W Niemczech jest głośno o Siemensie z powodu problemów jednostki koncernu produkującej we współpracy z BenQ telefony komórkowe. Jak to się przekłada na kondycję polskiej filii spółki?
Zamknięcie zakładu nie zaszkodziło koncernowi tak bardzo, jak może się to wydawać. Ta sprawa ma przede wszystkim wymiar polityczny. Zakład BenQ w Polsce ma na dodatek dużo mniejsze znaczenie niż ten w Niemczech. Oddział, który współpracował z azjatycką spółką, zajmował się przede wszystkim tworzeniem oprogramowania. Po tym, jak ogłosił niewypłacalność, jednej trzeciej jego pracowników Siemens zaproponował stanowiska w spółce matce. Polska filia koncernu również zrobiła więcej, niż się można było spodziewać.
Jak doszło do problemów oddziału produkującego komórki?
W tej branży, żeby utrzymać się na rynku, trzeba dużo wydawać na badania i rozwój. Lider rynku (chodzi o Nokię - red.), który ma dwa-trzy razy wyższą sprzedaż niż Siemens, może sobie pozwolić, by przeznaczać na ten cel duże sumy. By dotrzymać mu kroku, musieliśmy przez lata wydawać na badania większy odsetek zysków. Siemensowi nie udało się, niestety, również trafić w gusta klientów z Azji i Stanów Zjednoczonych, a to szczególnie ważne rynki.
Czy zmiany w polskim rządzie i napięcia na linii Berlin-Warszawa wpływają na działalność Siemensa?