Inflacja zmniejsza skłonność do oszczędzania

Polacy mimo wszystko są w stanie odkładać na czarną godzinę, ale są to coraz mniejsze kwoty. Za to istotnie zmienia się sposób lokowania nadwyżek finansowych – obecnie królują depozyty terminowe.

Publikacja: 21.01.2023 12:41

Inflacja zmniejsza skłonność do oszczędzania

Foto: AdobeStock

Bankowe depozyty terminowe puchną z miesiąca na miesiąc o kolejne miliardy złotych, a tempo tego przyrostu bije wszelkie rekordy. Na koniec listopada ubiegłego roku gospodarstwa domowe miały tam zgromadzone ponad 307 mld zł, czyli niemal dwa razy więcej (87 proc.) niż rok wcześniej.

Kuszenie odsetkami

To diametralna zmiana trendu, bo od końca 2019 r. pieniędzy Polaków na depozytach terminowych sukcesywnie ubywało. Działo się tak m.in. z powodu niepewności wywołanej przez pandemię, ale przede wszystkim w wyniku bardzo niskiego oprocentowania.

Wraz ze spadkiem stóp procentowych NBP na lokatach można było zyskać coraz mniej, aż w 2021 r. odsetki zmalały niemal do zera. Przypomnijmy, że od marca do sierpnia 2021 r. oprocentowanie lokat wynosiło średnio 0,2 proc.

Obecnie na przeciętnej lokacie można zarobić nominalnie 5,8 proc. (dane NBP z listopada 2022 r.), a wybierając najlepsze oferty – ponad 8 proc. (są i takie na 10 proc., ale trzeba spełnić dodatkowe warunki).

– Nic dziwnego, że takie propozycje kuszą Polaków – komentuje Kamil Sobolewski, ekspert rynków finansowych, główny ekonomista Pracodawców RP. – To oczywiście wciąż znacząco poniżej inflacji, więc nasze oszczędności realnie tracą na wartości. Ale takie odsetki przewyższają stopy procentowe banku centralnego i są wyższe niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Przepływy z konta na konto

Eksperci zastrzegają jednak: tak imponujący przyrost wcale nie oznacza, że nagle Polacy zaczęli odkładać dużo większe kwoty albo że w ogóle mają możliwość niemal podwojenia swoich oszczędności w ciągu roku.

– Rosnąca wartość depozytów terminowych może sprawiać wrażenie, że sytuacja gospodarstw domowych bardzo się poprawiła w ciągu ostatniego roku. Niestety, w dużej mierze jest to złudzenie – twierdzi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.

– W rzeczywistości zmienił się sposób lokowania nadwyżek finansowych. Następuje przepływ z mniej atrakcyjnych instrumentów do tych bardziej atrakcyjnych. Poza tym lepszych sposobów na takie lokowanie oszczędności, aby mniej straciły one na wartości, szukają przede wszystkim osoby zamożne.

Aktywne inwestowanie mniej korzystne?

– Gdy oprocentowanie depozytów terminowych sięgało promili, ludziom nawet nie chciało się szukać i otwierać lokat. Korzyści finansowe z takiej aktywności były zerowe, za to środki były zamrażane na jakiś czas. Polacy trzymali więc swoje pieniądze po prostu na nieoprocentowanych, za to łatwo dostępnych rachunkach bieżących – przypomina Bartosz Turek, analityk HRE Investments. – Teraz mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Zgromadzone nadwyżki płyną na depozyty terminowe.

Dobrze obrazują to statystyki dotyczące depozytów bieżących gospodarstw domowych, które zaczęły się kurczyć z miesiąca na miesiąc (począwszy od stycznia 2022 r.). W efekcie na koniec listopada wartość takich depozytów wynosiła 768 mld zł, czyli o 12 proc. mniej niż rok wcześniej. W ciągu roku, od listopada 2021 r. do listopada 2022 r., z depozytów bieżących ubyło 111 mld zł. Za to na depozytach terminowych jest więcej pieniędzy o 140 mld zł.

