Wrzesień to przeciętnie jeden z najsłabszych miesięcy na giełdach, zarówno w wykonaniu S&P 500, jak i WIG20. Czy obawy względem tego miesiąca mają racjonalne uzasadnienie?
Ciężko o takie racjonalne wyjaśnienie. Są badania i teorie, które tłumaczą tę sytuację. Możemy założyć, że ma to podłoże psychologiczne. Statystyki mówią, że są miesiące zdecydowanie gorsze, jak i lepsze pod względem średnich arytmetycznych czy mediany stóp zwrotu. Wrzesień wraz z czerwcem i marcem są miesiącami zazwyczaj gorszymi na warszawskim parkiecie, natomiast kwiecień, okres wakacyjny i końcówka roku – lepszymi. Podobnie jest na rynkach zagranicznych. W przypadku S&P 500 okres od sierpnia do września jest gorszy i wielu komentatorów próbuje dopasować ostatnią korektę właśnie do tej sezonowości. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę tzw. prezydencką sezonowość, to te ostatnie ruchy indeksu S&P 500 się w nią wpisują. Zachowanie krajowych indeksów statystycznie jest podobne do światowych, choć oczywiście zupełnej zgodności nie mamy. Warto zauważyć, że polskie duże i małe spółki sezonowo zachowują się nieco inaczej. Dla WIG20 zdecydowanie lepsze są miesiące w IV kwartale, z kolei sWIG80 zachowuje się najlepiej na początku roku.
WIG20 dłuższy czas wahał się w okolicach 2000 pkt. Korekta zatrzymała się w miejscu, które nie neguje dalszej hossy?