Rozpiętość notowań EUR/PLN w tym okresie wyniosła trochę ponad 1 proc., najmniej od czerwca ubiegłego roku. W ramach zrealizowanej zmienności kurs zakotwiczył się na 4,40, mimo że nie brakowało argumentów za silniejszym złotym. Pozytywnie zaskakiwały dane z polskiej gospodarki. Począwszy od niższego od oczekiwań spadku PKB w II kw., a skończywszy na zaskakująco mocnych odczytach produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w lipcu sugerujących V-kształtne odbicie po pandemicznej zapaści aktywności gospodarczej. Mimo to rynek złotego pozostawał obojętny na dane krajowe, co ma swoje uzasadnienie w konsekwencjach wynikających z lepszych danych. A tych konsekwencji nie ma. Dane makro mają znaczenie dla wartości waluty, jeśli idą za nimi konkretne zmiany w nastawieniu inwestorów i oczekiwaniach wobec polityki gospodarczej. A polityka fiskalna i monetarna prędko nie zmienią swojego kursu. Szczególnie istotne są przyszłe posunięcia Rady Polityki Pieniężnej, a tutaj nie widać, aby zanosiło się na odwracanie obniżek stóp procentowych czy zastopowanie QE. Prezes NBP Adam Glapiński pozostaje gołębio nastawiony i twierdzi, że dalej widzi przestrzeń do luzowania polityki, jeśli tylko sytuacja gospodarcza ulegnie pogorszeniu.

Podtrzymywanie tak gołębiego nastawienia w obliczu poprawiających się danych i niesłabnącej inflacji jest hamulcem dla dalszej aprecjacji złotego. Z drugiej strony nie tak łatwo ukuć z tego pretekst do zbudowania trendu deprecjacyjnego. W tym tygodniu w Monitorze Sądowym i Gospodarczym podano, że przy ostatnim cięciu stopy procentowej o 40 pkt baz. w maju za obniżką było sześciu z dziesięciu członków Rady Polityki Pieniężnej. A zatem już wtedy, kiedy dane makro nie sugerowały szybkiego odbicia, w Radzie zawiązywał się opór przeciwko agresywnemu łagodzeniu polityki. Mimo że jastrzębie wciąż są w mniejszości, to podział pokazuje, że zmiana nastawienia RPP i normalizacja polityki już w przyszłym roku wcale nie musi być tak nieprawdopodobna, jak by wynikało ze zdecydowanych deklaracji prezesa Glapińskiego.

Przy wszystkim, co się dzieje dookoła, i jaką niewiadomą jest kryzys zdrowotny, trudno jest podać przybliżony termin pierwszej podwyżki stóp procentowych. Jednak równowaga obozów gołębi i jastrzębi w Radzie sugeruje, że złoty nie może być penalizowany w myśl zamrożenia stóp procentowych na minimum w nieskończoność. Zwrot w polityce monetarnej, jeśli inflacja pozostanie wysoko, może przyjść relatywnie szybko. Wycena złotego musi uwzględniać taki (pozytywny) scenariusz. ¶