Posłowie z komisji skarbu chcą, aby premier wiedział o "Locie"

Działania ministerstwa skarbu zmierzające do odwołania prezesa lotniczej firmy budzą niepokój parlamentarzystów. Resort twierdzi, że to jego prawa i przywileje są łamane i gotów jest iść do sądu

Publikacja: 06.03.2007 07:23

Ministerstwo Skarbu Państwa w pełni podtrzymuje stanowiska wyrażane w korespondencji z syndykiem szwajcarskiego Swissairu, Radą Wierzycieli Swissair i sędzią nadzorującym syndyka. Taki komunikat dostaliśmy z biura prasowego resortu skarbu w odpowiedzi na pytanie, czy minister Wojciech Jasiński wie o liście wiceministra Ireneusza Dąbrowskiego, wysłanym do sędziego nadzorującego syndyka Swissair. Informacje o tym podała "Gazeta Wyborcza". Sędzia R. H. C. Jongeneel odrzuca sugestie Ireneusza Dąbrowskiego jakoby Rutger Schimmelpenninck, przedstawiciel syndyka Swissair, zasiadający w radzie nadzorczej naszych linii działał na ich niekorzyść i wspierał działania konkurencji zmierzające do zniszczenia LOT-u.

Spotkanie z premierem

Aleksander Grad, poseł Platformy Obywatelskiej i przewodniczący Sejmowej Komisji Skarbu, jest zdania, że koniecznie o całej sprawie należy poinformować premiera Jarosława Kaczyńskiego. - Będę zabiegał, aby doszło do spotkania ministra Jasińskiego, premiera i prezydium komisji. Sytuacja zaczyna być niepokojąca. Wokół LOT-u dzieje się coraz więcej dziwnych rzeczy - mówi Aleksander Grad. Komisja skarbu ma kopię listów wysyłanych przez Ireneusza Dąbrowskiego do Holendrów. Co ciekawe, niewykluczone jest, że sam minister złamał prawo we wspomnianej korespondencji. Choćby informując o tym, kogo Rutger Schimmelpenninck poparł podczas tajnego głosowania rady nadzorczej PLL LOT przy wyborze prezesa. Posłowie obawiają się także, że posądzenia o zagrażanie interesom państwa, jakie pod adresem Schimmelpennincka wysunął przedstawiciel MSP, mogą skończyć się poważnym międzynarodowym skandalem. Na razie nie wiadomo, kiedy mogłoby dojść do spotkania premiera, ministra skarbu i posłów w sprawie LOT-u. Przedstawiciele komisji skarbu, z którymi rozmawialiśmy, są zdania, że powinno się ono odbyć jak najszybciej. Możliwe, że jeszcze w tym tygodniu.

Finał w sądzie?

Ostatnie wydarzenia związane z PLL LOT nie tylko nie pokazują Polski i polskiego rządu w dobrym świetle, ale mogą mieć także inne konsekwencje.

Posłowie PiS już od kilku dni pracują nad poprawką do ustawy o naszych narodowych liniach, która ma ograniczyć kompetencje rady nadzorczej w spółce i przenieść je na walne zgromadzenie akcjonariuszy. Jutro projekt zmian w tej ustawie ma być omawiany przez Sejm. Pytani przez nas prawnicy obawiają się, że poprawka w ustawie może naruszyć zapisy umowy prywatyzacyjnej, na mocy której Swissair, a później syndykowi masy upadłościowej tych linii przysługiwały pewne prawa w "Locie". Z resortu skarbu otrzymaliśmy informację, że jeśli sprawa skończy się w sądzie, to na wniosek ministerstwa, gdyż sytuacja jest niekorzystna dla MSP.

Ta "niekorzystna sytuacja" to brak zdecydowanej większości głosów w radzie nadzorczej LOT-u. MSP kontroluje 67,97 proc. kapitału spółki i ma tylko czterech ludzi w RN. Syndyk Swissair ma 25 proc. akcji i trzy głosy w radzie. Pracownicy dysponują 7 proc. kapitału i także mają trzy głosy w RN. MSP nie może więc podejmować samodzielnie decyzji. Tak było z wyborem prezesa LOT-u. Resort chciał, aby został nim Tomasz Dembski, a rada wybrała w lutym Marka Mazura.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego