Sierpień i wrzesień na GPW były słabe, ale październik już bardzo udany. Czy polski rynek utrzyma siłę na dłużej?
Liczę, że zjawisko, które obserwujemy od połowy października, od wyborów, potrwa dłużej. To, że polska giełda urosła ok. 5 proc. po wyborach, nie zamyka luki, którą mamy w wycenach między krajowym rynkiem a innymi rynkami wschodzącymi. Najprostszy wskaźnik, czyli C/Z dla indeksu MSCI Poland, sięga około 8, podczas gdy dla MSCI EM jest bliżej 14. Widać więc, że nie mówimy o luce rzędu 5 proc. Oczywiście reakcja rynku na wybory była pozytywna, ale to dopiero początek – nie ma jeszcze rządu, a sprawy z praworządnością czy KPO nie są domknięte. Wybory są jednak pierwszym krokiem do tego, by polskie akcje były postrzegane nie tak bardzo negatywnie, jak jeszcze kilka miesięcy czy kwartałów temu. A tak były postrzegane i miało to związek z wojną w Ukrainie i z tym, że spółki Skarbu Państwa były notowane z dużym, a czasem z bardzo dużym, dyskontem wobec podobnych firm na świecie.
Czy teraz to dyskonto będzie się zmniejszać?
Zakładam, że tak powinno być. Podstawowe wskaźniki wyceny sugerują, że jeszcze przed nami małe kilkadziesiąt procent wzrostu, co brzmi bardzo optymistycznie. Nie ma dziś hurraoptymizmu, ale powoli zachowanie polskich indeksów staje się lepsze niż reszty świata. Klienci funduszy też zaczynają postępować troszkę inaczej po wyborach.