Można podejrzewać, że na coraz lepiej oprocentowane lokaty bankowe Polacy wpłacają też część pieniędzy wycofanych z innych inwestycji, na przykład z funduszy inwestycyjnych. Rok 2022 r. upłynął w funduszach pod znakiem przewagi umorzeń jednostek. Saldo wpłat i wypłat (w okresie od stycznia do listopada 2022 r.) wyniosło minus 22,9 mld zł.

Alternatywa dla lokat

Ciekawie wygląda też sytuacja na rynku obligacji detalicznych. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2022 r. (w okresie styczeń–listopad) Polacy kupili papiery oszczędnościowe o łącznej wartości 55 mld zł, podczas gdy w całym 2021 r. było to 43 mld zł. Jest to spory wzrost, ale trzeba zauważyć, że w dużej mierze wynika z wielkiego zainteresowania ofertą Ministerstwa Finansów latem 2022 r.

W czerwcu w sprzedaży pojawiły nowe obligacje detaliczne (roczne oraz dwuletnie) z oprocentowaniem powiązanym ze stopą referencyjną NBP (obecnie to 6,75 proc.). Wtedy miesięczna sprzedaż skoczyła do 14 mld zł (z 2 mld zł w maju), natomiast w lipcu wyniosła 10 mld zł. Jednak w kolejnych miesiącach zainteresowanie rządowymi obligacjami zaczęło wyraźnie maleć – do 2 mld zł w listopadzie. Wynikało to ze wzrostu atrakcyjności oferty bankowej przy jednoczesnym braku wzrostu oprocentowania obligacji.

Pandemia versus inflacja

Polacy, mimo niełatwej sytuacji, wciąż są w stanie trochę odkładać. – Mimo trudnych warunków, wysokiej inflacji, która podnosi koszty życia i zmusza gospodarstwa domowe do zwiększania bieżących wydatków, wartość zasobów pieniężnych ogółem rośnie. Tyle że nie w takiej skali jak wcześniej – podkreśla Bartosz Turek.

Jak wylicza, w końcu listopada 2022 r. łącznie na kontach bankowych (terminowych i bieżących) Polacy trzymali 1 bln 75 mld zł, czyli o 32 mld zł więcej niż rok wcześniej. Natomiast w 2021 r. udało się tam zgromadzić o 66 mld zł więcej w porównaniu z poprzednim rokiem, a w 2020 r. – aż o 92 mld zł więcej. Z kolei wartość gotówki gromadzonej przez gospodarstwa domowe poza bankami w ciągu ostatniego roku zwiększyła się o 15 mld zł, w 2021 r. – o 34 mld zł, a w 2020 r. – aż o 82 mld zł.

Maleje stopa oszczędności Polaków

– W 2020 r., czyli w okresie powiedzmy pandemicznym, różnica między dochodem do dyspozycji a konsumpcją gospodarstw domowych była bardzo duża – wyjaśnia Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao SA. – Wówczas dochody rosły, inflacja była niska, a z powodu obostrzeń covidowych nie było jak wydawać pieniędzy. Teraz wynagrodzenia też rosną, ale wolniej, niż zwiększają się ceny. Spada siła nabywcza dochodów, skłonność do oszczędzania i w ogóle potencjał do generowania nadwyżek w domowych budżetach.

Adam Antoniak przypomina, że w Polsce stopa oszczędności gospodarstw domowych (pokazująca, jaką część dochodów odkładamy w danym okresie) wynosiła w drugim kwartale 2022 r. tylko 0,64 proc. To najniższy wskaźnik wśród krajów UE i jeden z najniższych w Polsce w ciągu ostatnich lat. Dla porównania w drugim kwartale 2021 r. stopa oszczędności sięgała 5,5 proc., zaś w drugim kwartale 2020 r. – aż 21 proc.

