Mateusz Krupa, BM mBanku: W Polsce warto stawiać na energetykę

Przez długi czas omijaliśmy sektor energetyczny i uważaliśmy go za nieinwestowalny. Teraz jednak się to zmieniło. Naszym zdaniem nie ma już większego potencjału do spadku cen spółek z tej branży – mówi Mateusz Krupa, analityk Biura Maklerskiego mBanku.

Publikacja: 03.07.2024 18:25

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Mateusz Krupa, analityk BM mBanku.

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Mateusz Krupa, analityk BM mBanku.

Foto: parkiet.tv

Czy I półrocze na giełdach było dla was zaskoczeniem?

Nie do końca. W naszej strategii rocznej byliśmy dość optymistyczni. Zaskoczyło nas jednak zachowanie banków. Po bardzo udanym poprzednim roku ta branża wciąż prezentuje się dobrze. Można powiedzieć, że w tym przypadku spełnił się scenariusz marzeń, obejmujący wzrost gospodarczy, stopy procentowe utrzymywane na wyższym poziomie przez dłuższy czas, niskie koszty ryzyka czy też brak ingerencji politycznej. Obecne wyceny sektora wskazują, że jego rentowność kapitału miałaby wynosić około 17 proc. przez dłuższy czas. Wydaje nam się, że jest to optymistyczna wycena. Banki nadal są oczywiście notowane przy jednocyfrowym wskaźniku cena do zysku. Naszym zdaniem tak właśnie powinno jednak być, bo nie możemy obecnie przykładać historycznych wskaźników – mamy bowiem inne środowisko stóp procentowych. Bardzo korzystne otoczenie średnio w ramach cyklu jest też niepowtarzalne. Nie można jednocześnie zapominać o wydarzeniach nadzwyczajnych. Wiemy, że rząd potrzebuje pieniędzy, i może być pokusa, by szukać źródeł finansowania w sowitych zyskach sektora bankowego. Jest to naszym zdaniem ryzyko na dalszą część roku.

W waszej strategii rynkowej zwracaliście uwagę na potencjalne czynniki ryzyka, w tym m.in. na spowolnienie gospodarcze mogące przerodzić się w recesję w USA czy też niepewność co do tego, jak będzie dogadywała się koalicja rządząca w Polsce. Te czynniki ryzyka zniknęły czy tylko przesunęły się w czasie?

Recesja w USA faktycznie nie przychodzi, a głównym powodem tego jest naszym zdaniem rekordowy deficyt budżetowy i wsparcie fiskalne. Mimo że gospodarka USA radzi sobie dobrze, to jednak cały czas jest na sterydach fiskalnych. Z tego też wynikają trudności ze schłodzeniem inflacji, a to przekłada się na stopy procentowe.

Jeśli chodzi o układ sił w Polsce, to mieliśmy wrażenie, że koalicja skupiała się głównie na tym, by wygrać wybory, i nie miała gotowego planu, co będzie dalej. Widać, że w koalicji są tarcia, ale na ten moment nie są tak poważne, by zagrażały utrzymaniu większości. Z perspektywy inwestorów zagranicznych i rynku wygląda to więc dobrze. Wydaje nam się jednak, że w dużej mierze jest to już zdyskontowane, a taką wisienką na torcie było oczywiście odblokowanie pieniędzy z KPO.

W strategii mocno też stawialiście na Nvidię. I sztuczna inteligencja faktycznie mocno pociągnęła rynek amerykański w górę. Na początku roku rynki obstawiały też sześć obniżek stóp procentowych przez Fed w 2024 r. Teraz mówi się zaś o jednej, maksymalnie dwóch. Te dwa czynniki nadal będą miały znaczenie dla rynków w kolejnych miesiącach?

We wtorek szef Fedu mówił o postępach w walce z inflacją, co sprawiło, że S&P 500 przebił poziom 5500 pkt. Nasz amerykański partner, firma Evercore, wyznaczył cel na poziomie 6000 pkt w tym roku i my też pozostajemy optymistami.

