Ryszard Krauze ma rękę do robienia pieniędzy. Niemal wszystkie jego inwestycje okazywały się strzałem w dziesiątkę. Niemal wszystkie, bo jednemu z najbogatszych Polaków zdarzało się kupować kota w worku. Krauze nie lubi się też dzielić władzą i nierzadko zraża do siebie mniejszościowych akcjonariuszy. Jego firmy tylko na tym tracą.
Prokom - od komputerów do aplikacji
Początki Prokomu - ukochanego dziecka Ryszarda Krauzego - są typowe dla innych firm z branży IT, które rozpoczynały działalność w pierwszym etapie transformacji ustrojowej w Polsce. Spółka handlowała komputerami. Ryszard Krauze zdecydował jednak, że gdyński Prokom nie będzie sprzedawał sprzętu, ale produkował oprogramowanie. Do dystrybucji komputerów założył ComputerLand. Wspólna droga obu firm rozeszła się w 1994 r.
Już na początku lat 90. gdyńska spółka pisała własne oprogramowanie finansowo-księgowe i stworzyła pierwsze rozwiązania dla sektora ubezpieczeniowego. W 1991 r. Prokom zdobył prestiżowe zlecenie na obsługę informatyczną wyborów parlamentarnych. To otworzyło mu furtkę do obsługi wszystkich kolejnych wyborów w Polsce.
Firma skoncentrowała się na zdobywaniu dużych klientów o państwowym rodowodzie. Z usług gdyńskiego integratora zaczęła korzystać m.in. Telekomunikacja Polska (od 1993 r.) czy PZU (od 1995 r.). Taka strategia jest zresztą kontynuowana do dziś. W krótkim czasie pozwoliła Prokomowi zdobyć pozycję największej spółki informatycznej w naszym kraju o rodzimym kapitale. Duże, wieloletnie kontrakty zapewniły spółce bezpieczny dopływ gotówki i wysoką rentowność.