Brak terenów pod inwestycje, zbyt duża ilość długotrwałych procedur, które trzeba załatwić przed rozpoczęciem budowy, a także ciągłe zmiany w przepisach – to główne bolączki inwestorów, urzędników, prawników oraz projektantów. Okazuje się również, że choć czasy PRL dawno mamy już za sobą, to dostawcy mediów wciąż tkwią w tej epoce. Podłączenie gazu czy prądu jest prawdziwą zmorą dla inwestorów. Wszyscy narzekają na to samo od lat, a realnych zmian nie ma. Jakie przepisy trzeba zmienić od ręki, a które właśnie są poprawiane, aby proces inwestycyjny był szybszy i tańszy? Oto wyniki naszej sondy.
Wkrótce jedna zgoda
Tomasz Żuchowski, wiceminister infrastruktury i budownictwa:
– Tym, co najbardziej dotyka dziś inwestorów, jest brak uzbrojonych terenów pod budownictwo w dobrych lokalizacjach. Chodzi o drogi, komunikację, sieci wodno-kanalizacyjną i ciepłowniczą, a także o brak szkół, żłobków, przedszkoli. Zbyt skomplikowane są również procedury towarzyszące inwestycjom. Brakuje też miejscowych planów zagospodarowania.
Dlatego trzeba optymalnie uprościć i skrócić wszelkie procedury i nad tym obecnie pracujemy. Wkrótce będzie można załatwiać formalności budowlane na podstawie jednej tylko ustawy, jaką będzie kodeks urbanistyczno-budowlany. W tej chwili trwają nad nim prace. Obejmie on prawo budowlane, ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz wszystkie specustawy (drogową, kolejową), a także część ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz prawo geodezyjne i kartograficzne.
Inwestor będzie się ubiegał o zgodę inwestycyjną. Zastąpi ona wiele decyzji administracyjnych, a mianowicie: warunki zabudowy, pozwolenie na budowę, decyzję o podziale nieruchomości, a także zgłoszenie budowy lub zmiany sposobu użytkowania. Zgodę będzie wydawał starosta (prezydent miasta na prawach powiatu), a dla bardziej skomplikowanych inwestycji – wojewoda. Ma ona mieć formę albo decyzji administracyjnej, albo milczącej zgody.