W czasie, kiedy Bioton (producent insuliny)stawał się spółką typowo spekulacyjną, inne mniejsze firmy biotechnologiczne, chcąc pozyskać kapitał i przyspieszyć swój rozwój, decydowały się na wejście na GPW i NewConnect. Obecnie na obu rynkach jest ich 16.
Uwaga na specyfikę branży
Na ich wzrośnie mogą skorzystać inwestorzy liczący na wysokie stopy zwrotu. Ale muszą być gotowi na akceptację większego ryzyka. – Generalnie inwestycja w spółki biotechnologiczne wiąże się na pewno ze sporym ryzykiem i wymaga głębokiej analizy fundamentalnej. Ponadto trzeba mieć długi horyzont inwestycyjny. Nie jest to więc branża dla każdego inwestora – zaznacza Adrian Kowollik, analityk niemieckiego biura analitycznego Dr Kalliwoda Research. – Badania nad nowymi lekami i substancjami są bardzo kapitałochłonne i ryzykowne. Wiele może się nie udać np. testy, rejestracja leku na różnych rynkach i wprowadzenie go do sprzedaży (szczególnie w USA, które są największym i najważniejszym rynkiem na świecie) – dodaje.
Eksperci podkreślają, że kupując akcje spółek biotechnologicznych trzeba także brać pod uwagę specyficzne ryzyko związane z ich działalnością. – Wielu przedstawicieli tej branży opiera swoją działalność na jednym kluczowym projekcie, na przykład na leku. Jeśli pojawiają się dobre informacje w sprawie postępów badań, cena akcji może gwałtownie wystrzelić, ale w razie negatywnych doniesień możemy obserwować gwałtowne spadki kursu – wyjaśnia Marcin Szuba, zarządzający funduszami medycznymi w PZU Asset Management.
Wygląda więc na to, że poszczególne firmy mogą wykazywać bardzo dużą zmienność notowań. Analizując spółki z tego sektora trzeba dobrze zaznajomić się z przedmiotem działalności, jego specyfiką i ocenić szanse powodzenia projektu. – Spółek biotechnologicznych nie analizuje się pod kątem finansowym. Wiele z nich nie generuje przychodów, ponieważ całe środki przeznacza na badania. W takiej sytuacji musimy dość dokładnie zaznajomić się z przedmiotem działalności, który często należy do dość skomplikowanych – dodaje Szuba.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym zjawisku charakterystycznym dla wszystkich spółek działających w sektorze nowych technologii, a biotechnologicznych w szczególności. Chodzi o asymetrię informacji – twórca danej technologii zawsze ma szerszą i bardziej szczegółową wiedzę niż inwestorzy. Oznacza to, że w znacznym stopniu muszą oni polegać na zapowiedziach zarządów. A historia uczy, że z realizacją zapowiedzi bywa różnie. Oprócz braku zaawansowanej wiedzy w podejmowaniu decyzji inwestorom nie pomaga też niewielka wciąż liczba analityków specjalizujących się w tej branży.