Oczywiście możliwości oszczędzania zależą od indywidualnej sytuacji finansowej danego gospodarstwa domowego. Z badania firmy Strategy& (przeprowadzonego w drugim kwartale 2022 r.) wynika, że ok. 29 proc. Polaków nie może pozwolić sobie na oszczędzanie. Z kolei według badań koniunktury konsumenckiej Głównego Urzędu Statystycznego ponad połowa gospodarstw domowych przewiduje, że w ciągu następnych 12 miesięcy nie będzie w stanie odłożyć ani grosza. Wiele osób z tego grona po prostu ledwo wiąże koniec z końcem, pewien odsetek musi korzystać ze swoich oszczędności, a nawet zadłuża się, żeby wystarczyło na bieżące wydatki.

Kto i na co może sobie dziś pozwolić

Z drugiej strony, są też takie rodziny, które nadal podtrzymują gotowość do oszczędzania. We wspomnianych badaniach GUS 1 proc. ankietowanych deklaruje, że jest w stanie dużo odkładać, a niemal 45 proc. może odkładać trochę.

Oczywiście nie dziwi to, że w ostatnich miesiącach gospodarstw domowych, które mogą sobie pozwolić na gromadzenie jakichkolwiek oszczędności, ubywa. Dla porównania, w lipcu 2020 r. niemal 59 proc. polskich rodzin deklarowało, że dysponuje nadwyżkami finansowymi i choć część tych kwot odkłada. – W trudnych czasach, z jakimi mamy obecnie do czynienia, chcemy się lepiej zabezpieczyć na przyszłość, stąd zwykle myślimy o budowaniu finansowej poduszki bezpieczeństwa – wyjaśnia Jarosław Sadowski. – Ale w warunkach tak wysokiej inflacji, przy szybko rosnących kosztach życia, możliwości odkładania pieniędzy zdecydowanie maleją, a w niektórych przypadkach potencjał ten wyczerpuje się całkowicie.

Drogi kredyt też ma znaczenie

Przy powszechnej drożyźnie Polacy na co dzień starają się ograniczać wydatki. Mniej wydają w sklepach na co dzień. Odkładają na później większe zakupy.

Rezygnują niemal ze wszystkiego, czego nie traktują jako pierwszą potrzebę (może to być rozrywka, wypoczynek, kultura). Ograniczają zużycie wody, prądy, gazu. Mniej jeżdżą własnymi samochodami, by zmniejszyć koszty paliwa. Ale niekoniecznie musi się to przekładać na realne oszczędności wyrażone w przyroście gotówki na kontach.

Wyjątkiem mogą tu być efekty wstrzymywania się z zakupem nieruchomości. Część osób ma już zgromadzony wkład własny na swoje mieszkanie, ale nie chce brać kredytu hipotecznego ze względu na wysokie oprocentowanie. Takie pieniądze mogą zasilać rachunki oszczędnościowe.

Wyższe stawki przyciągają do banków

W ciągu ubiegłego roku na bankowych kontach Polaków przybyło 32 mld zł, a poza kasami banków – kolejne 15 mld zł. To pokazuje, że mimo rekordowo wysokiej inflacji i rosnących kosztów utrzymania przynajmniej części gospodarstw domowych udaje się odkładać, ale zdecydowanie mniej niż w latach poprzednich, szczególnie w pandemicznym 2020 r. Znacząco zmienia się też struktura naszych oszczędności. Teraz najchętniej wybieramy bankowe depozyty terminowe. Ich oprocentowanie wyraźnie wzrosło, choć z powodu inflacji nie zapewnia realnych zysków.

Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Inwestycje
Polityka i działania dotyczące wykorzystania zasobów i zarządzania gospodarką o obiegu zamkniętym
Inwestycje
ESRS E5: Zasoby wprowadzane do organizacji i odprowadzane z niej
Inwestycje
Przewodnicząca ESMA: Europa musi wesprzeć obywateli w inwestowaniu na przyszłość
Inwestycje
Złoto po 3000 dolarów za uncję w 2025 roku?
Inwestycje
Daniel Kostecki, CMC Markets: Spadki na GPW nawet do końcówki 2025 r.