Kiedy tydzień temu Sfinks poinformował o planach dużej emisji akcji z prawem poboru, kurs zaczął piąć się w górę. W poniedziałek akcje kosztowały nawet 6,88 zł. Jednak potem kurs zaczął spadać. Około godziny 13.20 akcje kosztowały 5,99 zł (-1,5 proc.).
Do dzisiejszych spadków prawdopodobnie przyczyniła się informacja, że ING OFE sprzedał część akcji i zszedł poniżej 10-proc. progu. Przedtem miał 10,02 proc., a po rozliczeniu ostatniej transakcji 9,99 proc. Znaczącymi akcjonariuszami Sfinksa są jeszcze m.in. Sylwester Cacek (39 proc.), Tomasz Morawski (15,9 proc.), Aviva OFE BPH CU WBK (9,97 proc.) oraz AXA OFE (5,15 proc.).
Restauracyjna spółka zamierza wypuścić maksymalnie 29,8 mln nowych papierów z prawem poboru. Przy obecnym kursie giełdowym taka oferta miałaby wartość ponad 178 mln zł. O emisji będzie decydować NWZA, zwołane na 31 stycznia. Proponowany dzień prawa poboru to 16 maja. Pieniądze pozyskane ze sprzedaży akcji spółka chce przeznaczyć m.in. na realizację strategii i restrukturyzację zadłużenia. Jeśli dogada się z bankami, otrzyma również od swojego największego akcjonariusza pożyczkę o wartości 25 mln zł.
Tymczasem spółce rośnie sieć. Zarządza ona teraz 109 restauracjami, w tym 93 Sphinksami, 9 lokalami Chłopskie Jadło oraz 7 Wook. Najmłodsze placówki powstały w centrum handlowym Twierdza Kłodzko.
Kłodzkie otwarcia są pierwszymi spośród siedmiu zaplanowanych przez Sfinksa na ten kwartał. - W świetle faktu, że polski rynek w porównaniu z krajami zachodnimi jest ciągle niedostatecznie nasycony usługami gastronomicznymi, wraz z początkiem roku 2011 przystępujemy do zapowiadanej rozbudowy sieci restauracji. Będziemy uruchamiać zarówno lokale pełnowymiarowe, jak i koncepty typu express – mówi Mariola Krawiec-Rzeszotek, prezes Sfinksa.