Japoński indeks Nikkei 225 wzrósł od początku roku o prawie 28 proc., a od początku drugiego kwartału zyskał 19 proc. W okresie od końca marca był on najlepszym indeksem rynków rozwiniętych. Spośród wszystkich indeksów giełdowych świata lepiej od niego radziły sobie w tym okresie jedynie nasz rodzimy WIG20 (+20 proc.), grecki Athex Composite (+21 proc.) i argentyński Merval (+67 proc.). Nikkei 225 niedawno znalazł się najwyżej od 33 lat.
Dane japońskiego Ministerstwa Finansów wskazują, że rośnie zainteresowanie giełdą w Tokio wśród inwestorów zagranicznych. Od końca marca kupili oni akcje japońskie za równowartość 66 mld dol. netto. Zwiększali swoje portfele przez 11 tygodni z rzędu.
W czerwcowym sondażu Bank of America globalni zarządzający funduszami okazali się dość korzystnie nastawieni do japońskiego rynku akcji. Netto 4 proc. z nich dawało mu rekomendację „przeważaj”, podczas gdy jeszcze w maju było 11 proc. netto rekomendacji „niedoważaj”.
Intuicja Buffetta
Wśród inwestorów pozytywnie nastawionych do japońskiego rynku akcji jest m.in. rynkowy guru Warren Buffett. W kwietniu zapowiedział, że będzie dokupował japońskie akcje do portfela. Jego firma inwestycyjna Berkshire Hathaway ogłosiła natomiast w weekend, że zwiększyła średnio do „ponad 8,5 proc.” swoje udziały w pięciu domach maklerskich z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zapowiedziała, że może je jeszcze powiększyć średnio do 9,9 proc.