Ponieważ jednak klient w praktyce płaci jedynie depozyt zabezpieczający, a nie kwotę odpowiadającą całej wartości kontraktu, pojawia się pytanie – jak uzupełnić powstały w ten sposób niedobór?

Najprostsze rozwiązanie to pożyczka. Załóżmy, że inwestor kupuje kontrakt DMA o wartości 1000 zł, wpłacając depozyt równy 100 zł. Broker musi otworzyć automatycznie pozycję w akcjach, ale od klienta otrzymał jedynie 100 zł, zaś brakujące 900 zł musi pożyczyć w banku. Dodatkowy koszt w postaci odsetek od takiej pożyczki jest następnie przerzucany na klienta (przy czym na ogół odsetki są naliczane jedynie od pozycji utrzymywanych dłużej niż jeden dzień).

To przy okazji także kolejne potencjalne źródło zarobku dla brokera (obok prowizji) – odsetki płacone przez inwestorów (ustalane na podstawie stawek międzybankowych takich jak Wibor lub Libor powiększonych o stałą marżę) mogą okazać się wyższe od odsetek płaconych przez brokera, który jako instytucja finansowa ma dostęp do tańszych pożyczek bezpośrednio na rynku. Inaczej jest w przypadku krótkich pozycji. Tutaj broker nie tylko nie obciąża rachunku klienta, ale dodaje do niego odsetki. Dlaczego? Otwarcie krótkiej pozycji w DMA dla brokera oznacza konieczność pożyczenia akcji od innej instytucji i ich sprzedaży na rynku. Gotówka pochodząca z owej krótkiej sprzedaży jest lokowana w banku i przynosi brokerowi dochód.

Ponieważ jednak broker musi później zapłacić za pożyczenie akcji, to kwota odsetek doliczanych do rachunku klienta mającego krótką pozycję jest oparta o stawkę z rynku międzybankowego (np. Libor) pomniejszoną, a nie powiększoną o marżę. Przykładowo podczas gdy od długich pozycji broker pobiera odsetki w wysokości Libor plus 2,5 proc., to do krótkich pozycji dolicza jedynie odsetki równe Libor minus 2,5 proc. (jeśli Libor jest niższy od 2,5 proc., to odsetki nie są w ogóle naliczane).