Zgodnie z wcześniejszymi obawami uczelni prowadzących studia dla menedżerów, kryzys na rynkach finansowych odbił się na zapotrzebowaniu na tego typu ofertę. Zmiany nie są bardzo duże. Część uczelni deklaruje, że w ogóle nie widzi różnicy w poziomie zainteresowania studiami dla menedżerów. Przedstawiciele części szkół oferujących studia MBA przyznają: na niektórych kierunkach zakończona we wrześniu rekrutacja przyniosła mniej chętnych niż w ubiegłych latach.
[srodtytul]Warto postawić na jakość[/srodtytul]
Co jednak ciekawe, spadek zainteresowania dotyczy przede wszystkim programów o niższej jakości. Te dobre kursy cieszą się nawet większą popularnością niż wcześniej. – Widzimy to na własnym przykładzie. Wygląda na to, że menedżerowie w okresie kryzysu wolą postawić na najwyższą jakość – mówi Witold Orłowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej. Dodaje też, że nowym zjawiskiem jest też rosnące zainteresowanie ze strony cudzoziemców. – W tym roku na kursach dziennych studenci z innych krajów będą stanowić połowę całego składu – wyjaśnia.
Obecna sytuacja rynkowa sprawia, że konkurencja o stanowiska rośnie. W efekcie szybko rosną wymagania stawiane także kandydatom na stanowiska menedżerskie. Zdobycie prestiżowego dyplomu, chociaż nie gwarantuje udanej kariery menedżerskiej, coraz częściej jest jednak ważnym atutem ułatwiającym lub przyspieszającym poruszanie się w górę po ścieżce kariery.
Jak zauważają przedstawiciele uczelni oferujących studia Master of Business Administration, nawet jeżeli kryzys będzie się przedłużał, to kiedyś się jednak skończy. Warto zatem inwestować w kompetencje, które będą procentowały w przyszłości. Tym bardziej że jak pokazują doświadczenia z rynku, ukończenie MBA prawie zawsze wiąże się z bardzo atrakcyjnym wynagrodzeniem. Jak wynika z analiz firmy Sedlak & Sedlak Personnel Consulting, dyrektor z ukończonym MBA zarabia miesięcznie średnio 18 tys. zł wobec 9,6 tys. zł uzyskiwanych przez osobę na tym samym stanowisku, ale bez studiów dla menedżerów). Podobne proporcje odnoszą się do pracowników niższych szczebli.