Wielu uczestników rynku w równym stopniu potrzebuje emocji związanych z grą giełdową, jak i zysków. Najczęściej są zbyt niecierpliwi, by pozostawać poza rynkiem przez kilka dni w oczekiwaniu na okazję do dobrej spekulacji. Do sukcesu jest im jednak potrzebna jasno sprecyzowana strategia.
Inwestorzy z wrodzoną skłonnością do ciągłego kontaktu z rynkiem nie mają w Polsce łatwego życia. Wybór skrajnie krótkiego horyzontu inwestycyjnego wiąże się, niestety, z koniecznością poniesienia na początku dość znacznych, z punktu widzenia drobnego gracza, wydatków. Za podstawowy należy uznać zakup serwisu informacyjnego z danymi umożliwiającymi obserwowanie przebiegu sesji w czasie rzeczywistym. Do tego dochodzi oprogramowanie, pozwalające na dokonywanie na bieżąco analiz. Dodatkowym, choć trudnym do wycenienia kosztem, jest także konieczność poświęcenia ok. 6-8 godzin dziennie na dość stresującą z reguły pracę.
W zamian za to potencjalny daytrader dostaje jednak możliwość względnie dużej kontroli bieżącej sytuacji rynkowej oraz teoretyczną zdolność "wyłapywania" często znacznych, śródsesyjnych ruchów cenowych. Proponuję prześledzić szanse i ograniczenia, jakie daje daytraderom rynek kontraktów terminowych na WIG20.
Analiza rynku FW20 Aby transakcje śródsesyjne mogły być skutecznie dokonywane, rynek, na którym chcemy operować, musi charakteryzować się względnie dużą płynnością (płynność traktuję jako zdolność do otwarcia/zamknięcia pozycji w danym momencie bez istotnego wpływu na kurs kontraktu). Jako graniczną wartość dziennego obrotu, pozwalającą na zawieranie transakcji w ramach jednej sesji, przyjąłem 500 kontraktów (co przekłada się na więcej niż jedną transakcję w ciągu minuty). Założenie to ogranicza praktycznie zakres analizy do 1 czerwca 1999 r. Dziś obrót dzienny praktycznie nie spada bowiem poniżej 3000 szt., co pozwala na w miarę elastyczne wchodzenie/wychodzenie z rynku.
Kolejnym problemem, który należy przed rozpoczęciem spekulacji sprecyzować, jest minimalny poziom satysfakcjonującego zysku (maksymalnego poziomu dopuszczalnej straty). Za wartość graniczną w tym przypadku przyjąłem zmianę rzędu 15 pkt. bazowych (150 zł). Po uwzględnieniu kosztów prowizji daje to zmianę depozytu w wysokości ok. 100 zł (zysk), czyli blisko 5%. Na rynku kontraktów należy liczyć się także z tym, że raz zablokowany w trakcie sesji depozyt może "nie wracać" na rachunek po przeprowadzeniu transakcji odwrotnej, co również ogranicza szanse swobodnego podejmowania decyzji inwestycyjnych.