Biotechnologia: duża przecena spółek nie tylko na naszej giełdzie

Akcje spółek tworzących leki charakteryzują się dużą zmiennością. Można na nich sporo zarobić, ale też stracić. Liczba firm z tej branży notowanych na warszawskim parkiecie systematycznie rośnie. Na które warto postawić?

Publikacja: 24.11.2023 18:25

Biotechnologia: duża przecena spółek nie tylko na naszej giełdzie

Foto: Adobe Stock

Działalność w dziedzinie biotechnologii w 2022 r. prowadziło w Polsce niemal 190 firm, o 8 proc. więcej niż rok wcześniej. Z kolei nakłady poniesione przez te przedsiębiorstwa na podstawową działalność wyniosły prawie 2 mld zł. Zwiększyły się przez rok o ponad 41 proc. – wynika z najnowszych danych GUS. Na warszawskiej giełdzie notowanych jest ponad 20 spółek z tego sektora. Ich łączna wycena przekracza 10 mld zł.

Inwestycja w ten sektor z jednej strony może przynieść ponadprzeciętne zyski, ale z drugiej wiąże się z podwyższonym ryzykiem straty. – Inwestorzy muszą zwracać uwagę na ryzyko i stosować dywersyfikację swojego portfela – radzi Krzysztof Radojewski, zastępca dyrektora departamentu analiz i doradztwa Noble Securities.

Jak dodaje, czynniki ryzyka z jednej strony dotyczą całego sektora. Jest to obecnie widoczne w notowaniach amerykańskich biotechów, które od wielu miesięcy tanieją bez względu na to, czym się zajmują. Z drugiej strony ryzyko jest związane z działalnością poszczególnych spółek. Dotyczy np. realizowanych projektów czy posiadanych zasobów gotówki.

– Również w ramach konkretnych projektów na każdym etapie, przedklinicznym i klinicznym, może pojawić się ryzyko. Wysoki koszt zarejestrowania nowej terapii wynika głównie z niskiego prawdopodobieństwa sukcesu. Inwestorzy powinni o tym pamiętać – przestrzega Krzysztof Radojewski.

Notowania szukają twardego dna

GPW od 2017 r. publikuje indeks WIG-leki. W jego skład wchodzą teraz akcje ośmiu spółek: Celonu Pharmy, Synthaverse’u, Mabionu, Krki, Biotonu, Cormaya, Pharmeny i Sopharmy. Początkowa wartość indeksu na koniec grudnia 2016 r. wynosiła 5175,4 pkt. Aż do wiosny 2020 r. utrzymywał się na stosunkowo stabilnym poziomie, oscylując w okolicach 5 tys. pkt. Podczas covidowego załamania na rynkach w marcu 2020 r. spadł do najniższego w historii poziomu, poniżej 2,4 tys. pkt. W kolejnych kilkunastu miesiącach radził sobie znakomicie, ustanawiając w marcu 2021 r. maksimum na poziomie ponad 9 tys. pkt.

Radość inwestorów nie trwała jednak długo. Covidowe ożywienie minęło i wyceny zaczęły gwałtownie maleć. W 2022 r. indeks był już w okolicach zaledwie 3 tys. pkt. W 2023 r. wypada gorzej niż wskaźnik szerokiego rynku WIG, który w tym roku zyskał kilkanaście procent, i kwestią czasu wydaje się ustanowienie nowego historycznego maksimum. Tymczasem WIG-leki zbliża się do swojego minimum. W połowie listopada oscylował w okolicach 2,7 tys. pkt.

Czytaj więcej

Będą pieniądze dla biotechnologicznych spółek. Kto ile dostanie?

Polski rynek nie jest wyjątkiem. Na całym świecie spółki biotechnologiczne w ostatnim czasie są w niełasce inwestorów.

– Notowania biotechów na globalnych rynkach powoli szukają twardego dna. Skala przecen jest tak wysoka, że w wielu przypadkach wyceny spółek są poniżej wartości posiadanej gotówki. Inwestorzy reagują negatywnie nawet na teoretycznie pozytywne informacje, a to pokazuje, jakie nastroje panują na rynku – mówi Krzysztof Radojewski.

