Ameryka kicha, ale czy my musimy mieć katar?

Publikacja: 28.09.2007 09:34

To, co mówi się o sytuacji na rynku amerykańskim, a to, co w rzeczywistości się na nim dzieje, to dwie kompletnie różne rzeczy. Cała sytuacja przypomina trochę zabawę w głuchy telefon. W rzeczywistości ostatni kryzys w USA, nazywany przez niektórych kryzysem na rynku nieruchomości, dotyczy rynku finansowego oraz finansowania zakupu nieruchomości - a zatem w większym stopniu dotyka instytucji finansowych niż właścicieli mieszkań i domów.

Kryzys na rynku kredytów hipotecznych za oceanem wywołuje u przeciętnego polskiego zjadacza chleba mnóstwo obaw przed wystąpieniem podobnego scenariusza w naszym kraju. Ale nie ma co martwić się na zapas, gdyż sytuacja na polskim rynku jest kompletnie odmienna od tej na rynku amerykańskim. Po pierwsze, rynek kredytów o podwyższonym ryzyku, będący zalążkiem kryzysu w USA, praktycznie w Polsce nie występuje. Po drugie, zdolność kredytowa Polaków, pomimo wzrostu stóp procentowych, nie spada, a wręcz rośnie wraz z dynamicznym wzrostem płac. Warto pamiętać bowiem o tym, że Polacy nadal mało pożyczają, choć te wartości rosną. Pod koniec 2006 roku przeciętny kredyt mieszkaniowy miał wartość około 160 tys. zł, natomiast po pierwszym półroczu 2007 roku wartość ta wzrosła o 25 proc. Nadal jest to jednak niska wartość kredytu, biorąc pod uwagę fakt, że w Hiszpanii średnia wartość kredytu wynosi 150 tys. euro, a więc prawie trzy razy więcej niż w Polsce.

Do 2002 roku zaangażowanie polskich banków w kredytowanie zakupu mieszkań było niewielkie i nie przekraczało 20 mld zł rocznie. Wzrost akcji kredytowej w kolejnych latach był zbieżny ze spadkiem stóp procentowych, a ta obniżka wynikła z kolei z dobrej kondycji gospodarki. Dodając do tego wzrost zamożności Polaków, dobre perspektywy na przyszłość oraz coraz mniejsze obawy przed zaciągnięciem kredytu, łatwo było przewidzieć boom na rynku kredytowym, który miał miejsce w ostatnich latach.

Nie warto też zbytnio przejmować się tym, że kryzys na jednym lokalnym rynku kredytów hipotecznych przeniesie się na inne rynki. Są to zwykle sektory bardzo hermetyczne i wystąpienie kryzysu w USA czy Wielkiej Brytanii nie przekłada się na znaczący wzrost zagrożenia dla Polski.

Jasne, że nie warto nadmiernie zadłużać się tylko po to, aby kupić kolejny samochód albo wyjechać na długie wakacje. Zwykle nie są to udane inwestycje. Co innego kupno domu czy działki, które nie tracą na wartości. Zakup dobrej nieruchomości przez doświadczonych inwestorów jest postrzegany jako korzystna inwestycja. Jeśli nie ma się wystarczająco dużo własnej gotówki, warto sfinansować taki zakup z kredytu bankowego. Pieniądze pożyczone z banku są zwykle dużo tańsze niż inne formy pozyskania kapitału. Inwestując w zakup mieszkania pieniądze banku, zyskujemy możliwość zarabiania praktycznie bez wkładu własnych pieniędzy. Na szczęście mieszkanie jest trwałym aktywem, a więc jego wartość nie wyparuje w ciągu kilku dni. Jeśli ktoś inwestuje na giełdzie, nigdy nie wie, czy w czasie snu wartość jego majątku nie spada dramatycznie np. z powodu nagłego załamania gospodarki jakiegoś kraju na drugim krańcu świata. W przypadku nieruchomości bezpieczeństwo jest dużo większe, a ryzyko nieporównywalnie mniejsze, więc spać można spokojnie.

Zarówno krótkoterminowo, jak i długoterminowo, brak jest w Polsce istotnych zagrożeń związanych z możliwym kryzysem na rynku kredytów hipotecznych. Po pierwsze, rynek kredytów o podwyższonym ryzyku w Polsce właściwie jeszcze nie istnieje. Po drugie, polski instytucje nadzorujące rynek całkiem mocno trzymają rękę na pulsie, czyli na pieniądzach, aby nie dopuścić do niekontrolowanego wzrostu akcji kredytowej banków.

Zamiast straszyć nas samych, proponuję zostawić te obawy samym bankom, które dają kredyty na zakup mieszkań. Bo potencjalny kryzys na rynku kredytów hipotecznych dotyczy bardziej ich niż właścicieli mieszkań. Sam nie mam ochoty martwić się za innych, wolę zatroszczyć się o własne sprawy. I tego również Państwu życzę! fot. Andrzej Cynka

dyrektor zarządzający CEE Property Group

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy