Na rynkach mamy dobre nastroje, ale giełdowe powiedzenie mówi: „Sell in May and go away". Sprawdzi się ono również w tym roku?
Patrząc na to, jakie dane spływają z gospodarki, jak przebiegają szczepienia, oraz na to, jak luzowanie obostrzeń pozytywnie przekłada się na aktywność gospodarczą, można dojść do wniosku, że chyba to stwierdzenie w tym roku się nie sprawdzi. Odbicie koniunktury trwa, chociaż akurat poniedziałkowe odczyty wskaźników PMI wypadły słabiej od prognoz i to przełożyło się na mieszane nastroje na rynkach. Trzeba jednak mieć na uwadze, że luzowanie obostrzeń w Stanach Zjednoczonych wciąż trwa. Wydaje się, że do tego trendu dołącza również Europa. Popyt na ryzyko z tego tytułu może pozostawać na podwyższonym poziomie. Chyba jest za wcześnie, aby kreślić negatywne scenariusze dla rynku akcji, szczególnie że polityka fiskalna i monetarna nadal wpisują się w trend wzrostowy na rynkach. Na horyzoncie nie widać elementów, które mogłyby wyrwać inwestorów z bardzo dobrych nastrojów. Dodatkowo jak popatrzymy na wyniki amerykańskich spółek, to zauważymy, że one zaskakują pozytywnie i biją prognozy. Pierwszy kwartał dla amerykańskich spółek był dość dobry i mając na względzie luzowanie obostrzeń, firmy te w kolejnych miesiącach nadal powinny poprawiać swoje rezultaty.
Czy to nie jest tak, że oczekiwania dotyczące wyników spółek były jednak ustawione wyjątkowo nisko?
Z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienia w IV kwartale, kiedy poprzeczka tak naprawdę była jednak wyżej zawieszona niż w I kwartale tego roku. Amerykańskie spółki przyzwyczaiły też jednak do pozytywnych zaskoczeń. To jest element, który jeśli będzie się potwierdzał w kolejnych okresach, będzie utrzymywał trend wzrostowy. Oczywiście z niektórych spółek płyną sygnały, które mogą mieć negatywny wpływ na wyniki przyszłych kwartałów, ale jeśli chodzi o samo funkcjonowanie biznesu, to wszystko zmierza w dobrą stronę.