Biotechnologia jest jednym z najgorzej zachowujących się sektorów w środowisku wysokich stóp procentowych. Dotyczy to szczególnie spółek zajmujących się projektami we wczesnych fazach rozwoju z odległą perspektywą ich monetyzacji.

– Dodatkowo praktycznie zamarł rynek IPO (pierwsza oferta publiczna – red.) spółek biotechnologicznych. Te, którym udaje się pozyskać kapitał, to raczej spółki z projektami na końcowych etapach rozwoju klinicznego; jest tak częściej niż w poprzednich latach. Wydaje się jednak, że jesteśmy blisko końca cyklu podwyżek stóp procentowych w USA, a projekcje Fedu zakładają obniżki stóp w 2024 r. – mówi Łukasz Kosiarski, ekspert Ipopemy Securities.

Czekając na niskie stopy

Wydaje się, że indeks Nasdaq Biotechnology jeszcze nie dyskontuje tego pozytywnego scenariusza. Od początku 2023 r. stracił kilkanaście procent. Czas pokaże, czy w 2024 r. sytuacja się zmieni.

– Ostatnio Thermo Fisher Scientific poinformował, że spodziewa się przedłużenia presji na rynku na kolejny rok z powodu wyższych stóp procentowych, ograniczających wydatki na projekty lekowe, i wolniejszego wzrostu rynku chińskiego – twierdzi Sylwia Jaśkiewicz, ekspertka DM BOŚ.

Jej zdaniem rozwój firm mogą wspierać nie tyle spadające, co niskie stopy procentowe. I to nie od razu, ale po jakimś czasie.

– Poziom ryzyka musi istotnie spaść, a na razie jest wysoki. Krajowy rynek oczekuje czegoś namacalnego, na przykład transakcji partneringowych – podsumowuje ekspertka.

Z ostatniej rekomendacji Noble Securities wydanej dla kilku spółek biotechnologicznych wynika, że wszystkie ocenione firmy są niedowartościowane. Mowa tu o Captor Therapeutics, Celon Pharmie, Molecure oraz Ryvu Therapeutics.

Z kolei faworytem BM mBanku z obszaru ochrony zdrowia i biotechnologii jest teraz Synektik. – Głównie ze względu na mocne momentum wynikowe spowodowane sprzedażą systemów da Vinci, ale również z uwagi na projekt kardioznacznika – wskazuje Beata Szparaga-Waśniewska, ekspertka z BM mBanku.

Niemal każda z polskich większych spółek biotechnologicznych ma w planach zawarcie umowy partneringowej w 2024 r. Zatem teoretycznie przy sprzyjającym rynku możemy być świadkami napływu wielu ciekawych informacji z tej branży.

– Wśród największych spółek z sektora zwrócilibyśmy uwagę na Molecure. Firma ma po ostatniej emisji akcji zabezpieczone finansowanie na ukończenie najbliższych faz klinicznych. Prowadzi dwa projekty w klinice. Ich wyniki będą znane w ciągu najbliższych miesięcy i mogą otworzyć drogę do umowy partneringowej. Dodatkowo spółka wydaje się relatywnie niedrogo wyceniona w porównaniu np. z Ryvu czy Captorem – ocenia Łukasz Kosiarski z Ipopemy.

Potrzebna długofalowa wizja

Polska nauka ma wiele do zaoferowania, a nasze firmy często skupiają się na innowacyjnych niszach. Jednak kluczem do sukcesu jest nie tylko innowacyjność, ale również skuteczność w komercjalizacji, umiejętność pozyskiwania kapitału, efektywna strategia marketingowa i dystrybucyjna. Sukces na arenie międzynarodowej wymaga kompleksowego podejścia i długofalowej wizji.

– W ostatnich latach spółki, takie jak Ryvu Therapeutics, Blirt czy Scope Fluidisc, pokazały, że technologie rozwijane nad Wisłą są konkurencyjne i mogą być pożądane przez globalnych partnerów. Firmy te niejako przecierają szlaki na globalnych rynkach. Polskie spółki cały czas wiele się uczą i zdobywają cenne doświadczenie, które z czasem będzie procentowało. Kolejne transakcje partneringowe krajowych spółek są kwestią czasu – uważa Grzegorz Stefański, prezes Urteste.

