O ponad pół punktu procentowego obniżyło się średnie oprocentowanie lokat w ciągu 11 miesięcy minionego roku. Danych za grudzień jeszcze oczywiście nie ma, ale można z niemal 100-proc. prawdopodobieństwem przewidywać, że na 1,31 proc. w listopadzie się nie skończy: będzie jeszcze mniej.
Odsetki w dół
Najgorzej zachowały się w 2019 roku lokaty krótkoterminowe – od jednego do sześciu miesięcy. Cóż z tego, że preferowały je i banki, i klienci, skoro w przypadku depozytów do trzech miesięcy włącznie średnie oprocentowanie spadło z 2,22 do 1,55 proc., a powyżej trzech do sześciu miesięcy – z 2,23 do 1,37 proc.. To z jednej strony efekt zakończenia walki o płynność Getin Banku i Idea Banku, z drugiej nadpłynność sektora. Bankom nie są potrzebne nowe, normalnie opłacane odsetkami depozyty – mają ich wystarczająco dużo, z nawiązką pokrywają nimi średnio dynamicznie rosnącą akcję kredytową. A na dodatek w ciągu roku pojawiły się problemy – zarówno dla banków, jak i deponentów.
We wrześniu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie dotyczącej prawa konsumenta do obniżki całkowitego kosztu kredytu w przypadku wcześniejszej jego spłaty. Oznaczało to cios w wyniki odsetkowe banków. Co zrobić, żeby zminimalizować straty? Najlepiej zmniejszyć koszty odsetkowe depozytów. Czyli obniżyć ich oprocentowanie. Biorąc pod uwagę, że najlepsze lokaty to najczęściej promocje, dotknęłoby to oprocentowań standardowych. A te w wielu przypadkach są niższe od wynoszącej w listopadzie 1,31 proc. średniej.
Ta straszna inflacja
Wynosząca w lipcu i sierpniu 2,9 proc. w skali roku inflacja implikowała konieczność zakładania lokat z oprocentowaniem powyżej 3,58 proc. (ze względu na 19-proc. podatek). W innych przypadkach ponosiło się realną stratę. Dotyczyło to niemal wszystkich klientów banków, bo mało kto „łapał się" na lokaty z promocyjnym oprocentowaniem 4 proc. i niską kwotą maksymalną. No, chyba że udało mu się wynegocjować z bankiem korzystne warunki. W przypadku kont oszczędnościowych takiej możliwości nie było.