Hossa czy bessa – na zarobek zawsze jest dobry moment

Zarabianie, kiedy akcje na giełdzie zyskują na wartości, jest przynajmniej w teorii proste. Pomnażać pieniądze można jednak również, gdy na rynku dominują spadki.

Aktualizacja: 11.02.2017 10:19 Publikacja: 25.10.2013 06:00

Jedną z opcji dla graczy, którzy obstawiają spadki na warszawskiej giełdzie, jest możliwość zainwest

Jedną z opcji dla graczy, którzy obstawiają spadki na warszawskiej giełdzie, jest możliwość zainwestowania na rynku kontraktów terminowych.

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Ostatnie zwyżkowe sesje na warszawskiej giełdzie mogą napawać optymizmem. Tylko w ciągu miesiąca indeks WIG zyskał prawie 8 proc., mWIG40 niecałe 10 proc., podobnie jak sWIG80. Doświadczeni gracze wiedzą jednak, że sielanka na parkiecie nie trwa wiecznie. Każdy trend wzrostowy ma swoje granice. Hossa i bessa to chleb powszedni inwestorów giełdowych.

W czasach zwyżek na GPW zarabianie jest, przynajmniej w teorii, proste. Wystarczy kupić w odpowiednim momencie akcje, a później po odpowiednio wysokiej cenie je sprzedać. Sprawa komplikuje się, kiedy na giełdzie dominują spadki. Kupno akcji wiąże się z ryzykiem uszczuplenia portfela, chociaż wielu stara się „łapać spadające noże". Nawet jednak w momencie spadków da się zarabiać, i to na kilka sposobów.

Futures przede wszystkim

Jedną z opcji dla graczy, którzy obstawiają spadki na warszawskiej giełdzie, jest możliwość zainwestowania na rynku kontraktów terminowych. Obecnie w ofercie GPW znajdziemy m.in. pochodne na WIG20 oraz mWIG40, jak również na walory 21 spółek z głównego rynku.

Aby móc nimi obracać, trzeba oczywiście mieć otwarty rachunek inwestycyjny w domu maklerskim z opcją dostępu do rynku terminowego. Handel pochodnymi na warszawskiej giełdzie zaczyna się o godz. 8.45, czyli 15 min. wcześniej niż na rynku kasowym, i trwa do godz. 17, tak jak w przypadku akcji. Dzięki kontraktom można zarabiać nie tylko na zwyżkach, ale także na spadkach. Cechą charakterystyczną pochodnych jest również to, że nie musimy inwestować kwoty, która odpowiada całej wartości kontraktu, a jedynie jego części, czyli tzw. depozyt zabezpieczający. To właśnie dzięki temu na rynku pochodnych możliwe jest osiąganie stóp zwrotu zdecydowanie wyższych niż w przypadku akcji, gdyż wykorzystujemy mechanizm dźwigni finansowej. Trzeba jednak pamiętać, że wiąże się to także z potencjalnie wyższą stratą.

Podstawą jest więc dobre obstawienie ruchów aktywów bazowych. Co zrobić, jeżeli przewidujemy spadki? W takiej sytuacji zamiast kupować kontrakt, musimy go sprzedać. Każdy ruch w dół będzie oznaczał dla nas zysk. Jeżeli uznamy już, że spadki nie będą kontynuowane, należy zamknąć pozycję poprzez kupno analogicznego kontraktu. Tym samym nasza pozycja się „zeruje" i jeżeli transakcji dokonaliśmy w odpowiednim momencie i po odpowiedniej cenie, można liczyć zyski z transakcji.