Co mogłoby jeszcze bardziej wzmocnić rozpoznawalność międzynarodową polskich firm biotechnologicznych i umożliwić im wejście na ścieżkę szybszej dynamiki wzrostu? W porównaniu z USA czy zachodnimi krajami UE brakuje u nas wyspecjalizowanych funduszy inwestujących w biotechnologię. Fundusze takie są w stanie zaakceptować dużo wyższe ryzyko niż aktywni przede wszystkim na rynku publicznym inwestorzy krajowi.

– Molecure i inne spółki z tego sektora działają również na polu edukacji inwestorów. Także sami inwestorzy dążą do poszerzenia swojej wiedzy o sektorze. Jednocześnie widzimy potrzebę dalszego podnoszenia kompetencji w jednostkach przyznających środki publiczne na rozwój innowacyjnych projektów w biotechnologii – mówi Marcin Szumowski, prezes Molecure.

Jak dodaje, czynnikiem hamującym rozwój jest także zbyt mała konsekwencja we wspieraniu ze środków publicznych najlepszych firm z sektora, takich, które już udowodniły, że są w stanie konkurować na rynkach globalnych.

Istotną barierą, której trzeba sprostać, jest żmudny etap rejestracji. To bardzo kosztowny proces, który wymaga badań klinicznych. Trzeba go przeprowadzić w każdym kraju, gdzie chce się sprzedawać produkty.

Inwestorzy powinni zdawać sobie sprawę również z tego, że dużo firm na świecie para się biotechnologią. – Mamy więc do czynienia z dużą konkurencją. Niejednokrotnie sprawia to, że lek o podobnym zastosowaniu produkuje kilka firm. Należy też pamiętać o bardzo skomplikowanej produkcji leków biotechnologicznych. Dlatego trzeba umiejętnie antycypować wielkość ich produkcji – mówi Mieczysław Starkowicz, prezes Synthaverse’u.

Liczy się pomysł

Przy wyborze spółki warto zwrócić uwagę na innowacyjność pomysłu, etap rozwoju leku oraz profesjonalizm kadry badawczej i zarządzającej. To cechy decydujące o rozwoju samej firmy, a więc także o zwrocie z inwestycji.

– Szanse polskich spółek są takie same jak zagranicznych. Liczy się raczej pomysł aniżeli pochodzenie. Tym bardziej że w biotechnologii granice nie stanowią bariery dla zatrudnienia i zwykle zespoły są międzynarodowe. Oczywiście znaczenie ma otoczenie gospodarcze i regulacyjne danego kraju. Akurat w tym zakresie jest jeszcze dużo do zrobienia w Polsce. Ale jestem dobrej myśli, bo w ostatnich latach bardzo się u nas poprawiło pod tym względem – podsumowuje Piotr Trzonkowski, prezes spółki PolTREG.

Szansa na ponadprzeciętną stopę zwrotu, ale wysokie ryzyko

Biotechnologia to ciekawa i perspektywiczna branża. Inwestorzy powinni być jednak świadomi, że tylko niewielka część projektów kończy się komercjalizacją leku. W ostatnich kilkunastu miesiącach na światowych rynkach wyceny spółek biotechnologicznych spadają. Ma to związek z wysokimi stopami procentowymi. Jest szansa, że w 2024 r. sytuacja się poprawi.

Medycyna i zdrowie
Trwa IPO Diagnostyki. Co musisz wiedzieć o ofercie
Medycyna i zdrowie
Medicalgorithmics pochwalił się dużą umową. Euforia na rynku
Medycyna i zdrowie
Jest wezwanie na EMC. Warto sprzedać akcje?
Medycyna i zdrowie
Kurs PolTREGU wsparty informacją o pozyskaniu dotacji
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Medycyna i zdrowie
Wzrost o 40 proc., czyli szaleństwo na akcjach Adiuvo. Dzień czwarty
Medycyna i zdrowie
Szaleństwo na akcjach Adiuvo. Jest chętny na implant sutka