Nobel z ekonomii, czyli niedoceniane wektory zmian na lepsze

We współczesnym świecie od dłuższego czasu dominują progresywne, technologiczne kierunki postępu i wprowadzania zmian, mających ludzi uszczęśliwić. To cyfryzacja, nieco już wypłowiała, big data, a ostatnio sztuczna inteligencja. Nie ma w tym nic złego, a wręcz są ogromny potencjał i możliwości. Ale nie należy zapominać o potencjale drzemiącym w koncepcjach mniej technokratycznych.

Publikacja: 14.10.2024 15:10

Nobel z ekonomii, czyli niedoceniane wektory zmian na lepsze

Foto: EPA/Christine Olsson/TT

Nagroda Banku Szwecji w dziedzinie nauk ekonomicznych dla uczczenia pamięci Alfreda Nobla przyznawana przez Królewską Szwedzką Akademię Nauk trafiła do trzech amerykańskich naukowców. To niewiele nam mówiące nazwiska Dragona Acemoglu, Simona Johnsona i Jamesa A. Robinsona. Badali oni znaczenie, jakie dla dobrobytu kraju i jego mieszkańców mają instytucje społeczne. Z ich rozważań wyłania się główna teza, że społeczeństwa, w których słabo funkcjonują rządy prawa i inne instytucje, najczęściej pozostające pod kontrolą państwa, nie generują wzrostu i zmian na lepsze. Ponieważ te rządy i instytucje najczęściej wykorzystują obywateli, w domyśle, dla własnych celów. Choć nagrodzeni naukowcy w swych analizach cofają się aż do epoki kolonizacji sporej części globu, to wiele wniosków z tych rozważań wydaje się zaskakująco aktualnych w dzisiejszych warunkach. Dotyczy to nie tylko Polski, ale także sytuacji w wielu innych krajach na różnych kontynentach, w których demokracja wydaje się bardzo rozwinięta, a gospodarki plasują się w światowej czołówce, ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami (z zastrzeżeniem dotyczącym demokracji) i Unią Europejską włącznie. Znaczenie tego typu problemów dla współczesnego świata podkreśla fakt, że zostały one dostrzeżone, a prace nad nimi docenione przez tak szacowną instytucję.

Czytaj więcej

Nagroda Nobla z ekonomii w 2024 r. przyznana. Laureatami badacze nierówności

Istotą zagadnienia, zbadanego przez tegorocznych noblistów jest to, czy kolonizatorzy niegdyś obcych, a obecnie głównie własnych krajów, tworzą instytucje inkluzywne, integracyjne, czy też mające na celu wykorzystywanie zasobów dla własnych celów i interesów. Wnioski z okresu kolonizacji są jednoznaczne. Tam, gdzie stawiano na integrację, procesy rozwoju były szybkie i trwałe, czyli państwa i społeczeństwa (głównie te ubogie) rozwijały się i bogaciły, zaś tam, gdzie stawiano na eksploatację zasobów, bogate niegdyś państwa i społeczeństwa z czasem biedniały i traciły na znaczeniu w światowej gospodarce. To zróżnicowane podejście „kolonizatorów”, w uzasadnieniu Akademii, tłumaczy powód, dla którego byłe kolonie, które były bogate, teraz są biedne i odwrotnie. Ta bardzo ważna konstatacja, może mieć równie istotne uzasadnienie w obecnych warunkach i to w wielu płaszczyznach. Nie chodzi tu przy tym tylko o rządy, kierunki w jakich podążają systemy i układy polityczne, ale także o podejście do tego tematu wielkich korporacji, mających potężne, porównywalne do kolonizatorów, wpływy na społeczeństwa. Ich nazw nie trzeba chyba wymieniać.

Przy okazji ogłoszenia tegorocznych laureatów nagrody Alfreda Nobla, w którego testamencie nie ma akurat nagród dla ekonomistów, dlatego finansowane są one przez Szwedzki Bank Centralny, warto prześledzić statystykę i tendencje w ich przyznawaniu. Nagroda w dziedzinie ekonomii zaczęła być przyznawana w 1969 r. Od tego czasu ufundowano ich 56, a ich laureatami było 96 naukowców. Przez wiele lat dominowały prace o charakterze bardzo specjalistycznym i dość abstrakcyjnym, z punktu widzenia przeciętnego obywatela. Dwanaście z nich dotyczyło teorii ekonomii, po dziewięć przypadło pracom z dziedziny ekonometrii i makroekonomii, a tylko sześć koncentrowało się na problemach rynków finansowych i kryzysów.

Początkowo dominowały zagadnienia ekonomiczno-technokratyczne. Z czasem jednak zaczęły pojawiać się badania mające związek z procesami i problemami społecznymi, bliższymi ludziom. Simon Kuznetz w 1971 r. otrzymał nagrodę za badania sprzyjające zrozumieniu ekonomicznych aspektów struktur społecznych, trzy lata później Gunnar Myrdal i Fridrich Hayek zostali nagrodzeni między innymi za analizę współzależności zjawisk ekonomicznych, społecznych i instytucjonalnych, aż do 1992 r. trzeba było czekać na docenienie badań Garry Backera dotyczących dostrzeżenia kwestii mikroekonomicznych na ludzkie zachowania, koncentrujące się nie tylko na reakcjach rynkowych.

Częstotliwość doceniania przez Akademię prac dotyczących kwestii bardziej zbliżonych do ludzkich, czy społecznych problemów wyraźnie zwiększyła się w ostatnich latach. W 2019 r. Esther Duflo i Michael Kremer zostali nagrodzeni za badania nad metodami łagodzenia światowego ubóstwa. W 2023 r. Claudia Goldin stanęła na ekonomicznym podium za studium dotyczące sytuacji kobiet na rynku pracy, czyli głównie nierówności, z jakimi muszą się mierzyć. Goldin jest chyba dobrym przykładem tego zjawiska, bowiem w 54-letniej historii nagród Nobla z ekonomii była dopiero trzecią kobietą, która została uhonorowana.

No i wracamy do tegorocznych noblistów. Jak jakość rządów i instytucji wpływają na dobrobyt i rozwój. Ale kto by tam przejmował się głosem naukowców, nawet nagrodzonych Noblem.

Roman Przasnyski, analityk rynków finansowych, ekonomista

Gospodarka światowa
Administracja Bidena chce ograniczyć innym krajom rozwój technologii AI
Gospodarka światowa
Banki z Wall Street z wynikami lepszymi od prognoz
Gospodarka światowa
Ekonomiczny Nobel za badania nad dobrobytem
Gospodarka światowa
Trump trochę lepszy dla giełd niż Biden
Gospodarka światowa
Nagroda Nobla z ekonomii w 2024 r. przyznana. Laureatami badacze nierówności
Gospodarka światowa
Wall Street między zasiekami a rekordami. Indeksy strachu alarmują