Kontrakty terminowe są niezwykle popularne wśród inwestorów indywidualnych. Generują oni około 50 proc. obrotów na tym rynku. Problemem natomiast wciąż pozostaje płynność wielu futures. O ile bowiem w przypadku kontraktów na WIG20 obrót jest płynny i można dokonać transakcji po atrakcyjnej cenie niemal w każdej chwili, tak przy kontraktach na akcje sytuacja nie wygląda już tak różowo. W przypadku wielu walorów obrót jest tak znikomy, że ciężko jest je wykorzystać do zarabiania pieniędzy w momentach spadków. Doskonałym przykładem jest firma Kernel. Mimo że w ciągu trzech kwartałów tego roku akcje straciły ponad 25 proc., to jak pokazują statystyki, zainteresowanie kontraktami na te walory (dzięki którym można byłoby wykorzystać przecenę do osiągnięcia zysków) było niewielkie. W tym czasie obrót nimi wyniósł jedynie 340 sztuk.

Przy okazji pochodnych warto wspomnieć, że prawdopodobnie niedługo giełda uzupełni paletę instrumentów, dzięki którym będzie można zarabiać też na spadkach. W planach jest bowiem wprowadzenie opcji na akcje. Z zapowiedzi GPW wynika, że będą one dotyczyły walorów największych i najpłynniejszych spółek.

Nie oznacza to, że na GPW rynek terminowy jest jedyną możliwością do gry na spadek cen. Inną formą jest krótka sprzedaż. W uproszczeniu polega ona na tym, żeby na początku sprzedać walory (zazwyczaj pożyczone od domu maklerskiego lub za jego udziałem od innego uczestnika rynku), a później po niższej cenie je odkupić. Różnica w cenach jest dla nas zyskiem. Mimo że obecnie lista dla inwestorów obejmuje akcje 34 spółek, które mogą być „grane na krótko", to rynek ten w Polsce funkcjonuje bardzo słabo. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest mocno ograniczone źródło pożyczek papierów. Nie mogą tego robić OFE (chociaż GPW chce to zmienić), dla TFI zaś proces ten jest skomplikowany i wiąże się z wieloma zawiłościami prawnymi.

W poszukiwaniu nowych rozwiązań

Alternatywą dla GPW może być rynek kontraktów na różnice kursowe, tzw. CFD, które znajdziemy w ofercie wyspecjalizowanych platform foreksowych. Eksperci bardzo często podkreślają jednak, że z racji wysokich dźwigni finansowych, jest on przeznaczony dla profesjonalnych inwestorów. Warto jednak w tym momencie wspomnieć o najnowszym pomyśle DM BOŚ, który wprowadził do oferty kontrakty CFD na akcje czterech spółek z warszawskiej giełdy (PKO BP, Pekao, KGHM i PKN Orlen). Jeden kontrakt opiera się na jednej akcji. Prowizja od obrotu wynosi 0,25 proc. wartości zlecenia.

Przedstawiciele DM BOŚ podkreślają, że najnowsza oferta ma stanowić namiastkę krótkiej sprzedaży. Niewykluczone, że broker w najbliższym czasie zdecyduje się poszerzyć swoją ofertę.

– Poważnie myślimy o dołożeniu kolejnych papierów – wszystko to wypadkowa sytuacji na rynku i potrzeb inwestorów – mówi Robert Kosowski, dyrektor ds. marketingu DM BOŚ.

– Jesteśmy otwarci na oczekiwania klientów. Mamy zabezpieczoną możliwość pożyczania większości akcji z WIG20 i wierzymy, że formuła „CFD na akcje z WIG20" jest realną alternatywą dla krótkiej sprzedaży na rynku kasowym GPW – ze względu na niższe prowizje, płynność instrumentu, dźwignię i elastyczne zlecenia z poziomu platformy BossaFX – dodaje Robert Kosowski.

