Okazuje się, że w tej grupie prawie 84 proc. podmiotów zaskoczyło pozytywnie wielkością zysku przypadającego na akcję, natomiast konsensus dotyczący poziomu przychodów został przekroczony w 69 proc. przypadków. Ciekawostką jest to, że mediana „pozytywnego zaskoczenia", rozumianego jako niedoszacowanie zysków spółek indeksu S&P 500 w prognozach w ciągu ostatnich dziesięciu lat, oscyluje wokół poziomu 5 pkt proc. Ubiegły kwartał był pod wieloma względami inny niż poprzednie, co ma również potwierdzenie we wspomnianej statystyce. Okazuje się, że niedoszacowanie w II kwartale 2020 r. było dwukrotnie wyższe niż zwykle i przekroczyło 10 pkt proc. Przyglądając się wynikom poszczególnych spółek, tradycyjnie pochylimy się nad firmami wchodzącymi w skład słynnego akronimu FAANG, które w indeksie S&P 500 mają już ponad 20 proc. udziału. Jako pierwszy swoim sprawozdaniem pochwalił się Netflix – spółka w II kwartale wygenerowała wyższe od oczekiwań przychody, niestety jednak z zyskiem przypadającym na akcję było odwrotnie. Niemniej największym rozczarowaniem okazały się być o połowę niższe od konsensusu prognozy dotyczące przyrostu nowych subskrybentów. Estymacje Netflixa można uznać za symboliczny wyraz ostrożności zarządów spółek tej części sektora IT, która była największym beneficjentem obecnego kryzysu. Zawód mogli odczuć również inwestorzy Alphabetu, który po raz pierwszy w swojej historii giełdowej pokazał kwartalny spadek przychodów. Pozostała trójka dała natomiast sporo powodów do radości. Duże wrażenie zrobiły przychody Apple, które pomimo lockdownu zostały powiększone o 11 proc. r./r., tymczasem Amazon pokazał aż siedmiokrotnie wyższy zysk od konsensusu. Także w przypadku Facebooka analitycy istotnie nie doszacowali potencjału spółki w okresie koronakryzysu. Taki układ sprawia, że amerykański NASDAQ osiągnął w poniedziałek nowy rekord, wyraźnie przekraczając barierę 11 000 pkt. Należy przy tym zaznaczyć, że indeks ten był dotychczas nie tylko silny, ale też regularny – od początku kwietnia nie zaliczył większej korekty niż 7,5 proc. (licząc od lokalnych szczytów). W jednym z lipcowych komentarzy przytaczaliśmy kasandryczne prognozy, na tle których wyjątkowo wyróżniali się analitycy Goldman Sachs. Co ciekawe, jeszcze miesiąc temu konsensus podawany przez FactSet wskazywał na spadek zysków spółek z indeksu S&P 500 o ponad 45 proc. r./r., natomiast prognozy Goldmana zahaczały nawet o poziom 60 proc. r./r. Wprawdzie dziś mówimy o spadku rzędu 35 proc. r./r., jednak nadal jest on najgłębszym załamaniem od IV kwartału 2008 r. (spadek o 69,1 proc. r./r.) i nie zmienia ogólnego obrazu wycen prezentowanego przez wskaźnik forward PE, który znajduje się na poziomie 22 i jest niemal o 30 proc. wyższy od średniej pięcioletniej. ¶