- Konsekwencje orzeczenia sądu arbitrażowego w Wiedniu dla PTC i podmiotów zaangażowanych w sprawę, nawet tych, które nie były stronami sporu - mogą być bardzo złożone - powiedział nam partner jednej z renomowanych kancelarii prawnych. W ubiegłym tygodniu arbitrzy Międzynarodowego Centrum Arbitrażowego przy Austriackiej Federalnej Izbie Gospodarczej w Wiedniu orzekli, że 48% udziałów PTC zawsze należało do Elektrimu. Tym samym przychylili się do zdania Deutsche Telekomu, współwłaściciela operatora Ery, który twierdził od 5 lat, że Elektrim nieskutecznie przeniósł papiery PTC na spółkę z grupy, wówczas zależną w 100% - Elektrim Telekomunikacja.
Był to jedyny punkt, w którym sędziowie zgodzili się z DT. Niemcy udowadniali, że przenosząc udziały Elektrimu w sposób istotny naruszył umowę wspólników PTC. Uważali również, że sytuacja ekonomiczna konglomeratu pogorszyła się. Gdyby Trybunał przychylił się do któregokolwiek z tych twierdzeń, DT miałby prawo odkupić udziały w PTC po cenie nominalnej powiększonej o koszt pieniądza w czasie.
Zarząd PTC potrzebuje
dowodów
- Jest jeden zasadniczy skutek, który wywołuje wyrok Trybunału. Trzeba doprowadzić zapisy w księdze udziałowców PTC do rzeczywistego stanu - komentuje nasz rozmówca. Oznacza to, że z księgi zniknie Elektrim Telekomunikacja i pojawi się na nowo Elektrim. Zgodnie z polskim prawem, do takich zmian jest uprawniona tylko spółka PTC - na żądanie przynajmniej jednego z udziałowców.