[email protected]

Kłopotliwa krótka sprzedaż

Jerzy Nikorowski, doradca inwestycyjny w BM BNP Paribas Polska

Przyczyn, dla których krótka sprzedaż w Polsce nie działa, jest wiele. Z perspektywy operacyjnej zdecydowanie łatwiej jest wykorzystać instrumenty pochodne, takie jak kontrakty na główne indeksy z GPW niż dokonanie krótkiej sprzedaży. Do jej dokonania potrzebny jest odrębny rachunek pieniężny, na którym blokowane są środki stanowiące zabezpieczenie rozliczenia transakcji. Nie bez znaczenia jest też element płynności na poszczególnych instrumentach. W pewnych przypadkach odkupienie większego nominału poszczególnego instrumentu może się wiązać ze wzrostem jego ceny na rynku, co czyni cały zabieg nieopłacalnym. Co więcej – czas, na który ekspozycja może być otwarta, jest dość krótki, ponieważ zdarza się, że jest to tylko jedna sesja giełdowa, co bardzo ogranicza szanse na wykorzystanie opracowanej strategii. W związku z tym dla giełdowych pesymistów najbardziej przyjaznym rozwiązaniem pozostają kontrakty terminowe notowane na GPW lub fundusze oferujące możliwość zarobku przy spadającym rynku. Być może najważniejszym elementem jest wiedza na temat krótkiej sprzedaży. Świadomość i zainteresowanie tematami rynku kapitałowego w Polsce jest niestety wciąż na bardzo niskim poziomie.

Możliwości jest wiele

Łukasz Wróbel, główny analityk Noble Securities

Bezpośrednia krótka sprzedaż akcji jest właściwie jedynie teoretyczną konstrukcją, którą w praktyce stosuje się niezwykle rzadko, a dodatkowo niedawne propozycje rządu zmierzają w stronę dalszego jej marginalizowania. Mimo to domy maklerskie działające na naszym rynku oferują inwestorom inne możliwości zarabiania na spadkach cen akcji. Przede wszystkim takim rozwiązaniem są kontrakty terminowe na akcje, którymi może handlować każdy inwestor posiadający otwarty rachunek praw pochodnych. Podobnie jak w przypadku kontraktów na WIG20 kontrakty na akcje wykorzystują dźwignię finansową i wymagają utrzymywania depozytu zabezpieczającego na określonym poziomie. Zarabianie na spadkach cen akcji ponad 20 spółek sprowadza się do otwarcia zlecenia sprzedaży kontraktu przed wyprzedażą waloru i zamknięcia pozycji po niższej cenie. Innym rozwiązaniem są dostępne na wybranych platformach foreksowych kontrakty na różnice kursowe (CFD), które do niedawna obejmowały tylko indeksy giełdowe, a obecnie są rozszerzane także na akcje największych spółek. W końcu w najbliższym okresie na GPW mają zostać wprowadzone opcje na akcje, które oprócz zarabiania na spadających cenach umożliwią inwestorom zastosowanie znacznie bardziej wyszukanych strategii.

Regulacje nie pomagają

Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao

Krótka sprzedaż w Polsce pozostaje w opinii lokalnych inwestorów „zabawą" dla koneserów. Wynika to zarówno z kwestii ograniczonego popytu na pożyczanie instrumentów finansowych, jak i braku ich podaży. Inwestorzy indywidualni rzadko korzystają z tej możliwości, bo po pierwsze praktycznie nie stosują strategii inwestycyjnych wymagających użycia krótkiej sprzedaży, i po drugie, przy mniejszych ograniczeniach płynnościowych oraz braku wewnętrznych przepisów dotyczących limitowania ryzyka, istnieją prostsze i tańsze rozwiązania, pozwalające na szeroko pojęte zarabianie na spadkach. Z drugiej strony przepisy dotyczące polityki inwestycyjnej funduszy inwestycyjnych oraz preferencje nabywców powodują, że również popyt na pożyczanie akcji ze strony polskich inwestorów instytucjonalnych jest niewielki. Problemem jest także kwestia podaży instrumentów finansowych. Teoretycznie najbardziej predystynowane powinny być fundusze emerytalne. Jednak na razie polskie regulacje dają w tym względzie bardzo ograniczone możliwości. Miejmy nadzieję, że się to zmieni. Rozwiązanie tych kwestii mogłoby pozwolić ożywić krótką sprzedaż, jednak tak jak już wspomniałem, jest to rynek dla nielicznych i przede wszystkim największych inwestorów.

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos