Robert Prechter: Na skraju wielkiej bessy

Aktualizacja: 06.02.2017 02:43 Publikacja: 14.02.2000 23:01

- Jak rozwijała się Pańska kariera?

- Zainteresowałem się rynkami finansowymi czytając publikacje, które otrzymał mój ojciec. Rozpocząłem karierę w 1975 roku w banku Merill Lynch w Nowym Jorku. W 1979 roku zacząłem wydawać biuletyn The Elliott Wave Theorist. W latach 90-tych razem z grupą analityków specjalizujących się w teorii Elliotta zaczęliśmy publikować analizy on-line (w czasie rzeczywistym) dla różnych instytucji operujących na rynkach finansowych. Analizy obejmują wszystkie najważniejsze rynki na świecie: akcji, obligacji i walut.

- W jaki sposób ewoluował Pański sposób analizy rynku? Jakie są Pańkie ulubione narzędzia analityczne? - Najlepszy sposób analizy rynku i prognozowania przyszłych tendencji to teoria fal. Jako narzędzia pomocnicze stosuje także wskaźnik A/D (advance-decline line). Skuteczne jest również obserwowanie dywergencji. Kombinacja tych trzech metod to mój ulubiony sposób analizy rynku.

- W jaki sposób doszedł Pan do swoich obecnych poglądów na temat sytuacji światowych rynków akcji? - One właściwie nie zmieniły się od połowy lat 70-tych, gdy zaczynałem stosować teorię fal Elliotta. Już wtedy spodziewałem się, że rynki wchodzą w fazę wielkiej hossy. Jednak także wtedy spodziewałem się, że po niej przyjdzie wielka bessa. Największa od XVIII wieku. Generalnie można powiedzieć, że moje poglądy na temat przyszłej koniunktury na rynkach są stałe. To po prostu wynika z natury rynków, którą najlepiej opisuje teoria fal Elliotta.

- Przejdźmy do obecnej sytuacji globalnego rynku akcji. Czy podtrzymuje Pan opinię, że rynek zbliża się do szczytu wielkiej hossy, po którym rozpocznie się wielka bessa? Rynek już wielokrotnie pokonał poziomy prognozowane przez Pana jako te, na których hossa się skończy np. 4075 pkt. indeksu Dow Jones Industrial Average. - W mojej książce "At the Crest of Tidal Wave" napisałem, że nie ma większego znaczenia, gdzie skończy się obecny trend wzrostowy, czy do jakiego poziomu w końcu dojdzie Dow Jones. Rynek znajduje się na skraju wielkiej bessy. Długoterminowy układ fal nieubłaganie wskazuje, że następna bessa zniesie cały wzrost indeksów od 1982 roku, tak jak stało się to w latach 1929-32 w stosunku do hossy z lat dwudziestych. To jest najprostszy i najważniejszy wniosek jaki wypływa z analizy fal na amerykańskim rynku akcji. Wszystkie inne rozważania mają mniejsze znaczenie i dotyczą trendów niższego rzędu. W trakcie trwania hossy prognozowałem wiele punktów zwrotnych rynku. Także wspomniane 4075 pkt. Jeden z nich będzie ostatni.

- Z cyklu Brennera wynika, że szczyt koniunktury gospodarczej przypadnie na 2000 rok, a dołek na 2003 rok. Czy koniunktura na rynku akcji może przebiegać podobnie? - Tak nadal prognozuje, że dołek pierwszej fali spadkowej Supercyklu przypadnie na lata 2003-2004.

- A jaki jest Pański najbardziej optymistyczny scenariusz. Dokąd może dojść Dow Jones w najlepszym przypadku? - Dow Jones może osiągnąć nawet 13 000 pkt. ale to i tak nie zmieni negatywnych prognoz długoterminowych.

- Nadchodzącą bessę opisuje Pan jako największą w historii możliwość zarobienia pieniędzy na rynku. Jak to zrobić? - Myślę, że większość traderów tego nie przetrwa. Jeżeli ktoś jest bardzo dobry może próbować wchodzić na krótko w kontrakty terminowe na indeksy rynku akcji.

- Kiedy będzie krach? - Sprawa jest otwarta. To może się zdarzyć każdego dnia.

Tekst jest fragmentem artykułu, który w całości znajduje się w numerze styczeń '00 miesięcznika Profesjonalny Inwestor.

Piotr Wąsowski

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos