Był to już trzeci miesiąc z rzędu, gdy zagranica dokupowała polski dług po gwałtownej jego wyprzedaży w ub.r. Z drugiej strony te zakupy nie nadążają za wzrostem podaży obligacji skarbowych.
Jak wynika z danych, które Ministerstwo Finansów opublikowało w piątek, całkowite zadłużenie rządu z tytułu złotowych obligacji skarbowych wzrosło w lutym o 13,3 mld zł, do 605,9 mld zł. Tę nową pulę papierów dłużnych wchłonęły w większości banki. Ich zaangażowanie w obligacje skarbowe rośnie systematycznie, od kiedy w lutym ub.r. w życie wszedł podatek od aktywów instytucji finansowych. Rządowe papiery dłużne są z tej daniny zwolnione. Skutek jest taki, że w bilansach banków jest 41,5 proc. wszystkich złotowych obligacji skarbowych, w porównaniu z 34,5 proc. na koniec stycznia ub.r. i 31,4 proc. dwa lata temu.
Szybki wzrost podaży obligacji skarbowych sprawił, że pomimo nominalnego wzrostu zaangażowania zagranicznych inwestorów na tym rynku ich udział zmalał. Na koniec lutego w portfelach nierezydentów było 32,8 proc. obligacji skarbowych, podczas gdy miesiąc wcześniej 33,3 proc., a przed rokiem ponad 35 proc.
Luty jednak był przełomowy pod tym względem, że na polski rynek zaczęli wracać amerykańscy inwestorzy, którzy wyprzedawali polskie obligacje skarbowe od jesieni 2015 r. Od tego czasu wartość polskich papierów dłużnych w ich portfelach stopniała z ponad 40 mld zł do 18,3 mld zł na koniec stycznia. W efekcie USA straciły wtedy status największego zagranicznego wierzyciela Polski na rzecz Japonii. W lutym znów USA wróciły na pierwsze miejsce. Tamtejsi inwestorzy zwiększyli zaangażowanie w polskie obligacje skarbowe do 19,4 mld zł, co stanowi 17,1 proc. całkowitego zagranicznego zadłużenia Polski z tego tytułu.