Rosja nauczyła się traktować rynki rolne jak broń, zarabiają na manipulowaniu napięciem na rynkach międzynarodowych. Czy tym razem Rosja nie zaszachowała się ostrymi negocjacjami w sprawie porozumienia zbożowego?
Myślę, że to porozumienie wymknęło się spod kontroli wszystkim, którzy chcieli na nim coś ugrać, głównie Rosji. Myślę też, że te awaryjne opcje, które miała przygotowana Ukraina, czyli porty na Dunaju, też mogą dziś wyglądać wątpliwie. Warunki, których domagała się Rosja, do przedłużenia Black Sea Grain Agreement też nie są tak bardzo racjonalnie. Pierwszy to było żądanie podłączenia ich na powrót do systemu Swift, bez którego ciężko jest prowadzić handel zagraniczny. A drugi – chcieli, by umożliwić funkcjonowanie i sprzedaż nawozów, które idą rurociągiem do Odessy, tej samej, którą zaraz potem zaczęli bombardować. Co więcej, ten sam rurociąg był przedmiotem dywersji dwa tygodnie temu i do tej pory nie został naprawiony. Przy tym Rosjanie, bombardując port w Odessie, mogli trafić we własną infrastrukturę, w tym właśnie ten rurociąg, mam więc wrażenie, że stracili kontrolę nad własnymi działaniami.
Możliwość eksportu zboża przez Dunaj dawała Ukrainie szansę wysłania całej swojej produkcji, potwierdzali to nawet ukraińscy producenci rolni. Jednak właśnie w poniedziałek ukraińskie portale donoszą, że Rosjanie ostrzelali porty na Dunaju. Jak może w takim razie wyglądać sytuacja, jeśli to połączenie będzie mocno utrudnione, jaki to będzie miało wpływ na Ukrainę i rynki zboża?
Trzeba popatrzeć na pierwotną reakcję rynków na zerwanie tej umowy o korytarzu zbożowym. Tej reakcji w ogóle nie było, rynki nie zareagowały, bo także bardzo dobrze oceniały możliwości eksportowe przez Dunaj. Bardzo optymistycznie brzmiały informacje, że w maju przeładowano w tych portach 3 mln ton ziarna. Ukraiński eksport na ten sezon szacuje się między 28 a 32 mln ton, więc mogliby wszystko wyeksportować. Możemy tylko dywagować, ale Rosjanie starają się wpływać na ceny zboża na świecie, więc pierwsze ataki miały na pewno temu służyć, bo oni wprost strzelali do statków ze zbożem, które stały w porcie. Rozumiem, że to samo było powodem ataku na infrastrukturę dunajską. Jakiś efekt jest, bo ceny od połowy lipca do dziś wzrosły o ok. 10 proc., ale paradoks polega na tym, że na tym wzroście skorzystają też Ukraińcy, jeśli uda im się wywieźć ziarno. Jednak faktycznie nikt nie przewidywał ataków na porty na Dunaju.