Testujemy system bazujący na wstęgach Bollingera

Trzy linie wskaźnika Bollingera wystarczą, by stworzyć system gry z trendem lub wbrew niemu. Sprawdzamy, która z tych opcji lepiej się sprawdza na kontraktach terminowych na WIG20.

Aktualizacja: 13.06.2013 13:02 Publikacja: 13.06.2013 13:00

Wstęgi Bollingera to jedno z najpopularniejszych narzędzi analizy technicznej, służące do wyznaczani

Wstęgi Bollingera to jedno z najpopularniejszych narzędzi analizy technicznej, służące do wyznaczania zakresu wahań kursu i generowania sygnałów kupna i sprzedaży

Foto: Bloomberg

Wstęgi Bollingera to jedno z najpopularniejszych narzędzi analizy technicznej, służące do wyznaczania zakresu wahań kursu i generowania sygnałów kupna i sprzedaży. W najpopularniejszej wersji wskaźnik tworzą prosta średnia krocząca oraz dwie linie po obu jej stronach, każda oddalona od średniej o dwukrotność odchylenia standardowego kursu. Według twórcy wskaźnika Johna Bollingera, analityka CNBC/Financial News Network, najlepszy okres dla średniej to 20 sesji.

Bazując na skonstruowanych w ten sposób trzech liniach biegnących wzdłuż wykresu ceny, można skonstruować prosty system inwestycyjny. W poniższym artykule pokażemy przykłady takich systemów i przetestujemy je na rynku kontraktów terminowych na WIG20.

Z trendem albo wbrew trendowi

Najczęściej spotykany sposób gry pod wstęgi Bollingera bazuje na wybiciach z obszaru wahań. Zakładając, że linie po obu stronach średniej wyznaczają standardowy zakres zmian kursu, wyjście poza ten zakres można traktować jako początek silniejszego ruchu, a więc sygnał do zawarcia transakcji. I tak przebicie górnej wstęgi będzie sygnałem kupna zapowiadającym ruch wzrostowy, a wybicie dołem będzie zapowiadać trend spadkowy. Jeśli dorzucimy do tego zasadę zamykania pozycji, kiedy cena przebije średnią kroczącą wewnątrz obszaru wahań, mamy już prostą strategię inwestycyjną służącą do gry z trendem.

Drugie podejście, nieco mniej popularne, ma charakter kontrariański i służy do gry wbrew trendowi. Zakładając, że linie po obu stronach średniej wyznaczają tak naprawdę strefy wsparcia (dolna linia) oraz oporu (górna linia), należy zajmować pozycję przeciwną do kierunku ruchu, gdy cena dotrze do jednej z linii. Kiedy więc kurs naruszy dolną granicę, należy zajmować pozycję długą, licząc na ruch do górnej granicy. Kiedy cena faktycznie tam dotrze, odwracamy pozycję na krótką. Jest to więc system zakładający ciągłą obecność na rynku.

W ramach bezpieczeństwa do każdego podejścia należy dołączyć początkowy stop loss, który będzie nas chronił, jeśli któryś z sygnałów okaże się fałszywy. Na początek przyjmujemy, że zlecenie obronne będzie odległe od poziomu wejścia o 50 pkt.

W wybiciu siła

Obydwa systemy poddaliśmy testom na kontraktach terminowych na WIG20 dla okresu od początku 2000 r. do końca 2009 r. Tabela 1 pokazuje podstawowe wyniki tych testów. W obu przypadkach rezultaty pozostawiają wiele do życzenia, ale mimo wszystko bardziej obiecująco wygląda wersja bazująca na wybiciach z zakresu wahań. Po pierwsze, wypracowała ona zysk 277 pkt, podczas gdy podejście kontrariańskie przyniosło stratę 1847 pkt (tylko raz system był na plusie). Pod względem trafności i stosunku średniego zysku do średniej straty również górą była technika gry z trendem. Warto też dodać, że system ten całkiem nieźle radził sobie do połowy 2006 r. i systematycznie wypracowywał zysk. Dopiero później zaczęły się serie strat, które zniwelowały wcześniejszy dorobek.

Wygląda więc na to, że wybicie z obszaru wyznaczonego przez wstęgi ma pewien potencjał inwestycyjny i warto poddać bazową strategię pewnym modyfikacjom, które mogą ją ulepszyć. Na początek postanowiliśmy wprowadzić zlecenie realizacji zysku. Ponieważ średnio na trafnych pozycjach system zarabiał 130 pkt, a najwięcej aż 481, wprowadziliśmy pułap docelowy bliższy tej górnej granicy – 400 pkt. Zwiększyliśmy również pułap początkowego stop lossa do 100 pkt, mając na uwadze fakt, że i tak naszą linię obrony stanowi średnia z 20 sesji. Dzięki tym zmianom udało się otrzymać rosnącą linię kapitału i łączny wynik po 10 latach wyniósł aż 2186 pkt. Zmartwieniem były jednak dotkliwe obsunięcia kapitału sięgające 50 proc. Receptą na to może być modyfikacja samych parametrów wstęg Bollingera. Postanowiliśmy więc przetestować system raz jeszcze, ale dla różnych wariantów odległości wstęg od średniej. Testowaliśmy wartości od 1 do 3 (krotności odchylenia standardowego), z krokiem co 0,2.

Bliżej czy dalej?

Wyniki tej optymalizacji są bardzo ciekawe. Największy zysk – 2545 pkt – został uzyskany dla zmniejszonej odległości wstęg od średniej do 1,6 odchylenia standardowego. Na drugim miejscu znalazł się natomiast wariant rozszerzający odległość do trzykrotności odchylenia, który przyniósł zarobek w wysokości 2191 pkt. Choć sam zysk niewiele się różni, to pozostałe parametry różnią się?ość wyraźnie. Przy sze-roko rozstawionych wstęgach? ciągu 10 lat doszło do?aledwie 22 transakcji, z czego ponad połowa była zyskowna. Średni zysk był wyższy od średniej straty blisko czterokrotnie. Linia kapitału charakteryzuje się niewielkimi obsunięciami, ale za to zdarzały się bardzo długie (nawet kilkuletnie) przestoje, kiedy system był poza rynkiem i nie generował ani zysków, ani strat.

W wariancie z wąskimi wstęgami mamy niższe parametry?rafności i relacji średniego?ysku do średniej straty, linia kapitału jest bardziej poszarpana (wyższa częstotliwość zawierania transakcji), ale nie zdarzają się długie okresy rynkowej absencji. Wygląda więc na to, że osoby mniej skłonne do ryzyka powinny wybrać wersję z szerokimi wstęgami, a fani emocji tę drugą.

Aby rozstrzygnąć, która wersja lepiej radzi sobie w realnych warunkach, przetestowaliśmy obie na okresie prognozy, czyli od początku 2010 r. do końca wtorkowej sesji.

Gdybyśmy przez ostatnie trzy i pół roku stosowali system bazujący na szerokich wstęgach, zarobilibyśmy ostatecznie około 110 pkt, ale zysk ten byłby okupiony dużą?miennością wartości naszego portfela. O ile system dobrze uchwycił załamanie w 2011 r. i zwyżkę z IV kwartału ubiegłego roku, to w pozostałych okresach radził sobie marnie. Na siedem wszystkich transakcji, zysk przyniosły tylko trzy.

Drugi wariant systemu („wąskie" wstęgi) dał łączny zysk 450 pkt i trafność na poziomie?7 proc. Pod kreską?nalazł się tylko podczas konsolidacji w okresie październik 2011 – maj 2012 r. Od roku, czyli od początku trwającej obecnie hossy, system generuje regularne zyski. Wygląda więc na to, że jeśli już stosujemy wstęgi Bollingera, to lepiej rozpatrywać ich węższe rozstawienie.

[email protected]

Metodologia testowania

Do przeprowadzenia wszystkich testów opisanych w artykule wykorzystany został program do analizy technicznej MetaStock (wersja 7.02). Dane  w analizach pochodzą z serwisu bossa.pl. Są to dane dzienne z okresu styczeń 2000 r. – maj 2013 r. Okres próby, na którym przeprowadzone zostały optymalizacje odległości wstęg Bollingera, obejmował wszystkie sesje od początku stycznia 2000 r. do końca grudnia 2009 r. Z kolei prognoza, na której sprawdziliśmy najlepsze warianty strategii, obejmowała sesje od początku stycznia 2010 r. do zamknięcia wtorkowej sesji (tj. 11.06.2013 r.).  Szczegółowe kryteria strategii przyjmowały pewne uproszczenia. Po pierwsze, system opierał się na zarządzaniu tylko jednym kontraktem, bez względu na posiadany kapitał i wielkość osiąganych zysków lub strat. Po drugie, testy nie uwzględniały prowizji przy każdorazowym otwieraniu bądź zamykaniu pozycji. I po trzecie, system zakładał, że wejście na rynek następowało na zamknięciu sesji, podczas której powstał odpowiedni sygnał. W realnych warunkach wejście na rynek może następować natychmiast po wystąpieniu sygnału.PZ

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos