Haruhiko Kuroda – ostatni samuraj ultraluźnej polityki pieniężnej

Główna stopa procentowa Banku Japonii jest wciąż ujemna i nie wygląda na to, by w nadchodzących miesiącach poszła w górę. Decydentów nie skłania do zmiany stanowiska ani osłabienie jena do poziomów z 1998 roku, ani inflacja będąca powyżej celu.

Publikacja: 03.10.2022 11:57

Haruhiko Kuroda, prezes Banku Japonii, twierdzi, że rządowa interwencja w obronie jena świetnie dope

Haruhiko Kuroda, prezes Banku Japonii, twierdzi, że rządowa interwencja w obronie jena świetnie dopełnia ultraluźną politykę pieniężną prowadzoną przez jego instytucję. Fot. Kiyoshi Ota/Bloomberg

Foto: Kiyoshi Ota

Z mapy świata znikają kolejne obszary ultraluźnej polityki pieniężnej. Z ujemnymi stopami procentowymi pożegnały się w ostatnich miesiącach: strefa euro, Dania a nawet Szwajcaria. Jedynym bastionem ultragołębiej polityki pozostał Bank Japonii. Utrzymuje on główną stopę procentową na poziomie minus 0,1 proc. Nie zmienił on jej od 2016 r., a do ostatnich podwyżek stóp doszło w Kraju Kwitnącej Wiśni jeszcze przed globalnym kryzysem finansowym z lat 2007–2009. W dziejach gospodarki światowej to cała epoka. Haruhiko Kuroda, 77-letni prezes Banku Japonii, zadeklarował po ostatnim posiedzeniu tej instytucji, że w przewidywalnym horyzoncie czasowym nie powinno dojść do żadnych podwyżek stóp. Powiedział to, choć jen stał się najsłabszy wobec dolara od 1998 r., a inflacja konsumencka przebiła cel. Doszła ona w sierpniu do 3 proc. r./r. i była najwyższa od 2014 r.

Kuroda jest jednak prezesem Banku Japonii od 2013 r. (mianował go na to stanowisko śp. premier Shinzo Abe) i dobrze pamięta, że wówczas skok inflacji był tymczasowy i nie utrwalił się. Tak samo będzie jego zdaniem w nadchodzących miesiącach. Wraz ze spadkiem cen surowców (towarzyszącym obawom przed recesją w gospodarkach Zachodu i spowolnieniem gospodarczym w Chinach) i słabnięciem efektu bazowego, odczyty inflacji będą niższe. W warunkach japońskich oznaczać to będzie, że inflacja znów znajdzie się poniżej celu, a „przedwczesne” zacieśnianie polityki pieniężnej może sprawić, że utrwali się na „zbyt niskim” poziomie znów na wiele lat.

– Nie będziemy zwlekać, jeśli będzie potrzebne luzowanie polityki pieniężnej – zapewniał prezes Kuroda po wrześniowym posiedzeniu Banku Japonii. Jego słowa mogły słuchaczom z Zachodu wydawać się przesłaniem ducha z poprzedniej epoki w dziejach gospodarki światowej...

Czas interwencji

22 września notowania japońskiej waluty zbliżały się do 145 jenów za 1 dolara. Jen był wówczas najsłabszy od 24 lat. Osiągnął on taki poziom po konferencji prezesa Kurody. Nikt co prawda się nie spodziewał, by akurat tego dnia Bank Japonii podniósł stopy procentowe. Inwestorzy liczyli jednak na jakieś wskazówki sugerujące, że być może za kilka miesięcy stopy pójdą w górę. Kuroda ich zaskoczył swoją bezkompromisową niechęcią do zacieśniania polityki pieniężnej, a to skutkowało osłabieniem jena. Do akcji musiał wkroczyć rząd, który dokonał interwencji na rynku walutowym – pierwszej od 1998 r. Kurs szybko zszedł poniżej 141 jenów za 1 USD. W połowie zeszłego tygodnia wrócił już jednak w okolice 144,5 jena. Japońska waluta straciła w tym roku 20 proc. wobec amerykańskiej. To skala deprecjacji nieco większa niż w przypadku złotego. Dla Banku Japonii wydaje się ona jednak nie stanowić większego problemu.

– Interwencja została przeprowadzona w wyniku decyzji ministra finansów, jako środek potrzebny do powstrzymania nadmiernych ruchów na rynku. Myślę, że była odpowiednia. Interwencja i luźna polityka pieniężna są komplementarne – stwierdził Kuroda.

Interwencja przeprowadzona 22 września była bardzo duża. Według wyliczeń firmy Totan Research instytucje rządowe kupiły wówczas aktywa denominowane w jenach warte łącznie prawie 3,6 bln jenów (24,9 mld USD). Podczas poprzedniej interwencji, przeprowadzanej od kwietnia do czerwca 1998 r., kupiono łącznie 3 bln jenów. Oczywiście wówczas rynek był znacząco mniejszy. I tak można jednak odnieść wrażenie, że rząd chciał dać inwestorom mocny, jednorazowy sygnał.

– Jest jednak mało prawdopodobne, by interwencja przyniosła bardziej długotrwałe skutki. Przykłady z przeszłości wskazują, że jen zwykle w ciągu miesiąca od interwencji niwelował zwyżki kursu – przypomina Tohru Sasaki, szef działu analiz rynku japońskiego w JPMorgan Chase.

Wśród prognoz dla jena zebranych przez przez agencję Bloomberga najbardziej „niedźwiedzie” (autorstwa analityków Morgan Stanley i SEB) mówią, że na koniec 2022 r. za 1 USD będzie się płaciło 150 jenów. Najbardziej „bycza” prognoza (Banco Santander) sugeruje natomiast, że kurs będzie wynosił wówczas 127 jenów za 1 USD.

Kontrola krzywej

Słabość jena przyczynia się do podsycania inflacji w Japonii, gdyż sprawia, że importowane surowce i towary są droższe. Dla wielu spółek notowanych na giełdzie tokijskiej jest ona jednak czynnikiem korzystnym. Japońscy eksporterzy mogą dzięki niej skuteczniej konkurować cenowo na rynkach globalnych. Tokijski indeks giełdowy Nikkei 225 co prawda w ostatnich dniach tracił (w piątek spadł o 1,8 proc.), to od początku roku stracił mniej niż wiele innych indeksów rynków rozwiniętych. Od początku stycznia spadł o 9,9 proc., podczas gdy niemiecki DAX stracił 24 proc., a francuski CAC 40 i amerykański Dow Jones Industrial spadły po około 20 proc. Nikkei 225 radził sobie też lepiej od wielu indeksów azjatyckich. Koreański Kospi stracił bowiem od początku roku 27,5 proc., tajwański Taiex spadł o 26 proc., a chiński Shanghai Composite zniżkował o 17 proc.

Skutkiem luźnej polityki pieniężnej jest też jednak wyprzedaż japońskich obligacji. Rentowność papierów dziesięcioletnich wzrosła przez ostatnie 12 miesięcy z 0,06 proc. do 0,24 proc. Może się ona wciąż wydawać niewielka, ale pamiętajmy, że Japonia jest krajem mającym dług publiczny wynoszący, według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, 262,5 proc. PKB.

Czytaj więcej

Kraj Kwitnącej Wiśni rozwija się gospodarczo w tempie podobnym jak przed pandemią

– Japońskie obligacje skarbowe będą prawdopodobnie w dalszym ciągu wystawiać na próbę cierpliwość banku centralnego w związku z polityką kontroli krzywej dochodowości. Potencjał spadku japońskich obligacji skarbowych może wzrosnąć wykładniczo, jeżeli Bank Japonii w pewnym momencie zmieni kierunek polityki – wskazuje Charu Chanana, specjalistka ds. strategii rynku w Saxo Banku.

Bank Japonii stara się przeciwdziałać wstrząsom na rynku za pomocą swojej dotychczasowej strategii: nacjonalizując rynek. Na koniec czerwca w jego rękach znajdowało się aż 49,6 proc. obligacji rządowych. We wrześniu w ciągu dwóch dni przed posiedzeniem Banku Japonii nikt nie handlował w Tokio japońskimi obligacjami rządowymi. Japonia jest więc pod wieloma względami krajem bardzo niezwykłym...

Gospodarka światowa
Wolniejsza inflacja przyniosła szczyptę optymizmu na rynki
Gospodarka światowa
Inflacja w USA niższa od prognoz
Gospodarka światowa
UE uderza karnymi cłami w stany popierające Donalda Trumpa
Gospodarka światowa
Chaotyczna polityka Trumpa zepsuła hossę
Gospodarka światowa
Niespodziewany spadek niemieckiego eksportu
Gospodarka światowa
Ci, którzy postawili na plan Trumpa, teraz za to płacą. Drobni gracze panikują