Statystyczne mierzenie ryzyka

Aktualizacja: 06.02.2017 04:55 Publikacja: 15.07.2000 00:01

Jednym z najtrudniejszych problemów, przed którym staje każdy inwestor, jest właściwe określenie stosunku ryzyka do zysku. Aby jakakolwiek spekulacja miała cień szansy powodzenia, musi zachodzić następująca prawidłowość: średnio rzecz biorąc, suma zysków z udanych transakcji musi przekraczać sumę strat zanotowaną na tych nieudanych. Statystyka natychmiast podpowiada, jak można to osiągnąć.

Pierwszy sposób to równa liczba transakcji udanych i nieudanych, ale o korzystnym rozkładzie procentowym średniego zysku z transakcji udanych do średniej straty z nieudanych. Drugi - to równe mniej więcej procentowe zyski i straty z poszczególnych transakcji, ale znacznie większa liczba transakcji udanych od nieudanych. O tym, że sposób drugi jest nieosiągalny praktycznie dla nikogo łatwo się przekonać, znając zarówno metody transakcyjne najlepszych inwestorów świata, jak i próbując stworzyć własną metodę czy system inwestycyjny spełniający te wygórowane warunki.

O ile w czystej analizie technicznej nie jest to nieosiągalne, o tyle w realnym świecie nie można już zakładać, że ciągle będziemy osiągać ponad 50-proc. skuteczność. Twarda inwestycyjna rzeczywistość skazuje nas na mniej ambitne reguły gry. Powinniśmy pogodzić się z liczbą transakcji przegranych przekraczających niekiedy liczbę transakcji zyskownych. Stosunek średniej transakcji zyskownej musi więc zatem znacznie przekraczać koszty, jakie ponosi inwestor na transakcjach nieudanych. To właśnie ten aspekt stoi u podstaw tak znanych reguł giełdowej gry, jak np. "Zyskom pozwól narastać, straty akceptuj szybko".

Co jednak zrobić, by zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu? Oczywistą odpowiedzią jest: podejmować działania zwiększające szanse na zyski i zmniejszające ewentualne koszty strat. Mimo absolutnie koniecznego dobrego systemu zamykania pozycji zyskownych i szybkiego obcinania ewentualnych strat, nie należy zapominać o innym poważnym problemie: maksymalizacji szans na zawieranie dobrych transakcji. Wprawdzie można zarabiać na rynku, otwierając pozycje niemal na chybił-trafił przy jednoczesnym rygorystycznym systemie zarządzania pieniędzmi, jednak lepiej zawierać transakcje w momentach nie tylko potencjalnie korzystnych z punktu widzenia systemu inwestycyjnego, jaki stosujemy, ale także wtedy, gdy można spodziewać się określonego i założonego przez nas średniego zysku z danej transakcji. I tu zaczyna się poważny problem.

Szansa w Sperandeo Czy można jasno zdefiniować, który sygnał zajęcia pozycji, z wielu wygenerowanych przez nasz ulubiony system inwestycyjny, ma większe szanse przyniesienia oczekiwanego poziomu zysku? Jedynym praktycznie sposobem, jakim może posłużyć się inwestor, jest metodologia autorstwa Victora Sperandeo. Analityk ten zauważył, iż poszczególne zmiany cen rozkładają się symetrycznie wokół mediany (czyli środka rozkładu) i to zarówno pod względem czasu trwania, jak i zasięgu poszczególnych ruchów cen. Popularność metod inwestycyjnych stosowanych przez Sperandeo pozwala mi skupić się na możliwie praktycznym aspekcie zagadnienia.

Aby potencjalne (oczekiwane) zakresy zmian cen miały dla nas jakąkolwiek wartość, musimy na początku rozważań uściślić kryteria, według których rozpoczniemy grupowanie danych statystycznych. Jest to konieczne dla uzyskania maksymalnej użyteczności analizowanych danych. Rozpoczęcie całego procesu powinno się zacząć od zdefiniowania własnego systemu inwestycyjnego (metody), ze szczególnym uwzględnieniem naszych osobistych predyspozycji psychicznych.

Kolejny krok to zdefiniowanie, jaka techniczna metoda pozwoli ostatecznie wygenerować sam sygnał zajęcia pozycji. Statystyczne zakresy zmian cen nie mogą przejąć na siebie całej odpowiedzialności za podjęcie decyzji o kupnie czy sprzedaży walorów. Wskazania dawane przez wybraną metodę techniczną powinny współgrać z naszym zdefiniowanym wcześniej planem inwestycyjnym. Ostatnim etapem jest zebranie danych statystycznych i za ich pomocą filtsz system inwestycyjny.

Zastosowanie wskaźnika Zig Zag Do zobrazowania tej metody został wybrany system nastawiony raczej na średnioterminowe ruchy rynkowe oraz system inwestycyjny oparty na bardzo popularnym wskaźniku, jakim jest oscylator stochastyczny. Reguły zajmowania pozycji są standardowe: długa pozycja zostaje otwarta, gdy oscylator ten przetnie od dołu poziom 20. Przecięcie od góry poziomu 80 jest sygnałem zajęcia krótkiej pozycji. Zablokowano wszystkie zmienne systemu: oscylator stochastyczny ma krok 15-sesyjny, co pozwala na zmniejszenie liczby zawieranych transakcji.

Ostatnia kwestia to zdefiniowanie trendów średnio- i długoterminowych. Do określenia rodzaju trendu można wykorzystać dostępne narzędzia analizy technicznej, takie jak klasyczna analiza układu dołków i szczytów wykresu czy analiza zakresów zmian cen według liczb Fibonacciego.

Najprostszym mechanizmem jest wizualna ocena wykresu za pomocą wskaźnika Zig Zag. Można go tak zdefiniować, aby wychwytywał określone zmiany cen. Szeroki zakres zmian cen to określenie trendu średniego szczebla. Ruchy cenowe definiowane przez wskaźnik o krótszym kroku pozwalają wychwycić trendy o jeden stopień niższe. Wymagana jest tutaj oczywiście korelacja z horyzontem inwestycyjnym i charakterem konkretnego gracza. Parametr określany przez szerszy ze wskaźników Zig Zag pozwala na określenie kierunku trendu wyższego rzędu.

Jeśli dany parametr równy jest 30%, oznacza to, iż w momencie, gdy aktualny ruch cen w kierunku przeciwnym do dotychczasowego trendu przekroczył ten poziom, można zacząć zakładać, iż ruch jest zbyt duży na tymczasową korektę i nastąpiła zmiana trendu średniego szczebla. Jednocześnie Zig Zag o krótszym parametrze pozwala definiować ruchy korekcyjne i kontynuacyjne w zakresie trendu wyższego stopnia.

Tekst jest fragmentem artykułu, który w całości znajduje się w numerze lipiec '00 miesięcznika Profesjonalny Inwestor.

Tomasz Neumann

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos