Sam Altman, prezes OpenAI i twórca ChatGPT, wraz z dwoma polskimi współautorami sukcesu konwersacyjnego bota – Wojciechem Zarembą i Szymonem Sidorem – gościł w Polsce. Przybył na zaproszenie IDEAS NCBR, jednostki badawczej specjalizującej się w sztucznej inteligencji, ale spotkał się również z premierem Mateuszem Morawieckim. Altman bada możliwość stworzenia globalnej inicjatywy, która pomogłaby uregulować tę rewolucyjną technologię, ale w taki sposób, aby jej radykalnie nie ograniczyć. Twórca ChatGPT jest zwolennikiem uruchomienia globalnej instytucji, która nadzorowałaby rozwój AI. Takie ciało miałoby działać na podobnej zasadzie jak Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA).
Więcej benefitów czy niebezpieczeństw?
– Kiedyś myślano, że rewolucję w zakresie AI zapoczątkuje robotyka. Ale dziś już wiadomo, że przełom przyniesie sfera cyfrowa. To tam sztuczna inteligencja pokazuje swój potencjał i tam najłatwiej może korzystać z ogromu danych i rzeszy użytkowników – mówi Wojciech Zaremba.
Właśnie w ten sposób rozlewa się dziś rewolucja AI. Jaki kształt ona ostatecznie przyjmie, to dziś wielka niewiadoma. – Nie znamy wszystkich odpowiedzi, ale wiem, że trzeba wyciągać z tej technologii to co najlepsze, a minimalizować zagrożenia – przekonuje Sam Altman. I zaznacza, że OpenAI tylko tworzy narzędzie i nie od tej firmy ostatecznie zależy, jak ludzie z niego skorzystają.
Współzałożyciel OpenAI nie ukrywa jednak, że powinniśmy obawiać się AI, tak samo jak bomby atomowej. – To jednak nie kwestia realnego zagrożenia, lecz świadomości potencjalnego ryzyka. Ja widzę mimo wszystko więcej benefitów niż niebezpieczeństw związanych z rozwojem algorytmów – podkreśla.
Wiele wskazuje na to, że AI może być jednak potraktowana jak energia jądrowa. Według Altmana to, czy powstanie z niej broń czy źródło zasilania, to już kwestia decyzji człowieka. Ale o to prawidłowe wykorzystanie może zadbać specjalna globalna instytucja nadzorująca rozwój sztucznej inteligencji. Taką ideę promuje OpenAI.