Kontrowersje wokół ARMSa

Aktualizacja: 06.02.2017 04:55 Publikacja: 15.07.2000 00:01

Od kilku miesięcy, głównie za sprawą "Profesjonalnego Inwestora", wskaźnik ARMS przeżywa wśród polskich inwestorów prawdziwy renesans. Na internetowej liście dyskusyjnej pl.biznes.wgpw przynajmniej raz w tygodniu pojawiają się pytania o ten wskaźnik lub uwagi na temat aktualnej sytuacji bazujące na jego wartości.

Mimo iż ARMS jest znany od dość dawna, a jego twórcą jest popularny analityk, przedstawię kilka swoich wątpliwości związanych z tym wskaźnikiem i jego wykorzystaniem.

Wskaźnik ARMSa w postaci zaproponowanej przez autora i dostępnej w wielu programach giełdowych służy do oceny całego rynku, siły jego trendu (jeśli taki występuje) oraz prognozy co do jego zmiany bądź przewidywania kierunku wybicia (jeśli rynek znajduje się w okresie stagnacji). Bazuje on na liczbie spółek rosnących i malejących oraz na wolumenie tych spółek. Dla przypomnienia podaję wzór, według którego jest wyliczany:

ARMS = liczba firm wzrostowych/liczba firm spadkowych wolumen firm wzrostowych/wolumen firm spadkowych

Dla uściślenia sytuacji przypominam, że wolumen liczony jest w sztukach akcji. Dlaczego podkreślam, że wolumen liczony jest w sztukach? Otóż dlatego, iż uznaję to za niezbyt dobrze przemyślane rozwiązanie. Aby to wykazać, proponuję przyjrzeć się zachowaniu pewnego tendencyjnie skonstruowanego indeksu branżowego, składającego się z dwóch spółek - A i B. Spółki te wpływają na indeks w jednakowy sposób. Cena jednostkowa akcji A na pewnej sesji wyniosła 2 zł, a akcji B (na tej samej sesji) 200 zł. Wolumen obu firm wynosił po 1000 szt. (łącznie dla całego indeksu 2000 szt.). Na następnej sesji cena obu walorów nie zmieniła się. Zmienił się za to wolumen - akcja A (tańsza) miała teraz wolumen 1200 szt., a akcja B (droższa) - tylko 900 szt. Łącznie indeks (gdyby można to tak było liczyć) miał wolumen 2100 szt. Czyli wzrósł.

Czy na pewno możemy patrzeć w ten sposób na globalny wolumen? Warto zauważyć, że obrót (liczony w przepływie gotówki) spadł przy nie zmienionej wartości indeksu oraz przy nie zmienionych cenach spółek składowych. Aby pokazać, że przykład nie jest czysto teoretyczny, przedstawię drugi, tym razem z realnej, czyli polskiej giełdy. Tab. 1 zawiera skróconą statystykę zachowania czterech akcji rynku podstawowego na sesji 11 lutego br. posortowaną według udziału obrotu w całym rynku podstawowym w notowaniach jednolitych.

Optimus i BRE łącznie na tej sesji miały ponad 16-proc. udział w obrocie rynku podstawowego, podczas gdy Atlantis i Polisa - poniżej 0,3%. Gdyby jednak porównać wolumen tych spółek, wtedy okazuje się, że akcje niemal o 60-krotnie wyższym wpływie na obrót, mają niższy wolumen od dwóch spółek o śladowym wpływie na obrót. Taki stan rzeczy skutkuje tym, że zmianę w obrotach całego rynku dałoby się zauważyć dopiero przy wzroście wolumenu Atlantisu i Polisy o kilka bądź kilkanaście tysięcy procent.

Analiza obrotu i wolumenu różnych spółek prowadzi do wniosku, że wolumen różnych spółek jest ze sobą nieporównywalny. Nie powinno się więc analizować zachowania indeksu giełdowego łącznie z wolumenem liczonym jako suma wolumenów poszczególnych spółek. Można to rozwiązać na dwa sposoby: używając obrotów bądź pseudowolumenu. To drugie rozwiązanie zastosowałem np. w programie HORYZONT, gdzie pseudowolumen dla indeksu wyliczany jest (z dokładnością do stałego współczynnika skali) jako iloraz obrotu i wartości indeksu. Problem ten został zresztą zauważony w Polsce już dość dawno. Nieformalny standard zapisu danych w formacie najpopularniejszego w Polsce programu MetaStock przewiduje (najczęściej) przechowywanie dla spółek wolumenu, a dla indeksów globalnych - obrotów całego rynku.

Należy zauważyć, że wskaźnik ARMSa z konstrukcyjnego punktu widzenia nie odbiega daleko od założeń globalnych wskaźników rynkowych. Podobnie jak w ADLine, New High-New Low czy McClellan konstrukcja ARMSa uwzględnia wszystkie spółki notowane na rynku bez rozróżnienia ich znaczenia p Firmy rosnące (oraz osobno malejące) są do siebie dodawane bez uwzględnienia żadnych dodatkowych kryteriów. To jednak nie budzi takich wątpliwości, jak dodawanie wolumenu do siebie. W mianowniku wzoru na wskaźnik ARMSa znajduje się ułamek, w którym dzielimy wolumen spółek rosnących i malejących. Po tym, jak przeforsowałem tezę, że wolumeny różnych spółek są w indeksie giełdowym nieporównywalne, tu we wskaźniku ARMSa ponownie traktujemy je jednakowo.

Aby w pełni uzmysłowić nielogiczność sytuacji, proponuję wyznaczyć wartość ARMSa dla czterech spółek z tab. 1. Przyjmijmy, że Optimus i BRE wzrosły, a Atlantis i Polisa - spadły. ARMS dla takiego 4-akcyjnego rynku wyniósł 1,505. Czyli sugeruje to zachwianie równowagi na tej sesji w kierunku bessy. Gdyby jednak dokonać splitu akcji BRE i Optimusa (np. przez 10), to przy takim samym zaangażowaniu kapitału w handel tymi firmami wolumen tych spółek byłby 10 razy większy. A wskaźnik ARMSa dla tej samej sesji wynosiłby tylko 0,150. Czyli - hossa na całego. Ja jednak śmiem twierdzić, że faktyczna sytuacja rynkowa w obu przypadkach niczym się nie różni.

Tekst jest fragmentem artykułu, który w całości znajduje się w numerze lipiec '00 miesięcznika Profesjonalny Inwestor.

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos