Największe spadki odnotowano w Szwecji. Według danych banku SBAB, tamtejsze ceny nieruchomości zaliczyły siedemnastoprocentowy spadek w stosunku do najwyższych poziomów odnotowanych wiosną. Jest to największe tąpnięcie od lat dziewięćdziesiątych.
Jednak nie tylko szwedzki rynek nieruchomości doświadcza korekty. W sąsiedniej Norwegii dwa kolejne kwartały spadków sprowadziły ceny nieruchomości do poziomów z drugiego kwartału 2021 roku. Duński indeks cen nieruchomości odnotował najwyższy spadek od 11 lat. Podobnie w Wielkiej Brytanii indeks Halifax spada od czterech miesięcy, co jest najdłuższą passą od 2008 roku. Z kolei w Holandii po dwucyfrowych wzrostach cen domów, które miały miejsce w 2021 i pierwszej połowie 2022 roku, nastąpiły gwałtowne spadki.
Taki gwałtowny zwrot sytuacji następujący po kilku kwartałach wzrostów jest w dużej mierze spowodowany globalnymi podwyżkami stóp procentowych, które negatywnie oddziaływają na popyt oraz zwiększają ryzyko niewypłacalności kredytobiorców. Efekt zacieśniania polityki monetarnej jest widoczny najwyraźniej w Szwecji ze względu na fakt, że około 80% mieszkańców tego kraju posiadających nieruchomość ma kredyt hipoteczny. Wyższe stopy procentowe są odpowiedzią na inflację, która, uszczuplając dochód rozporządzalny obywateli, zmniejsza skłonność do zakupu nieruchomości.
Prognozy
Z wypowiedzi wielu analityków i ekonomistów wynika, że perspektywy na najbliższy rok są pesymistyczne. Paul Hollingsworth, główny ekonomista na Europę w banku BNP Paribas, podsumowuje prognozy dla brytyjskiego rynku nieruchomości jednym słowem: posępne. Opinia ta jest zbieżna z tymi wyrażanymi m.in. przez JP Morgan Chase, który przewiduje dziesięcioprocentowy spadek cen w 2023. Kim Kinnaird, dyrektor w banku Halifax, podkreśla, że ośmioprocentowy spadek cen prognozowany w jej raporcie „oznaczałby powrót do wartości z sierpnia 2021, czyli wciąż znacząco powyżej poziomów przedpandemicznych”. Z kolei Niraj Shah z Bloomberga zaznacza, że pomiędzy obecnymi rynkowymi cenami domów a poziomem cen uzasadnionym przez fundamenty istnieje dwudziestoprocentowa luka, co musi doprowadzić przynajmniej do korekty.
Pomimo wysokiego prawdopodobieństwa spadków, głęboka recesja podobna do tej, która nastąpiła po pęknięciu bańki nieruchomości w 2008 roku, jest mało prawdopodobna. Adam Slater, główny ekonomista w firmie badawczej Oxford Economics, wskazuje w swoim raporcie na istotne różnice między obecną sytuacją makroekonomiczną a tą z czasów kryzysu finansowego. Są to przede wszystkim: niższy poziom zawieranych transakcji w warunkach wysokich cen, lepsze standardy regulacyjne dotyczące udzielania kredytów, niższa podaż domów na sprzedaż oraz lepsza sytuacja na rynkach pracy.