szerokości geograficznej północnej i są spójne z klimatycznym wzorcem charakteryzującym się temperaturą 5–11 stopni Celsjusza i względną wilgotnością w przedziale 47–79 proc. To z jednej strony dobra wiadomość, bo sugeruje ona, że gdy wraz z upływem roku temperatura i wilgotność będzie się zmieniać, to stare ogniska choroby będą wygasać (być może nawet niezależnie od działań podejmowanych przez władze w celu opanowania epidemii). Niestety, wszystkie te główne ogniska choroby ulokowane są na południe od Polski (49–54 stopni szerokości geograficznej północnej), co oznacza, że zbliżanie się wiosny może spowodować, że wirusowi zrobi się za ciepło w jego dotychczasowych leżach i podejmie próby migracji na północ. Na podstawie analizy typowego zachowania temperatury i wilgotności w ciągu roku autorzy pracy wytypowali listę miast, które przy tych założeniach wydają się najbardziej zagrożone przez Covid-19. Niestety na tej liście jest również Warszawa, a w domyśle cała Polska czy też Europa Środkowo-Wschodnia. Można się więc obawiać, że – jeśli hipoteza przedstawiona przez autorów pracy jest poprawna – zanim zrobi się lepiej, przez jakiś czas może zrobić się gorzej. Można zażartować, że z tego punktu widzenia ucieczka cen akcji na głębokie południe ma sens.

USA znajdują się w większości w preferowanej przez wirusa strefie (no może Floryda jest bezpieczniejsza), ale fakt, że najsilniejsze ognisko epidemii znajduje się w stanie Waszyngton, czyli w samym lewym górnym rogu mapy USA, może sugerować, że niebawem wzrost temperatury na półkuli północnej wygoni wirusa na pustkowia Kanady, gdzie epidemia wygaśnie. W USA tygodniowa procentowa dynamika liczby potwierdzonych przypadków wynosiła w czwartek prawie 1000 proc. i była podobna do tej z Chin 51 dni wcześniej, Korei Południowej 19 dni wcześniej i Włoch 19 dni wcześniej. Z tych analogii wynika, że ta dynamika powinna ustanowić szczyt w okolicach 13–15 marca i rozpocząć spadek podobny do tego obserwowanego w krajach, gdzie ta faza epidemii już za nami. Taki szczyt tygodniowej procentowej dynamiki liczby potwierdzonych zachorowań miał miejsce w Chinach 24 stycznia (dzień po wprowadzeniu kwarantanny w Wuhan). Indeksy cen akcji Chin kontynentalnych ustanowiły dołek 3 lutego zaraz po otwarciu rynków po okresie obchodów Chińskiego Nowego Roku i od tamtej pory są cały czas powyżej tych minimów. ¶