Ben Bernanke, obecnie badacz w think tanku Brookings Institution, jest powszechnie znany jako były przewodniczący Rezerwy Federalnej. Piastował to stanowisko w latach 2006–2014, a więc w czasie, gdy w USA wybuchł kryzys finansowy, którego symbolem stało się bankructwo banku inwestycyjnego Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. Choć Komitet Noblowski w omówieniu dorobku tegorocznych noblistów ocenia, że Bernanke jako szef Rezerwy Federalnej był w stanie przekuć wiedzę ze swoich badań na decyzje tej instytucji, nie temu zawdzięcza nagrodę. Wyróżniony został jego artykuł z 1983 r., w którym wykazał, że masowe bankructwa banków w USA w latach 30. XX w. nie były wyłącznie konsekwencją kryzysu, ale też przyczyną tego, że okazał się on tak destrukcyjny. Z badań Bernankego wynika, że gdyby nie runy na banki, który skutkiem była upadłość połowy amerykańskich kredytodawców, USA doświadczyłyby wtedy zwykłej recesji.
Iluzja samoregulacji
Douglas Diamond z Uniwersytetu Chicagowskiego i Philip Dybvig z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis również zostali nagrodzeni za artykuły z lat 80. XX w. Ich modele pokazują, dlaczego banki pełnią tak istotną rolę w gospodarce: nie chodzi tylko o to, że pośredniczą między oszczędzającymi a inwestorami, ale także o to, że w ramach tego pośrednictwa dokonują tzw. transformacji płynności. Przyjmują depozyty, które muszą być dostępne na żądanie (czyli muszą być płynne), a jednocześnie udzielają długoterminowych (a więc niepłynnych) kredytów. Przy okazji banki pełnią inną społecznie użyteczną funkcję: są w stanie znacznie lepiej monitorować wiarygodność kredytobiorców i wykorzystanie pożyczek, niż gdyby musieli robić to mniejsi pożyczkodawcy.
Taki model działalności, który przynosi duże korzyści całej gospodarce, czyni banki podatnymi na kryzysy. Nawet zdrowe instytucje są narażone na upadłość, gdy w wyniku jakichś obaw deponenci zaczną masowo wycofywać swoje środki. Takie były przyczyny fali upadłości banków w czasie wielkiego kryzysu. Dzisiaj podobnym wydarzeniom zapobiegają państwowe systemy gwarancji depozytów oraz banki centralne, które pełnią rolę tzw. kredytodawcy ostatniej instancji.
– Fundamentalnym osiągnięciem Bernankego, Diamonda i Dybviga jest moim zdaniem wykazanie, że sektor finansowy nie może być pozostawiony samemu sobie, potrzebuje regulacji i niekiedy interwencji. Badacze ci pokazali, że bez takich regulacji sektor finansowy jest podatny na kryzysy, które mogą rozlewać się na realną gospodarkę, powodując załamanie produkcji i wzrost bezrobocia – tłumaczy „Parkietowi” dr Wojciech Paczos, wykładowca z Uniwersytetu w Cardiff.
Wiedza, którą zawdzięczamy tegorocznym noblistom, nie jest oczywiście gwarancją, że kryzysów o takiej skali jak ten sprzed niemal 100 lat już nie będzie. Douglas Diamond, z którym Komitet Noblowski połączył się tuż po ogłoszeniu werdyktu, przyznał, że system finansowy stale ewoluuje. W praktyce transformacja płynności dokonuje się dzisiaj w wielu innych instytucjach, które nie są objęte takimi samymi regulacjami jak banki. Taka zresztą była geneza kryzysu finansowego z lat 2007–2009. Po tamtych wydarzeniach regulacje finansowe ponownie zostały mocno zacieśnione, obejmując też szarą strefę bankową, ale stale pojawiają się nowe instytucje, które się tym regulacjom wymykają. – Można stworzyć takie regulacje, że nie będą nam groziły żadne kryzysy. Nasze badania sugerują jednak, że to nie byłby najlepszy pomysł – powiedział Douglas Diamond. Jak tłumaczył, ceną za całkowitą stabilność sektora finansowego byłoby w praktyce zablokowanie jego kluczowej roli, czyli transformacji płynności.