W którą stronę pójdzie S&P500? Nieuchwytny aspekt

Wyprzedaż, która w zeszłym tygodniu sprowadziła indeks S&P 500 w fazę korekty, była wyjątkowo spokojna . Eksperci zastanawiają się, dlaczego tak się stało i w którą stronę pójdzie najważniejszy indeks na Wall Street.

Publikacja: 17.03.2025 09:01

W którą stronę pójdzie S&P500? Nieuchwytny aspekt

Foto: AFP

Teraz, gdy inwestorzy analizują wskaźniki nastrojów rynkowych i kluczowe poziomy cenowe w poszukiwaniu oznak odbicia lub dalszego spadku, muszą również zwrócić uwagę na bardziej nieuchwytny aspekt jakim jest płynność rynku, podkreśla agencja Bloomberga.

Uwaga na instrumenty pochodne

Kryzysy na rynkach akcji – od krachu w 1987 roku po pandemię Covid – miały wspólną cechę: słabnąca płynność potęgowała ruchy cen. Obecnie, wraz z dynamicznym rozwojem rynku instrumentów pochodnych, uwaga skupia się na tym, jak pozycje na opcjach wpływają na rynki kasowe, zwłaszcza biorąc pod uwagę uporczywą pamięć o wcześniejszych problemach związanych z instrumentami pochodnymi.

Płynność jest kluczowa

Zmienność nie wzrosła gwałtownie – indeks Cboe (VIX), zwany indeksem strachu, systematycznie wspinał się w okolice 30 punktów, zanim się cofnął, mimo że notowania akcji nadal nurkowały. Podczas gdy dzienne wahania przyciągały traderów intraday, krzywa opcji put na S&P 500 spłaszczyła się, a stosunek liczby kupowanych opcji call do put na VIX zmalał – co sugeruje, że część spadków akcji była wynikiem realizacji zysków i redukcji pozycji na rynku kasowym oraz powiązanych zabezpieczeń opcyjnych.

Płynność jest kluczowa dla rynków kasowych, aby mogły absorbować przepływy wynikające z greckich wskaźników opcji (gamma i delta-red.)” – powiedzieli Benedicte Lowe, strateg ds. instrumentów pochodnych na rynku akcji, oraz Georges Debbas, szef strategii instrumentów pochodnych na rynku akcji w BNP Paribas SA.

Spadki S&P 500 miały miejsce głównie w regularnych godzinach handlu, gdy płynność jest wyższa. Nie były one wynikiem zaskakujących publikacji danych makroekonomicznych czy niespodziewanych komunikatów, lecz raczej serii informacji dotyczących taryf celnych i napięć handlowych, które często były korygowane w ciągu kilku godzin.

Podczas gdy inwestorzy koncentrują się na pozycjonowaniu w S&P 500- gdzie każdego dnia na rynku obraca się opcjami o wartości ponad 2 bilionów dolarów (w ujęciu niezdeltowanym) - istnieje również 500 miliardów dolarów w kontraktach terminowych o najbliższym terminie wygasania oraz głęboki rynek gotówkowy i funduszy ETF, które mogą absorbować przepływy związane z zabezpieczeniami w normalnych warunkach rynkowych.

Część większej układanki

- Rynek nie jest wyłącznie determinowany przez pozycjonowanie animatorów – te dynamiki to tylko jedna część większej układanki- przekonuje Joe Tigay, zarządzający portfelem w Rational Equity Armor Fund i Catalyst Hedged Equity Fund. - Niektóre dni pokazują ich niemal niezauważalny wpływ, podczas gdy w innych mogą one przekształcić standardową korektę w pełnowymiarową lawinę- podkreśla ekspert.

Ostatnie gwałtowne ruchy – czy to wywołane informacjami o DeepSeek AI, czy nagłymi wahaniami kursu USD/JPY – miały miejsce w momencie niższej płynności. W scenariuszach awersji do ryzyka (risk-off), gdy animatorzy rynku wycofują zlecenia kupna i sprzedaży, wpływ nawet mniejszych zleceń może znacząco wzrosnąć, powodując krótkoterminowe zakłócenia cenowe.

Największy wpływ rynku opcji jest zwykle widoczny w pojedynczych akcjach, a nie w szerokich indeksach – tam, gdzie niższe wolumeny obrotu mogą prowadzić do jednostronnego handlu opcjami, który zmusza animatorów rynku do pokrywania pozycji i ruchów cen akcji.

Ogon może machać psem

Jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń na rynku instrumentów pochodnych stało się kwartalne wygasanie opcji, znane jako „potrójne wygasanie” (trzy wiedźmy). Choć tego dnia wygasa nominalna ekspozycja rzędu bilionów dolarów, rzadko powoduje to znaczący wpływ na rynek, poza krótkotrwałymi skokami zmienności wokół okresów wyceny, takich jak 10-minutowe okno ustalania ceny rozliczeniowej na indeksie Euro Stoxx 50.

Jednak nawet wtedy, mimo że niezależni dostawcy danych, brokerzy oraz stratedzy bankowi często budują konsensus co do przewidywanego pozycjonowania animatorów rynku, wciąż pojawiają się różnice w ocenach.

Nie oznacza to jednak, że opcje nie mogą mieć wpływu na szerszy rynek – „ogon może machać psem.” Kontrakty z zerowym terminem wygaśnięcia (zero-day options) osiągnęły rekordowy poziom 56 proc. wolumenu opcji na S&P 500 w lutym, a w niektóre dni w marcu było to jeszcze więcej. To wystarczająco duży udział, aby przyciągnąć uwagę inwestorów instytucjonalnych analizujących inne sygnały rynkowe.

Reakcje oderwane od fundamentów

- Aktywność ta stała się na tyle znacząca, że może mieć materialny wpływ na ruchy głównych indeksów giełdowych, takich jak S&P 500 czy Nasdaq- wskazuje ł Stefano Amato, zarządzający funduszem w M&G Investments, Multi-Asset Group. -Traktujemy te dynamiki jako wskaźnik nastrojów rynkowych, który w połączeniu ze wzrostem przepływów do pasywnych produktów może powodować przesadne krótkoterminowe reakcje oderwane od fundamentów- podkreśla.

Gospodarka światowa
Najgorętsze transakcje w Europie. Polowanie na śmieciowe obligacje
Gospodarka światowa
Czy słabszy dolar to ostateczny cel Trumpa?
Gospodarka światowa
Wojna handlowa dała drugie życie ekipie kanadyjskich liberałów
Gospodarka światowa
Wolniejsza inflacja przyniosła szczyptę optymizmu na rynki
Gospodarka światowa
Inflacja w USA niższa od prognoz
Gospodarka światowa
UE uderza karnymi cłami w stany popierające Donalda Trumpa