Daytrading, czyli złoto dla zuchwałych

Aktualizacja: 06.02.2017 04:55 Publikacja: 15.07.2000 00:01

Wielu uczestników rynku w równym stopniu potrzebuje emocji związanych z grą giełdową, jak i zysków. Najczęściej są zbyt niecierpliwi, by pozostawać poza rynkiem przez kilka dni w oczekiwaniu na okazję do dobrej spekulacji. Do sukcesu jest im jednak potrzebna jasno sprecyzowana strategia.

Inwestorzy z wrodzoną skłonnością do ciągłego kontaktu z rynkiem nie mają w Polsce łatwego życia. Wybór skrajnie krótkiego horyzontu inwestycyjnego wiąże się, niestety, z koniecznością poniesienia na początku dość znacznych, z punktu widzenia drobnego gracza, wydatków. Za podstawowy należy uznać zakup serwisu informacyjnego z danymi umożliwiającymi obserwowanie przebiegu sesji w czasie rzeczywistym. Do tego dochodzi oprogramowanie, pozwalające na dokonywanie na bieżąco analiz. Dodatkowym, choć trudnym do wycenienia kosztem, jest także konieczność poświęcenia ok. 6-8 godzin dziennie na dość stresującą z reguły pracę.

W zamian za to potencjalny daytrader dostaje jednak możliwość względnie dużej kontroli bieżącej sytuacji rynkowej oraz teoretyczną zdolność "wyłapywania" często znacznych, śródsesyjnych ruchów cenowych. Proponuję prześledzić szanse i ograniczenia, jakie daje daytraderom rynek kontraktów terminowych na WIG20.

Analiza rynku FW20 Aby transakcje śródsesyjne mogły być skutecznie dokonywane, rynek, na którym chcemy operować, musi charakteryzować się względnie dużą płynnością (płynność traktuję jako zdolność do otwarcia/zamknięcia pozycji w danym momencie bez istotnego wpływu na kurs kontraktu). Jako graniczną wartość dziennego obrotu, pozwalającą na zawieranie transakcji w ramach jednej sesji, przyjąłem 500 kontraktów (co przekłada się na więcej niż jedną transakcję w ciągu minuty). Założenie to ogranicza praktycznie zakres analizy do 1 czerwca 1999 r. Dziś obrót dzienny praktycznie nie spada bowiem poniżej 3000 szt., co pozwala na w miarę elastyczne wchodzenie/wychodzenie z rynku.

Kolejnym problemem, który należy przed rozpoczęciem spekulacji sprecyzować, jest minimalny poziom satysfakcjonującego zysku (maksymalnego poziomu dopuszczalnej straty). Za wartość graniczną w tym przypadku przyjąłem zmianę rzędu 15 pkt. bazowych (150 zł). Po uwzględnieniu kosztów prowizji daje to zmianę depozytu w wysokości ok. 100 zł (zysk), czyli blisko 5%. Na rynku kontraktów należy liczyć się także z tym, że raz zablokowany w trakcie sesji depozyt może "nie wracać" na rachunek po przeprowadzeniu transakcji odwrotnej, co również ogranicza szanse swobodnego podejmowania decyzji inwestycyjnych.

Nie można też zapominać o dużej niekiedy zmienności rynku i - w przypadku wyjątkowo "ruchliwej" sesji - konieczności wielokrotnego "przestawiania" limitu zlecenia w pościgu za "uciekającym" kursem kontraktu. Mniejszą szkodą jest związana z tym ryzykiem utrata pojawiających się możliwości. Bardziej po kieszeni inwestora uderzają bowiem nieskuteczne próby zamknięcia pozycji przynoszącej straty. Praktycznie wiąże się to ze złożeniem zlecenia z limitem zdecydowanie wyższym (bądź niższym) od bieżącej ceny rynkowej, a co za tym idzie - możliwością przekroczenia maksymalnej dopuszczalnej straty. Rozwiązaniem tego problemu będą zlecenia typu stop-loss i zlecenia warunkowe, na które większość graczy terminowych czeka od dłuższego czasu.

Aby dokładniej przeanalizować możliwości, jakie daje daytraderom rynek kontraktów futures na indeks WIG20, proponuję zapoznanie się z kilkoma wyliczeniami.

W badanym okresie (czerwiec 1999 r. - maj 2000 r.) średnia zmiana ceny kontraktu w trakcie sesji (różnica między kursem najwyższym a najniższym) wyniosła 34,6 pkt. Natomiast przeciętna rozpiętość między ceną otwarcia i zamknięcia ukształtowała się na poziomie 19,1 pkt. Sugeruje to istnienie możliwości dokonywania zyskownego daytradingu.

Średnia arytmetyczna nie jest tu jednak dobrą miarą. Jeżeli bowiem policzymy medianę (czyli wartość, która dzieli zbiorowość na dwie równe częścwyższe i 50% niższe od mediany) okaże się, iż w badanym okresie połowa sesji charakteryzowała się odpowiednio zmiennością nie większą niż 25 i 14 pkt. Wartość ta (14 pkt.) nie mieści się już w założonym przedziale zmienności kursu zapewniającym sensowność wchodzenia na rynek. Tezę tę potwierdza również fakt zdecydowanie mniejszego obrotu towarzyszącego takim "sennym sesjom".

Częstotliwość występowania poszczególnych wartości dziennej rozpiętości kursu kontraktu przedstawia wykres 1. Jak zatem widać, do szeregu ograniczeń trzeba jeszcze dodać "ryzyko sennej sesji" (uwzględnić należy również fakt, że nawet najlepsi gracze sesyjni są w stanie "wyłapać" jedynie część dziennego ruchu ceny). Zajęcie pozycji na jej początku może oznaczać konieczność pogodzenia się z niewielką stratą bądź też zyskiem zapewniającym pokrycie kosztów transakcji.

W trakcie takiej sesji często pojawia się pokusa pozostawienia otwartej pozycji do następnego dnia. Takie naruszanie ustalonej strategii może być jednak bolesne w skutkach. Rynek kontraktów w Polsce charakteryzuje się bowiem sporą rozpiętością następujących po sobie otwarć i zamknięć sesji (w badanym okresie poszczególne dane kształtowały się następująco: średnia - 21,8 pkt., mediana - 14 pkt., dominanta (wartość najczęstsza) - 10 pkt. Do decyzji o pozostawieniu otwartej pozycji może jednak zachęcać otwarcie giełd w Nowym Jorku (godz. 15.30). Niestety, szczególnie w ostatnim okresie dobry początek sesji w USA nie gwarantuje takiego stanu rzeczy do godz. 22.00 naszego czasu. Dopiero od niedawna notowania kontraktów rozpoczynają się przed otwarciem sesji i opublikowaniem wartości indeksów. To posunięcie zdecydowanie uzdrowiło rynek futures.

Zanim przedstawię potencjalne zyski z daytradingu, muszę poczynić dwa dodatkowe założenia: 1. Inwestor z 60-proc. skutecznością przewiduje przed rozpoczęciem sesji lub w ciągu 30 początkowych minut jej trwania kierunek i potencjalny zasięg ruchu ceny. 2. W przypadku trafnego zdiagnozowania sytuacji rynkowej inwestorowi udaje się wykorzystać, otwierając długą bądź krótką pozycję, 70% dziennego ruchu.

Założenia te są wprawdzie bardzo optymistyczne, ale nierealne. Przy tak obranych przybliżonych warunkach efektywności daytradingu możliwy do osiągnięcia zysk z jednej pozycji w badanym okresie kształtuje się na poziomie 3309 pkt. "brutto" (jest to suma "wyłapanych" ruchów cenowych na sesjach o zmienności powyżej 15 pkt.). W badanym okresie sesji takich było 199, co przy założeniu kosztów transakcji na poziomie 5 pkt. daje wynik netto 2314 pkt. (23 140 zł). Biorąc pod uwagę wysokość depozytu zabezpieczającego (ok. 2300 zł), daje to imponujący wynik - 1000% zwrotu w okresie krótszym niż rok!

Strategia "loteryjna", polegająca na grze systemem "chybił-trafił" (otwarcie pozycji na początku sesji zgodnie z subiektywną oceną sytuacji i jej utrzymywanie w przypadku "trafienia" do końca notowań bądź wcześniejsze zamknięcie ze stratą), daje wynik w przybliżeniu równy 0. Wskazane jest więc bardziej systematyczne podejście do zawierania transakcji śródsesyjnych.

