Kto prowadzi politykę pieniężną w strefie euro - EBC czy Fed?

Cykl podwyżek stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny kończy się

Publikacja: 11.10.2006 09:06

Rada Europejskiego Banku Centralnego nie zaskoczyła rynku i podwyższyła w ubiegłym tygodniu podstawowe stopy procentowe o kolejne 25 pkt bazowych. W pełni oczekiwanej przez rynki finansowe decyzji towarzyszył umiarkowanie "jastrzębi" komunikat, kontrastujący nieco z ostrym tonem wypowiedzi przedstawicieli EBC w okresie bezpośrednio poprzedzającym październikowe spotkanie Rady.

Podobnie jak przed dwoma miesiącami, prezes EBC Jean-Claude Trichet wyraził przekonanie, że realne stopy procentowe są wciąż niskie. Mimo spadku rocznej dynamiki cen konsumpcyjnych do 1,8 proc. w sierpniu ostrzegł, że inflacja powróci powyżej celu i utrzyma się na poziomie przekraczającym 2 proc. przez cały 2007 rok. Zgodnie z oczekiwaniami sformułowanie o "wyjątkowej czujności" zostało zastąpione stwierdzeniem, że bank będzie "bardzo dokładnie monitorował ryzyko inflacji", co doskonale wpisuje się w precyzyjny schemat komunikacji Europejskiego Banku Centralnego z rynkiem i w praktyce przesądza o tym, że koszt pieniądza wzrośnie ponownie w grudniu tego roku.

Pozostając przy semantyce, warto zwrócić uwagę na jeden drobny, ale wobec wyważonego charakteru całości komunikatu, istotny szczegół. Rzecz dotyczy tempa w jakim, zdaniem EBC, "akomodacja monetarna" powinna być eliminowana. W sierpniu zostało ono określone jako "progresywne", podczas gdy tym razem prezes Trichet wspomniał jedynie o konieczności "dalszego" wycofywania się z "polityki akomodacji".

To wyraźna sugestia, że EBC nie myśli już o serii, ale o pojedynczej, kończącej cykl podwyżce. Scenariusz ten zdaje się potwierdzać ocena długoterminowych perspektyw dla inflacji. Trichet przyznał, że roczna dynamika CPI prawdopodobnie spadnie do poziomu akceptowalnego przez ECB w perspektywie 18-24 miesięcy. To pierwsza taka wypowiedź z ust prezesa EBC od dłuższego czasu, co sugeruje, że EBC będzie bardzo ostrożnie ważyć argumenty "za" i "przeciw" dalszym podwyżkom.

Warto jednak przez chwilę zastanowić się nad tym, co (w obliczu przewidywanego osłabienia koniunktury w USA i wyraźnie mniej niepokojących wydarzeń na światowym rynku ropy naftowej) mogłoby skłonić EBC do kontynuowania cyklu podwyżek w przyszłym roku. Argumenty "za" podwyżkami istnieją, choć wydaje się, że nie ma ich wiele. Pamiętajmy, że rynek zareagował bardzo łagodnie na przyspieszenie tempa podwyżek z kwartalnego na dwumiesięczne w sierpniu.

Przerwa w trwającym od dwóch lat cyklu podwyżek w USA oraz zyskujący na popularności scenariusz szybkiego powrotu do łagodzenia polityki monetarnej przez amerykański bank centralny sprawiły, że rynkowy koszt pieniądza w Europie od tego czasu niemal się nie zmienił. Zachowanie rynku rodzi więc wątpliwości, kto tak naprawdę prowadzi politykę pieniężną w strefie euro - EBC czy Rezerwa Federalna?

Chęć zdystansowania się od działań Rezerwy Federalnej (rzecz jasna nie dla samej idei, ale choćby w obronie własnej wiarygodności) to jednak nie jedyny powód, dla którego Europejski Bank Centralny mógłby rozważać kolejne podwyżki. "Jastrzębie" wypowiedzi przedstawicieli EBC sugerują, że wciąż mają oni wątpliwości, czy koniunktura w europejskiej gospodarce osłabnie na tyle, by inflacja bez pomocy ze strony EBC na trwałe spadła do "bezpiecznego" poziomu poniżej 2 proc. rok do roku. O ile jednak bank wyraźnie martwi się tym, że dynamika wzrostu gospodarczego utrzyma się w średnim i długim okresie powyżej poziomu potencjalnego (szacowanego na ok. 2 procent r./r.), o tyle rynek wyraźnie wątpi w słuszność optymistycznej projekcji wzrostu przygotowanej niedawno przez ekspertów banku centralnego.

Co istotne, ostatnie wyniki badań koniunktury wyraźnie sugerują, że szala przechyla się w tej kwestii na korzyść rynku.

Historia pokazuje, że Europejski Bank Centralny ma tendencję do prowadzenia nadmiernie rygorystycznej polityki w ostatniej fazie cyklu podwyżkowego. Dlatego nie można całkowicie wykluczyć, że bank zdecyduje się jeszcze na jedną podwyżkę kosztu pieniądza w pierwszych miesiącach 2007 roku. W tej sytuacji może być jednak zmuszony do pospiesznego odwrotu na z góry upatrzone pozycje i obniżania stóp procentowych w drugiej połowie roku, podobnie jak to miało miejsce na przełomie lat 2000 i 2001.

Patrząc jednak na wyważony ton komunikatu wobec październikowej decyzji i wyraźną niechęć Jean-Claude Tricheta do dywagacji na temat przyszłorocznych perspektyw dla gospodarki strefy euro, trudno oprzeć się wrażeniu, że to oczekiwania EBC powoli zbliżają się do wizji, którą ma rynek, a nie odwrotnie.

Wygląda więc na to, że po ostatniej, niemal przesądzonej podwyżce do 3,5 procent czeka nas dłuższy okres stabilnych stóp procentowych w strefie euro.

Główny ekonomista Kredyt Banku

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy