Obowiązujące od początku lipca nowe zasady wydawania interpretacji przepisów podatkowych na razie nie zdały egzaminu. Obecnie wykładni dokonuje minister finansów, czyli w praktyce - cztery upoważnione przez niego izby skarbowe. Wcześniej interpretacje takie wydawały wszystkie urzędy skarbowe i celne. Zmiana przepisów miała odciążyć urzędy, a tymczasem spowodowała ich całkowite zapchanie. Podatnicy, chcący uzyskać wyjaśnienie przepisów na korzystniejszych niż obecnie warunkach, ruszyli w czerwcu do urzędów, powodując dezorganizację pracy. Zwiększone zainteresowanie interpretacjami w tym okresie było wynikiem podwyższenia opłaty uiszczanej przy składaniu wniosku z 5 do 75 zł. Jest ona pobierana od każdego zadanego pytania, jeżeli więc niejasnych jest kilka przepisów, należy zapłacić jej kilkakrotność. - Najgorsze były dwa ostatnie dni czerwca, wtedy urząd przeżył prawdziwe oblężenie - poinformowała Janina Rudawska, naczelnik I Urzędu Skarbowego w Szczecinie.
- Jeszcze do tej pory nie uporaliśmy się z wnioskami, które wpłynęły w końca czerwca - twierdzi Barbara Michalska, rzecznik prasowy I Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Warszawie. Podkreśla jednocześnie, że trzymiesięczny termin na rozpatrzenie podań dla tych, którzy złożyli je w ostatnim dniu czerwca, upłynie 31 września. W przypadku nieotrzymania interpretacji w ciągu 3 miesięcy od zgłoszenia wniosku, budzący wątpliwości przepis będzie musiał być tłumaczony z korzyścią dla podatnika. - Godziłoby to w interesy urzędu, dlatego po prostu musimy rozpatrzyć wszystkie wnioski - twierdzi Katarzyna Bryl, rzecznik prasowy I Urzędu Skarbowego w Lublinie.
Mimo że naczelnicy zgodnie twierdzą, że muszą uporać się z załatwieniem w terminie wszystkich złożonych wniosków, wydaje się to praktycznie niemożliwe, zwłaszcza że urzędy stale narzekają na brak chętnych do pracy. Nie sprzyja też temu trwający właśnie okres urlopowy.
Także Krajowa Informacja Podatkowa, powołana w lipcu ubiegłego roku, a mająca odciążyć urzędy, ma problemy z podołaniem temu zadaniu. Wprawdzie infolinia cieszy sie wielkim zainteresowaniem, bo pod koniec ubiegłego roku dzwoniło na nią nawet 100 tys. podatników miesięcznie, ale liczba zapytań płynących do urzędów nie zmalała. - Liczba osób zwracających się po poradę bezpośrednio w urzędzie utrzymuje się cały czas na tym samym poziomie, co przed powstaniem informacji telefonicznej - podkreśla Henryk Cieplik, naczelnik I Urzędu Skarbowego we Wrocławiu.
Katarzyna Bryl dodaje, że zdarzają się nawet sytuacje, gdy osoby obsługujące infolinię odsyłają podatników po poradę do urzędu.