Dziwi mnie natomiast, że polskie media zupełnie nie potrafią wyjść poza tę perspektywę. Oglądałem reportaż Wojciecha Bojanowskiego w TVN 24, w którym Unii Europejskiej oraz wspólnej walucie euro przypisana została niemal wyłączna odpowiedzialność za trwający na Cyprze chaos. Cypryjskie społeczeństwo i polityków przedstawiono zaś jako bierne ofiary międzynarodowych rozgrywek.
Tymczasem z perspektywy europejskiej sytuacja jest zgoła inna. Cypr od lat prowadził bardzo nieostrożną politykę będącą w dodatku często na bakier z wartościami Wspólnoty. Podatki na wyspie były niskie, ale do 2008 r. dochodów rządowi nie brakowało. Zyskowny sektor finansowy przynosił pokaźne wpływy do budżetu, mimo niskich stawek podatkowych. Dopóki trwał boom budowlany i interesy banków szły dobrze, rząd nie musiał też zbyt wiele wydawać. Z hojnych programów socjalnych korzystało niewiele osób, nikt też nie myślał, że gwarancje bankowe dla depozytów czterokrotnie przekraczających PKB będą kiedykolwiek potrzebne. Ten ryzykowny model rozwoju dodatkowo był wspierany przymykaniem oka na pochodzenie pieniędzy, które trafiały na wyspę. Być może prawdą jest, że Rosjanie ulokowali na Cyprze ponad 20 mld euro z powodu bliskości kulturowej z tym krajem. Powszechnie podejrzewa się jednak, że nie chodziło tu o kulturę prawosławia.
Prosperity na Cyprze trwała przez jakiś czas nawet po kryzysie finansowym. Recesja w 2009 r. była jedną z najpłytszych w Europie, a w latach 2007–2012 liczba udzielonych pożyczek wzrosła dwukrotnie. Stopniowo jednak sytuacja zaczęła się pogarszać, a gwałtowna ekspansja kredytowa odbywała się ze szkodą dla jakości aktywów banków. Szczególnie nietrafionymi inwestycjami okazały się pożyczki dla greckich przedsiębiorstw oraz obligacje greckiego rządu. To właśnie restrukturyzacja greckiego zadłużenia była gwoździem do trumny trzech największych cypryjskich banków, z których jeden od razu został znacjonalizowany, a dwa pozostałe zgodnie z najnowszymi ustaleniami czeka kontrolowane bankructwo.
Cypr jest państwem demokratycznym, a rządy, które sprawowały władzę przez ostatnie lata, nie były narzucone z zewnątrz, część winy spada więc en bloc na cypryjskie społeczeństwo
Załamanie sektora finansowego odpowiadającego za 18?proc. PKB i jeszcze większą część wpływów podatkowych oraz wzrost bezrobocia spowodowały sporą lukę w cypryjskich finansach publicznych. W 2011 r. oprocentowanie cypryjskich obligacji sięgnęło 7?proc. i rząd przestał pożyczać pieniądze na rynkach, zamiast tego korzystając z 2,5 miliarda euro pożyczki, którą zaoferowali Rosjanie. Cypryjscy politycy liczyli, że wsparcie Władimira Putina pozwoli łatwiej negocjować z eurogrupą warunki finansowania ze środków Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.