Jeśli chodzi o sztuczną inteligencję, to jest bardzo ciekawy temat. Wspaniała siódemka zachowuje się lepiej niż pozostałe 493 spółki w S&P 500. Wydaje nam się, że średnio te pozostałe spółki nie są drogie i tam sztuczna inteligencja nie jest jeszcze mocno doceniona. Widzimy więc pole do zwyżek, gdyż wpływ sztucznej inteligencji na wiele branż powinien być większy. Jeśli chodzi o samą Nvidię, to uważamy, że nie jest to bańka. Za wzrostem kursu podążają fundamenty. Ta technologia naprawdę jest przełomowa.

Trzeba pamiętać, że sieci neuronowe rozwijają się w tempie podwójnie wykładniczym i dokładane są coraz nowsze cegiełki. Ponadto Nvidia jest wyceniania przy takich wskaźnikach, jakie widzieliśmy, zanim jej akcje zyskały 700 proc. Nie widzimy więc powodów, aby wycofywać się z tej inwestycji.

Mówiłeś o wątku politycznym w kontekście Polski, ale ten temat miał ostatnio znaczenie, jeśli chodzi o Francję i rynki europejskie. Przed nami także wybory w USA oraz Wielkiej Brytanii. To mogą być elementy, które zasieją strach na rynkach?

Ryzyko polityki wewnętrznej jest istotne i rynek musi ją śledzić, ponieważ ma ona prymat nad polityką zewnętrzną. Jednak geopolitycznie na świecie bardzo dużo się dzieje. W Stanach Zjednoczonych po ostatniej debacie Trump–Biden emocje i zmienność na rynkach spadły. Standardowo jednak trzy–cztery miesiące przed wyborami w USA zmienność rosła. Jej kulminacja następowała tuż przed wyborami, a następnie zmienność spadała w myśl podejścia, że „najgorsze już za nami”. Teraz może jednak się to zmienić, bo debata rozładowała emocje i rynek z większym prawdopodobieństwem zaczął zakładać, że wygra Trump. W mediach zachodnich wciąż jest on nieco demonizowany, co niekoniecznie musi mieć później pokrycie w rzeczywistości.

Wasz najświeższy raport analityczny nosi tytuł „Power is back”. Stawiacie w nim na spółki energetyczne, co wydaje się dość ryzykownym zagraniem, biorąc pod uwagę to, jaki wpływ na ten sektor mają nasi politycy. Skąd więc ten pomysł?

Patrzymy przez pryzmat potencjalnych zysków do ryzyka, jakie podejmujemy. Nasz analityk Kamil Kliszcz po wielu kwartałach wznowił rekomendowanie tego sektora. Za sprawą wspomnianych powodów przez długi czas omijaliśmy ten sektor i uznawaliśmy go za nieinwestycyjny. Naszym zdaniem w obecnym układzie, gdy nic się nie dzieje, spółki nadal ponoszą straty na działalności węglowej, a inwestorzy zagraniczni nadal patrzą na nie nieprzychylnie, nie ma już większego potencjału do spadku. Wszystko jest już w cenach, a spółki te są bardzo tanie. Jako scenariusz bazowy przyjęliśmy bardziej racjonalne podejście rządzących, czyli podzielenie się kosztami (utrzymywania elektrowni węglowych – red.). Dopłaty do węgla i zarezerwowanie mocy na najbliższe dziesięć lat, dopóki nie pojawią się nowe projekty, chociażby atomowe, w przypadku naszego scenariusza byłyby dwa razy tańsze dla rządu niż alternatywny scenariusz w postaci chociażby nowych projektów gazowych.

Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Hossa aktualna, ale z większą zmiennością
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Inwestycje
Strach przed potencjalną korektą?
Inwestycje
Krajowy rynek ETF-ów na długiej i wyboistej drodze
Inwestycje
Polscy inwestorzy stawiają na finanse i lubią kryptowaluty
Inwestycje
Co inwestorzy sądzą o perspektywach S&P500? Gotowi kliknąć "sprzedaj"?
Inwestycje
ESRS E1 Mierniki