Szansa w Sperandeo Czy można jasno zdefiniować, który sygnał zajęcia pozycji, z wielu wygenerowanych przez nasz ulubiony system inwestycyjny, ma większe szanse przyniesienia oczekiwanego poziomu zysku? Jedynym praktycznie sposobem, jakim może posłużyć się inwestor, jest metodologia autorstwa Victora Sperandeo. Analityk ten zauważył, iż poszczególne zmiany cen rozkładają się symetrycznie wokół mediany (czyli środka rozkładu) i to zarówno pod względem czasu trwania, jak i zasięgu poszczególnych ruchów cen. Popularność metod inwestycyjnych stosowanych przez Sperandeo pozwala mi skupić się na możliwie praktycznym aspekcie zagadnienia.

Aby potencjalne (oczekiwane) zakresy zmian cen miały dla nas jakąkolwiek wartość, musimy na początku rozważań uściślić kryteria, według których rozpoczniemy g konieczne dla uzyskania maksymalnej użyteczności analizowanych danych. Rozpoczęcie całego procesu powinno się zacząć od zdefiniowania własnego systemu inwestycyjnego (metody), ze szczególnym uwzględnieniem naszych osobistych predyspozycji psychicznych.

Kolejny krok to zdefiniowanie, jaka techniczna metoda pozwoli ostatecznie wygenerować sam sygnał zajęcia pozycji. Statystyczne zakresy zmian cen nie mogą przejąć na siebie całej odpowiedzialności za podjęcie decyzji o kupnie czy sprzedaży walorów. Wskazania dawane przez wybraną metodę techniczną powinny współgrać z naszym zdefiniowanym wcześniej planem inwestycyjnym. Ostatnim etapem jest zebranie danych statystycznych i za ich pomocą filtrowanie sygnałów, jakie generuje nasz system inwestycyjny.

Zastosowanie wskaźnika Zig Zag Do zobrazowania tej metody został wybrany system nastawiony raczej na średnioterminowe ruchy rynkowe oraz system inwestycyjny oparty na bardzo popularnym wskaźniku, jakim jest oscylator stochastyczny. Reguły zajmowania pozycji są standardowe: długa pozycja zostaje otwarta, gdy oscylator ten przetnie od dołu poziom 20. Przecięcie od góry poziomu 80 jest sygnałem zajęcia krótkiej pozycji. Zablokowano wszystkie zmienne systemu: oscylator stochastyczny ma krok 15-sesyjny, co pozwala na zmniejszenie liczby zawieranych transakcji.

Ostatnia kwestia to zdefiniowanie trendów średnio- i długoterminowych. Do określenia rodzaju trendu można wykorzystać dostępne narzędzia analizy technicznej, takie jak klasyczna analiza układu dołków i szczytów wykresu czy analiza zakresów zmian cen według liczb Fibonacciego.

Najprostszym mechanizmem jest wizualna ocena wykresu za pomocą wskaźnika Zig Zag. Można go tak zdefiniować, aby wychwytywał określone zmiany cen. Szeroki zakres zmian cen to określenie trendu średniego szczebla. Ruchy cenowe definiowane przez wskaźnik o krótszym kroku pozwalają wychwycić trendy o jeden stopień niższe. Wymagana jest tutaj oczywiście korelacja z horyzontem inwestycyjnym i charakterem konkretnego gracza. Parametr określany przez szerszy ze wskaźników Zig Zag pozwala na określenie kierunku trendu wyższego rzędu.

Jeśli dany parametr równy jest 30%, oznacza to, iż w momencie, gdy aktualny ruch cen w kierunku przeciwnym do dotychczasowego trendu przekroczył ten poziom, można zacząć zakładać, iż ruch jest zbyt duży na tymczasową korektę i nastąpiła zmiana trendu średniego szczebla. Jednocześnie Zig Zag o krótszym parametrze pozwala definiować ruchy korekcyjne i kontynuacyjne w zakresie trendu wyższego stopnia.

Tekst jest fragmentem artykułu, który w całości znajduje się w numerze lipiec '00 miesięcznika Profesjonalny Inwestor.

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos