Jak przewidzieć hossę i bessę na giełdzie?

Aktualizacja: 06.02.2017 02:06 Publikacja: 15.04.2000 00:01

Jednym z najważniejszych zadań dla każdego gracza giełdowego jest zachowanie kapitału spekulacyjnego. Jeśli stracimy zbyt dużą część kapitału, którym spekulujemy, to zazwyczaj jest to śmiertelny cios dla naszych dalszych poczynań. Na przykład jeśli stracimy 50% kapitału, to musimy osiągnąć 100% zysku, aby wrócić do punktu wyjścia. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że nie jest to łatwe.

Niedoświadczeni inwestorzy, jeśli im się to przytrafi, chcąc jak najszybciej się "odbić", podejmują często coraz bardziej ryzykowne spekulacje, co najczęściej kończy się bankructwem. A doświadczeni inwestorzy? No cóż, oni starają się nie znaleźć nigdy w takiej sytuacji. Nie jest to łatwe, bo na przykład jak zabezpieczyć się przed następującym scenariuszem? Powiedzmy, że nasz system spekulacyjny daje kolejne sygnały otwierające nowe pozycje aż do momentu, kiedy cały kapitał jest w akcjach. Zanim zdążyliśmy zamknąć jakąkolwiek pozycję, następuje krach na amerykańskiej giełdzie, co powoduje gwałtowne załamanie na naszym rynku i akcje tracą 50% wartości w ciągu jednego dnia. Sytuacja zbyt nieprawdopodobna? Nie sądzę. Na pewno jest to możliwe, zwłaszcza na mniej płynnych rynkach. Bardzo dobrym zabezpieczeniem przed takim "horrorem" jest określenie w naszym systemie spekulacyjnym warunków, które definiują, w jakiej proporcji kapitał może być użyty na rynku. Wielu inwestorów, dysponującym odpowiednio dużymi środkami, z założenia nigdy nie otwiera pozycji za 100% swojego kapitału. Część ich pieniędzy jest zawsze w rządowych obligacjach, nieruchomościach oraz terminowych depozytach bankowych. Dla mniejszych spekulantów nie jest to dobra propozycja. Jeżeli na danym rynku zaistnieją sprzyjające warunki, chcą oni jak najszybciej zwiększyć swój kapitał, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy cały będzie użyty do spekulacji na giełdzie. Analiza techniczna nie tylko pomaga w podejmowaniu decyzji, które akcje oraz w jakim momencie należy kupić i sprzedać, ale także umożliwia określenie ogólnego stanu rynku. Używając pewnych jej metod możemy niejako "przewidzieć" zbliżającą się hossę, co umożliwia nam wykorzystanie bez obawy całego dostępnego kapitału do spekulacji. Inne metody ostrzegają przed zbliżającym się krachem. Wtedy nigdy nie inwestujemy 100% kapitału na rynku. W zależności od ryzyka, jakie chcemy ponieść, używamy go tylko w 50% albo nawet 25% do inwestycji giełdowych. W tym ostatnim przypadku, jeżeli krach nastąpi i akcje stracą 50% wartości, nie będzie to śmiertelny cios dla naszych poczynań spekulacyjnych. Stracimy tylko 12,5% kapitału, strata bardzo duża, ale relatywnie nietrudna do odrobienia.

Metody, które opiszę, nie są jedynymi używanymi w tym celu, jest wiele innych. Jednak to właśnie one przypadły mi do gustu i stosuję je w moich spekulacjach. Większość przykładów opiera się na danych australijskiego rynku akcji.

Metody analizy technicznej prognozujące załamanie (bessę)lub krach na giełdzie Jedną z najstarszych metod jest obserwacja zachowania wskaźnika A/D w stosunku do głównego indeksu danego rynku. Jeżeli następuje rozbieżność pomiędzy tym wskaźnikiem a indeksem, należy spodziewać się w niedalekiej przyszłości co najmniej korekty, a czasami nawet krachu na giełdzie. Rozbieżność następuje, gdy indeks tworzy trend zwyżkowy, kreując kolejne wyższe swingi do góry i do dołu, a wskaźnik A/D odwrotnie - tworzy trend w dół. Problem jednak w tym, że w ostatnim stadium hossy ta rozbieżność jest często długotrwała i nieraz może ona istnieć przez wiele miesięcy. Dobrym przykładem na to jest obecnie rynek australijski.

Diagram 1 przedstawia miesięczny wykres All Ordinaries (australijski odpowiednik WIG) wraz ze wskaźnikiem A/D. Można powiedzieć, że rozbieżność na tym rynku występuje od prawie dwóch lat. I jak to wykorzystać do naszych spekulacji? Czasem widać to lepiej na dziennym wykresie, ale nawet na załączonym diagramie, jeśli przyjrzymy się dokładnie, zauważymy kilka doskonałych przykładów rozbieżności, po którychie giełdy, albo wyraźna korekta. Pierwszy z nich można zauważyć pomiędzy lipcem a wrześniem 1997 roku, następny między styczniem a majem 1998 roku. Pomiędzy styczniem a marcem 1999 roku ta rozbieżność także występowała, z tym że rynek rozpędem jeszcze poszedł znacznie w górę w kwietniu, zanim uległ korekcie. Obecnie sytuacja jest też bardzo napięta. All Ordinaries od końca września wzrósł o ponad 400 punktów

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos