Rada Europejskiego Banku Centralnego nie zaskoczyła rynku i podwyższyła w ubiegłym tygodniu podstawowe stopy procentowe o kolejne 25 pkt bazowych. W pełni oczekiwanej przez rynki finansowe decyzji towarzyszył umiarkowanie "jastrzębi" komunikat, kontrastujący nieco z ostrym tonem wypowiedzi przedstawicieli EBC w okresie bezpośrednio poprzedzającym październikowe spotkanie Rady.
Podobnie jak przed dwoma miesiącami, prezes EBC Jean-Claude Trichet wyraził przekonanie, że realne stopy procentowe są wciąż niskie. Mimo spadku rocznej dynamiki cen konsumpcyjnych do 1,8 proc. w sierpniu ostrzegł, że inflacja powróci powyżej celu i utrzyma się na poziomie przekraczającym 2 proc. przez cały 2007 rok. Zgodnie z oczekiwaniami sformułowanie o "wyjątkowej czujności" zostało zastąpione stwierdzeniem, że bank będzie "bardzo dokładnie monitorował ryzyko inflacji", co doskonale wpisuje się w precyzyjny schemat komunikacji Europejskiego Banku Centralnego z rynkiem i w praktyce przesądza o tym, że koszt pieniądza wzrośnie ponownie w grudniu tego roku.
Pozostając przy semantyce, warto zwrócić uwagę na jeden drobny, ale wobec wyważonego charakteru całości komunikatu, istotny szczegół. Rzecz dotyczy tempa w jakim, zdaniem EBC, "akomodacja monetarna" powinna być eliminowana. W sierpniu zostało ono określone jako "progresywne", podczas gdy tym razem prezes Trichet wspomniał jedynie o konieczności "dalszego" wycofywania się z "polityki akomodacji".
To wyraźna sugestia, że EBC nie myśli już o serii, ale o pojedynczej, kończącej cykl podwyżce. Scenariusz ten zdaje się potwierdzać ocena długoterminowych perspektyw dla inflacji. Trichet przyznał, że roczna dynamika CPI prawdopodobnie spadnie do poziomu akceptowalnego przez ECB w perspektywie 18-24 miesięcy. To pierwsza taka wypowiedź z ust prezesa EBC od dłuższego czasu, co sugeruje, że EBC będzie bardzo ostrożnie ważyć argumenty "za" i "przeciw" dalszym podwyżkom.
Warto jednak przez chwilę zastanowić się nad tym, co (w obliczu przewidywanego osłabienia koniunktury w USA i wyraźnie mniej niepokojących wydarzeń na światowym rynku ropy naftowej) mogłoby skłonić EBC do kontynuowania cyklu podwyżek w przyszłym roku. Argumenty "za" podwyżkami istnieją, choć wydaje się, że nie ma ich wiele. Pamiętajmy, że rynek zareagował bardzo łagodnie na przyspieszenie tempa podwyżek z kwartalnego na dwumiesięczne w sierpniu.