Styczeń przyniósł dalszy ciąg redukcji zatrudnienia w amerykańskim sektorze technologicznym. Miało to miejsce w szczególności w największych firmach, takich jak Amazon (gdzie zwolniono 18 tys. pracowników) Google (12 tys.), Meta (11 tys.) Microsoft (10 tys.), Salesforce (8 tys.) czy Twitter (4 tys.). W przypadku Google’a i Microsoftu etaty te stanowiły około 5% całkowitej liczby pracowników, podczas gdy dla Mety było to nawet 12% - nic więc dziwnego, że prasa w Stanach Zjednoczonych rozpisuje się o historycznej fali zwolnień w sektorze, przyćmiewającej sytuację po pęknięciu bańki dotcomów we wczesnych latach 2000.
Obecna sytuacja stanowi nieuniknioną korektę trendu wzrostowego w spółkach z Doliny Krzemowej, spowodowanego nagłą cyfryzacją światowej gospodarki w obliczu pandemii COVID-19. W ciągu zaledwie dwóch lat udział e-commerce w światowym handlu wzrósł z 14,1% w 2019 r. do 18,8% w 2021 r., przyczyniając się do bezprecedensowego wzrostu zapotrzebowania na usługi firm Big Tech. Jednocześnie masowe przejście pracowników biurowych na zdalny tryb pracy stymulowało rozwój komunikatorów jak Microsoft Teams czy Zoom. W 2020 r. naukowcy z Uniwersytetu w Chicago opublikowali też głośną analizę, według której nawet 37% miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych mogło być wykonywane zdalnie bez uszczerbku na ich jakości, co wspierało pandemiczny boom firm technologicznych.
Czytaj więcej
Wyniki kwartalne Alphabet (Google), Microsoftu i Texas Instruments dały nadzieję inwestorom, bo pokazały, że rynkowi giganci mogą mieć dwucyfrowy wzrost sprzedaży w czasie gorszej koniunktury gospodarczej. Część analityków liczy na zwyżki trwające do końca roku.
Dlatego też należy pamiętać o całkowitej liczbie miejsc pracy w sektorze technologicznym wygenerowanych w trakcie pandemii. Między 2020 r. a 2022 r. zatrudnienie w Amazonie wzrosło z 840 tys. do 1,6 mln, podczas gdy Google zwiększył liczbę pracowników ze 135 tys. do 180 tys., a Microsoft ze 160 tys. do 220 tys. W obliczu tych wartości obecna fala zwolnień (łącznie około 70 tys. etatów) jest więc daleka od zwiastowania głębszych problemów w sektorze – szczególnie, że jest ona odczuwalna głównie w działach konsultingu, marketingu i innych związanych ze sprzedażą.
Ważną cechą styczniowych redukcji jest także ich wspólne źródło, które wynika ze zmiany sentymentu na światowych rynkach kapitałowych. Po okresie pocovidowego odbicia i presji ze strony inwestorów na maksymalizację wartości sprzedaży, w obliczu nadchodzącego spowolnienia gospodarczego coraz ważniejszym atutem staje się efektywność wykorzystania środków – w szczególności biorąc pod uwagę znaczące wzrosty stóp procentowych na przestrzeni 2022 r.