W listopadzie liczba wniosków o kredyt mieszkaniowy skurczyła się o 32 proc. rok do roku – co jest dość oczywiste, biorąc pod uwagę, że wówczas działał program „Bezpieczny kredyt” – ale i o prawie 22 proc. wobec października. Wartość zapytań skurczyła się rok do roku o 24 proc. Jak interpretować te dane?
Spadek rok do roku wynika z wysokiej bazy II półrocza 2023 r., kiedy popyt był na sterydzie „Bezpiecznego kredytu”. Wydaje się również, że część osób w tej chwili wstrzymała decyzje o zakupie, obserwując informacje płynące z rynku mieszkaniowego: o tym, że jest bardzo wysoka oferta mieszkań, że deweloperzy zaczynają promocje, że ceny mieszkań mogą zacząć spadać. Deweloperzy rozpoczynali inwestycje z myślą o programie dopłat, który miał być w tym roku, ale go nie ma i zobaczymy, czy w ogóle będzie i na jakich warunkach. W efekcie w niektórych miastach, jak np. w Łodzi, oferta jest dwa razy większa niż roczna sprzedaż. Nic dziwnego, że część potencjalnych nabywców mieszkań przyjmuje strategię „czekaj i obserwuj”. A to przekłada się na mniejszy popyt na kredyty.
Dwudziestoprocentowy spadek popytu miesiąc do miesiąca robi wrażenie, ale przecież październik był wyjątkowy, bo wtedy widzieliśmy 20-proc. wyskok popytu...
Tak, zastanawiałem się wtedy w komentarzu, czy konsumenci będą przyspieszać decyzje o zakupie w oczekiwaniu na wzrost cen nieruchomości i braku perspektyw na nowy program dopłat. Wygląda na to, że będziemy widzieli stabilizację cen mieszkań, w niektórych segmentach czy lokalizacjach mogą się nawet pojawić spadki. Rynek ma strategię „wait and see”, szczególnie że mamy najwyższe stopy na hipotekach w UE, drugie w Europie po Serbii. W takich warunkach mamy i tak dobrą akcję kredytową. Od stycznia do października banki udzieliły kredytów o wartości 74 mld zł, prognozowaliśmy na cały 2024 r. 81 mld zł i ten szacunek prawdopodobnie będzie przekroczony. Informacja o śmierci rynku kredytów mieszkaniowych była przesadzona.
Dane są znacznie lepsze niż w 2022 r., kiedy mieliśmy drastyczny spadek popytu na kredyty i spadek sprzedaży mieszkań. Powiedział pan, że rynek pożyczek nie umarł – ale warto pamiętać, że kredyt jest dostępny dla dość wąskiej grupy konsumentów.
Tak, dzisiaj kredyt biorą osoby o wysokich dochodach, bo jeżeli przy tak wysokich stopach procentowych bez wydłużania okresu kredytowania posiadamy zdolność kredytową, to znaczy, że musimy posiadać odpowiednio wysokie dochody. Dane GUS pokazują, że 90 proc. Polaków zarabia mniej niż 14 tys. zł brutto.
W 2022 r. mieliśmy wyższe stopy procentowe, akcja kredytowa miała wartość 2 mld zł miesięcznie, dziś to jednak 7,5 mld zł.