"Akcje nigdy nie są zbyt drogie, aby zacząć je kupować, ani zbyt tanie, by się ich pozbyć".Jesse Livermore
Najważniejsze elementy systemu inwestycyjnego to zarządzanie pieniędzmi oraz taktyka otwierania i zamykania pozycji. Jest to kwestia bardzo istotna, jeśli chodzi o końcowy rezultat naszych poczynań na rynku - dysponując relatywnie słabszą metodologią określania trendu, punktów zwrotnych i zasięgu danego ruchu jesteśmy w stanie - odpowiednio zarządzając naszym kapitałem - odnosić lepsze rezultaty niż gracze niedbale zarządzający swoimi pozycjami. Ideałem jest oczywiście dokładne określenie zasięgu i czasu trwania danego trendu oraz jego maksymalne wykorzystanie - ale będąc tylko ludźmi oraz nie mając szklanej kuli, musimy zadowolić się bardziej przyziemnymi metodami, które biorą pod uwagę ryzyko tego, że nasza ocena sytuacji rynkowej może być zła.
Założenia systemu Sądzę, iż aby miało sens opisywanie taktyki otwierania i zamykania pozycji, należy zacząć od określenia tego, w jaki sposób postrzegamy rynek, jakie są nasze preferencje co do charakterystyki aktywów, w które chcielibyśmy zainwestować swoje pieniądze. Najkrótsza odpowiedź, jakiej należałoby udzielić na tak postawione pytanie brzmi: należy kupować akcje rosnące, innymi słowy te, które znajdują się w trendzie wzrostowym. Tylko pozornie jest to truizm - wystarczy wejść do dowolnego biura maklerskiego, aby przekonać się, jak wiele osób stara się tam kupić "dobre akcje", albo "tanie akcje" - i jak wielką obawę odczuwają przed kupowaniem akcji rosnących ("nie będę kupował szczytu - zaraz przecież spadnie!"). Tymczasem zazwyczaj istnieją dobre powody ku temu, że dana akcja rośnie bądź spada - choć niekoniecznie są one już publicznie znane, a doświadczenie dowodzi, że akcje ustanawiające nowe rekordy są o niebo lepszą inwestycją niż te "dołujące".Trend jest więc dla spekulanta i gracza giełdowego podstawową rzeczywistością - można się denerwować bądź zdumiewać, że nie potrafimy go racjonalnie uzasadnić, ale to właśnie dzięki niemu będziemy zarabiać bądź tracić pieniądze. Zazwyczaj wychodzi się z założenia, że poprawa warunków zewnętrznych, restrukturyzacja firmy, wzrost mocy wytwórczych - czy cała masa innych czynników stricte fundamentalnych - powinny pozytywnie odbić się na notowaniach spółki. Zasadniczo jest to prawdą, ale każdy pewnie potrafi z pamięci przywołać przykłady firm, gdzie dane fundamentalne wskazywały na wzrost, a akcje spadały, czasami przyprawiając ich posiadaczy o palpitacje serca (wystarczy wspomnieć przykłady Agrosu czy Mieszka - spółek, które nieomal w przededniu utraty 80% wartości otrzymywały pozytywne rekomendacje poważnych analityków). Z drugiej strony bardzo często zdarza się tak, iż spółka zaczyna "irracjonalnie" rosnąć - zazwyczaj jednak po jakimś czasie okazuje się, że powód był istotny, choć w danym czasie znany zaledwie garstce inwestorów. Tak więc powtórzmy raz jeszcze - interesują nas spółki rosnące, inaczej mówiąc znajdujące się w trendzie wzrostowym, a nie np. "tanie" - gdyż te mogą być jeszcze tańsze. Jest to podejście, które znajdziemy prawie u wszystkich klasyków rynku giełdowego - wystarczy wspomnieć W. D. Ganna, Jesse Livermore'a - czy współczesnych nam autorów - Johna Murphy'ego, Victora Sperandeo czy Aleksandra Eldera. Paradoksalnie, nawet zatwardziali fundamentaliści na Wall Street musieli uznać wyższość trendu nad wszystkimi innymi kategoriami i pojęciami inwestycyjnymi - gdyby konsekwentnie stosowali metody i poziomy wyceny, które sprawdzały się do końca lat osiemdziesiątych, to już kilka lat temu musieliby ogłosić skrajne przewartościowanie i koniec hossy - co też uczynili, ale zaraz potem, aby nie wylądować na śmietniku giełdowej historii, zaczęli dostosowywać swe narzędzia do trendu wzrostowego...
Z takiego podejścia czyli umieszczenia trendu rynkowego w centrum uwagi wypływa kilka wniosków fundamentalnych dla spekulanta i inwestora. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to stare jak świat powiedze jest twoim przyjacielem", "nigdy nie walcz z trendem". Ich ważność wynika z tego, iż trendy mają tendencję do utrzymywania się przez dłuższy okres - i należy to wykorzystać - a z drugiej strony, upieranie się przy pozycji przynoszącej stratę zazwyczaj tę stratę powiększa. Stąd kolejna nienaruszalna zasada: "nigdy nie należy uśredniać straty - jest to jeden z najgorszych błędów, jakie popełnić może gracz giełdowy1" - stwierdza W.D. Gann. Wtóruje mu Jesse Livermore, legendarna postać amerykańskiego rynku akcji początku XX wieku: "Ze wszystkich błędów, które może popełnić gracz, uśrednianie straty jest jednym z najgorszych. Zawsze należy pozbyć się tego, co przynosi straty, i utrzymywać pozycje, które są zyskowne2"
Opis systemu Właśnie te dwie wyżej wymienione zasady leżą u podstaw strategii, którą chciałbym tutaj opisać. Dodatkowe zalecenia płyną z zasady akceptacji małych strat i dużych zysków: