Ryzyko - przedsięwzięcie, którego wynik jest nieznany; możliwość, że coś się uda lub nie uda; zdecydowanie się na takie przedsięwzięcie. (Słownik wyrazów PWN)
Problem ryzyka Inwestycje na rynku kapitałowym są nierozerwalnie związane z ryzykiem. Mówi się, że ryzyko inwestowania w obligacje jest bardzo niskie, przy akcjach wspomina się o dużym ryzyku, zaś opcje i kontrakty terminowe są niemal kwintesencją ryzyka. Takie podejście - pojawiające się w niemal każdej pracy o rynku kapitałowym - sugeruje, jakoby ryzyko było zawarte w samej istocie rynków. Tymczasem należałoby powiedzieć, że ryzyko zależy od zachowania się osoby, która podejmuje jakąś działalność (w naszym przypadku na rynkach finansowych). Gdybyśmy zapytali grupę osób, która z dwóch gier - ruletka czy totolotek jest bardziej ryzykowna - prawdopodobnie większość odpowiedziałaby, że ruletka. Wynika to z ogólnie dostępnych informacji. Słyszy się o ludziach, którzy doprowadzili się do ruiny finansowej grając w ruletkę, zaś przy okazji totolotka wiemy tylko, że "powstają" nowi miliarderzy. Niestety nic to nie mówi o ryzyku związanym z tymi grami. Co ciekawe często ryzyko utożsamia się z prawdopodobieństwem - coś co jest mało prawdopodobne jest bardziej ryzykowne. Na naszym przykładzie widać błąd takiego rozumowania. W ruletce istnieje większe prawdopodobieństwo wygranej niż w totolotku. Czy jeśli pójdziemy do kasyna z 5000 zł i wycofamy się z gry po kilku obstawieniach, w wyniku których straciliśmy łącznie 500 zł to jest to gra ryzykowna? A może bardziej ryzykowne jest wypełnienie kuponów totolotka za wszystkie oszczędności naszego życia? Myślę, że w tej sytuacji większa część Czytelników powie, że ten drugi przypadek jest bardziej ryzykowny.
Ryzyko nie zależy od gry, w której będziemy uczestniczyć lecz od naszego nastawienia do niej. Podsumowując można powiedzieć, że ryzyko jest funkcją chciwości i rozsądku. Chciwości, gdyż każdorazowo podejmując udział w grze, z którą wiąże się jakaś wygrana (nawet, jeśli mówimy sobie, że to tylko zabawa) liczymy na "łut szczęścia" i rozsądku potrzebnego aby nasz wybór nie doprowadził do katastrofy. Nie można powiedzieć, że gra losowa o prawdopodobieństwie wygranej 90 proc. jest mało ryzykowna jeśli postawimy w niej wszystkie nasze pieniądze. Dziesięcioprocentowe prawdopodobieństwo przegranej to bardzo mało - ale nie znaczy, że jest to niemożliwe. Jeśli decydujemy się postawić na szali wszystko co mamy to chciwość znacznie przeważa nad rozsądkiem, czyniąc nie grę lecz nasze postępowanie wyjątkowo ryzykownym.
Wróćmy teraz do rynków finansowych. Znamy zasady, którymi rządzą się rynki obligacji, akcji i kontraktów terminowych. Najważniejszą ich cechą jest wysoka zmienność oraz trudne do oszacowania prawdopodobieństwo zachowania (zarówno z dnia na dzień, jak i w horyzoncie tygodniowym, miesięcznym czy rocznym). W zależności od nastawienia, może się okazać, że rynek obligacji jest znacznie bardziej ryzykowny od rynku kontraktów terminowych. Niestety większość zarządzających zachowuje się tak, jak gdyby nie zdawała sobie z tego sprawy. Na tym etapie powinniśmy rozpocząć rozważania o zarządzaniu pieniędzmi (money management).
Czy dywersyfikacja to zarządzanie pieniędzmi? Dla wielu inwestorów - zarówno amatorów, jak i profesjonalistów - metody zarządzania pieniędzmi są równoznaczne z dywersyfikacją, czyli zmniejszaniem ryzyka poprzez dobranie do portfela odpowiednio dużej liczby różnych walorów. Ile razy słyszeliśmy na różnych seminariach i wykładach - "odpowiednia dywersyfikacja portfela zmniejsza jego ryzyko". W świetle wcześniejszych rozważań o ryzyku widzimy absurdalność tego stwierdzenia. Stworzenie portfela z dużej liczby akcji i obligacji w żaden sposób nie zmniejsza jego ryzyka, szczególnie jeśli będziemy stosowali metodę "kup i trzymaj". O tym, że dywersyfikacja portfela nie ma nic wspólnego z jego zarządzaniem przekonują wyniki funduszy inwestycyjnych i działów zarządzania w 1998 roku. Te instytucje, które powania metody "kup i trzymaj" osiągają wysoce ryzykowne wyniki - bo jak można określić ponad 25% stratę na aktywach. Co więcej, uważam że gdyby nie regulaminowe ograniczenia funduszy, polegające na tym, że w jeden walor nie można zainwestować więcej niż 5 procent całości aktywów, wyniki te byłyby znacznie gorsze. Z drugiej strony często powtarza się, że stosowanie "timingu" (czyli właściwie aktywnego zarządzania portfelem) zwiększa ryzyko. Stwierdzenie takie jest po prostu niedorzeczne.