15 proc.
– tyle ma wynieść limit THC w produktach konopnych sprzedawanych dla osób powyżej 21. roku życia. Dla tych z przedziału 18–21 lat ma być to 10 proc.
Według badań niemieckiego MZ produkty konopne zażywa 4 mln Niemców, z czego 25 proc. to osoby w wieku 18–24 lat. – Zapowiedziano też opracowanie specjalnych programów edukacyjnych związanych z marihuaną oraz sposobami zapobiegania nadużyciom, co w mojej ocenie jest bardzo ważne, biorąc pod uwagę fakt, że zwiększy się jej dostępność dla obywateli. Mimo legalizacji nadal zakazane będzie reklamowanie produktów z konopi – uzupełnił Ernest Bednarowicz, prezes notowanej na NewConnect Labocanny.
Sporo korzyści
Wprowadzenie ustawy ma przede wszystkim zlikwidować tzw. szarą strefę, z której obecnie czerpią produkty tamtejsi konsumenci. Jednocześnie pojawić mają się znaczące wpływy z tytułu podatków. – W przypadku Niemiec mówimy o legalizacji marihuany, a nie tylko jej dekryminalizacji (za posiadanie pewnej ilości produktów konopnych nie groziłyby kary – przyp. red.). Uważam, że jest to właściwy krok, który pozwoli na ograniczenie wpływów tzw. rynków nielegalnych. W ten sposób Niemcy będą w stanie lepiej zadbać o bezpieczeństwo i zdrowie obywateli, którzy będą mogli korzystać ze sprawdzonych źródeł. Fakty są takie, że ludzie korzystają z konopi pomimo tego, że jest to nielegalne. Co więcej, legalizacja konopi indyjskich wpłynie na gospodarkę tego kraju i będzie korzystna dla jego finansów. Projekt naszych sąsiadów przewiduje wprowadzenie podatku, którego wysokość ma być ustalana na podstawie zawartości THC w suszu. Zgodnie z szacunkami dochody związane z legalizacją marihuany mogą wynieść tam nawet około 4,7 mld euro – uzupełnił prezes Labocanny. Warto również dodać, że w niemieckiej branży konopnej zatrudnienie ma znaleźć około 27 tys. osób. Przedstawiciele branży nie mają wątpliwości, że jest to krok w dobrym kierunku, lepszy niż wyłącznie dekryminalizacja konopi, która obowiązuje np. w Hiszpanii. Minusem takiego rozwiązania ma być przede wszystkim brak ścisłych regulacji co do tego, ile gram produktu może posiadać obywatel, czy ile krzaków hodować. – Biorąc pod uwagę, jak szeroko zakrojone są to propozycje (mają dotyczyć całego łańcucha wartości branży konopnej – od produkcji, poprzez dystrybucję, aż do konsumpcji), dużo większe znaczenie ma legalizacja i regulacja branży konopnej niż sama tylko dekryminalizacja, która będzie rezultatem części wprowadzonych zmian. Oczywiście, Niemcy zdają sobie również sprawę, że taki ruch niesie ze sobą pewne zagrożenia, jak choćby wzrost konsumpcji marihuany przez młodzież. Dlatego też niemiecki rząd bardzo mocno podkreśla, że z jednej strony jest to plan najbardziej liberalnej legalizacji marihuany w Europie, ale z drugiej strony najbardziej uregulowany, co powinno te ryzyka znacznie zniwelować – zwraca uwagę członek zarządu CMK.
Pozytywny wpływ potencjalnej legalizacji konopi w Niemczech widoczny jest już dziś, ponieważ zagraniczne podmioty decydują się na inwestycje w tamtejsze firmy. – Dużą uwagę przykuła niedawna transakcja British American Tobacco, w której BAT zainwestował 38 mln dolarów w niemieckiego gracza branżowego Sanity Group. To ta sama firma, która w lutym tego roku pozyskała 15 mln dolarów od amerykańskiego funduszu specjalizującego się w branży konopnej – Casa Verde Capital. Inny gracz z USA, Curaleaf Holdings, kupił w zeszłym miesiącu 55 proc. udziałów w innym niemieckim producencie i dystrybutorze marihuany medycznej Four 20 Pharma – stwierdził Ciężadło.
Duża szansa dla UE?
Eksperci podkreślają, że na sposób legalizacji marihuany w Niemczech patrzeć będzie cała Europa, co może doprowadzić do tego, że inne kraje również podążą taką ścieżką. – Do tej pory tylko Urugwaj, Kanada, 18 stanów USA i Malta (jedyna w Europie) zalegalizowały marihuanę do celów rekreacyjnych, ale jeśli dodamy do tego pozytywne zmiany legislacyjne w zakresie medycznej marihuany, wprowadzone w ostatnim czasie w Europie (Polska, Szwajcaria, Ukraina, UK) czy Azji (np. Japonia), to ewidentnie widać rosnącą akceptację stosowania marihuany na świecie. Moim zdaniem wprowadzenie tych regulacji będzie nowym otwarciem dla branży konopnej w Europie – rządy wielu państw będą się temu przyglądać i nie zdziwiłbym się, gdyby w niedługim czasie kolejne kraje zaczęły podążać tą samą drogą co Niemcy – wskazuje członek zarządu CMK. Widać też duży potencjał rodzimego rynku, jeśli chodzi o ilość sprzedawanego surowca. – Uważam, że prędzej czy później pójdziemy drogą niemiecką. Obecnie na tamtym rynku sprzedaje się około 20 ton kwiatów, podczas gdy u nas miesięcznie jest to 80 kg. Pokazuje to jeszcze potencjał do wzrostu rodzimego rynku – zauważa Zbigniew Pisarski, prezes CanPoland, spółki działającej w branży konopi medycznych, która w zeszłym roku w ramach emisji crowdinwestycyjnej zgromadziła 4,4 mln zł.